Odszedł Wojciech Magiera

Odszedł Wojciech Magiera

To pożegnanie na które nikt nie był gotów. Wojciech odszedł zbyt wcześnie. Pozostawił w smutku ukochaną żonę i gromadkę dzieci. Pozostawił też niespełnione plany na życie. Zgasło tuż po półmetku – niedługo po 50. urodzinach.

Medycyna przegrała pojedynek z zaawansowaną chorobą nowotworową, ale ludzie – bliscy, przyjaciele, znajomi Wojtka – wzorowo zdali egzamin z solidarności z drugim człowiekiem, spiesząc z pomocą w zebraniu funduszy na leczenie. Do samego końca ziemskiej wędrówki, miał pewność, że nie jest sam, że ma po swojej stronie armię życzliwych dusz…

Dziękując w imieniu rodziny Wojciecha za modlitwę, wsparcie finansowe i wszelkie przejawy życzliwości, przekazujemy informację o ostatnim pożegnaniu.

Mówiła że naprawdę można kochać umarłych

bo właśnie oni są uparcie obecni

nie zasypiają mają okrągły czas

więc się nie spieszą

spokojni ponieważ niczego nie wykończyli

nawet gdyby się paliło

nie zrywają się na równe nogi

nie połykają tak jak my przerażonego sensu

nie udają ani lepszych ani gorszych

nie wydajemy o nich tysiąca sądów

zawsze ci sami jak olcha do końca zielona

znają nawet prywatny adres Pana Boga

nie deklamują miłości

ale pomagają znaleźć zagubione przedmioty

nie starzeją się odmłodzeni przez śmierć

nie straszą pustka pełną erudycji

nie łączą świętości z apetytem

bliżsi niż wtedy kiedy odjeżdżali na chwilkę

przechodzą obok z niepostrzeżonym ciałem

ocalili znacznie więcej niż duszę

ks. Jan Twardowski

Reklama