Z osiedla Millenium zniknie około pięćdziesiąt starych lub chorych drzew, które zagrażają bezpieczeństwu mieszkańców. Na wycięcie tylu sztuk Grodzka Spółdzielnia Mieszkaniowa dostała zgodę. Miejski Wydział Ochrony Środowiska odrzucił wniosek zarządu osiedla o akceptację likwidacji kolejnych trzydziestu drzew. W tym przypadku brakło podstaw.
– Odmówiliśmy ze względu na brak potwierdzenia argumentów wnioskodawcy – informuje Marta Wieciech-Kumięga, dyrektor Wydziału Ochrony Środowiska UM w Nowym Sączu. – Ale jeżeli są faktycznie oznaki, że drzewo jest chore lub wypróchniałe, to trudno jest nam odmówić.
Wycinka obejmie około pięćdziesiąt drzew. W większości są to kruche, wypróchniałe wierzby i lipy. W zamian spółdzielnia została jednak zobowiązana do zasadzenia ponad stu nowych drzewek.
– Nie muszą być zasadzone w tych samych miejscach. Można wybrać dogodniejsze, aby nie było później kolizji, że drzewo zacienia balkony, wysadza chodnik, czy zrzuca jesienią liście lub igły na parking, który jest pod blokiem – wyjaśnia dyrektor Wydziału Ochrony Środowiska.
Zarząd Osiedla może sam zdecydować, jakie drzewa chce zasadzić. – Powinien to być gatunek rodzimy, odpowiedni do warunków siedliskowych. Nie wskazujemy jednak konkretnych gatunków – mówi Marta Wieciech-Kumięga.
– Drzewa na osiedlach są bardzo dobrym „filtrem” powietrza. Wiele z nich ma świetne właściwości pochłaniania pyłu. Poza tym pełnią funkcję przyrodniczą, estetyczną na terenie miasta, stanowiąc ważny składnik ekosystemu. Tworzą też warunki do bytowania i rozrodu ptaków – dodaje.
Najprawdopodobniej już zniknęły stare wierzby z placu zabaw, na którym w zeszłym roku doszło do nieszczęśliwego wypadku. 28 sierpnia konar jednego z drzew runął na 5-letnią Milenkę.
– Po wypadku wszyscy zaczęli się bardziej przyglądać drzewom i są bardziej ostrożni niż do tej pory. Trudno się temu dziwić – przyznaje dyrektor.
Miesiąc po zdarzeniu mama Milenki opowiadała nam o traumie jaką przeżyły jej dzieci. Zarówno 5-latka, jak i jej starszy brat, który był świadkiem zdarzenia, byli pod opieką psychologa. Dzieci bały się drzew, wiatru, nie chciały wychodzić z domu.
– To były sekundy. Drzewo zaczęło troszkę trzeszczeć i jakiś pan krzyknął: „uwaga!”. Pozostałe dzieci bawiące się w pobliżu drzewa zdążyły uciec. Milenka niestety nie zdążyła– relacjonuje moment wypadku pani Angelika.
– Ktoś wyciągnął ją spod drzewa i położył na ławce. Ona tylko popatrzyła na mnie i powiedziała cichutko „mamusiu”. Straciła przytomność, a główka poleciała jej na bok. Myślałam, że ona umiera – wspomina z bólem mama Milenki.
Dziewczynka doznała wstrząśnienia mózgu i była mocno poobijana. Jej drobne ramiona pokrywały liczne siniaki.
Niedługo po wydarzeniu na placu zabaw pojawiła się informacja o planowanej wycince pozostałych drzew. Wtedy jednak zostały obcięte tylko konary, co spotkało się z oburzeniem ze strony mieszkańców.
– To osiedle ma ponad czterdzieści lat. Drzewa są już stare. Wydaje mi się, że powinny zostać całkiem wycięte, bo przy większej wichurze stanowią zagrożenie – mówiła wtedy jedna z mieszkanek osiedla.
Inna przyznała, że obawia się za każdym razem, kiedy przebywa ze swoją córeczką na placu zabaw. – Bawiłyśmy się tam dwie godziny przed wypadkiem. Milenka to koleżanka mojej córki i wyobraziłam sobie, jak jej mama musi przeżywać tę sytuację. To skandal, że coś takiego wydarzyło się na placu zabaw, gdzie powinno być bezpiecznie. Mogło to spotkać każdego z nas.
Miejmy nadzieję, że po prowadzonej obecnie wycince, mieszkańcy Osiedla Millenium będą mogli czuć się bezpieczni.
fot. KNB