Sprawa ogromnej sumy pieniędzy, która zniknęła z konta Pracowniczej Kasy Zapomogowo-Pożyczkowej Newagu, budzi wiele emocji. Przypomnijmy, że wciąż trwają poszukiwania 66-letniego mężczyzny, który był związany z poprzednimi władzami Kasy i … zniknął pozostawiając list, w którym wyjaśniał, że nie radzi sobie z oskarżeniami o odpowiedzialność za finansową „dziurę”. Informowaliśmy w tym TUTAJ. Dziś na temat afery postanowili wypowiedzieć się członkowie nowego zarządu.
– Jesteśmy zdumieni wypowiedzią przewodniczącego zakładowej „Solidarności”, który twierdzi w mediach, że nie miał świadomości, iż w Kasie brakuje blisko 600 tys. zł – mówi Krystian Kiercz, wiceprzewodniczący Pracowniczej Kasy Zapomogowo-Pożyczkowej.
Jak przypomina, przepisy określają, że nadzór społeczny nad pracowniczą kasą zapomogowo-pożyczkową sprawuje związek zawodowy w danym zakładzie.
– Związek również – w świetle prawa – przejmuje odpowiedzialność za działalność Kasy. Tym większe jest nasze zaskoczenie, kiedy czytamy wypowiedzi przewodniczącego „Solidarności”. Jak może twierdzić, że nie widział raportów z działalności kasy, skoro miał obowiązek ją nadzorować? Dlaczego przez tyle lat (oceniamy, że od 2004 r.), nigdy nie powiedział poprzedniemu zarządowi Kasy: „sprawdzam”? Jak może swoją ocenę funkcjonowania Kasy opierać na jednej kartce papieru udającej roczne sprawozdanie finansowe? To nie wszystko… w radzie nadzorczej kasy zasiadał członek zarządu zakładowej „Solidarności”. Przez tyle lat nie zauważył, że dzieje się tam coś złego? – pyta Kiercz.
Przypomnijmy, że w rozmowie z „Dobrym Tygodnikiem Sądeckim” Józef Kotarba, przewodniczący zakładowej Solidarności, wyjaśniał, że w sprawozdaniach finansowych, które otrzymywał do tej pory, nic nie wskazywało na nieprawidłowości.
– Nie wiem jak mogło się stać, że aż tyle pieniędzy nie ma. My jako związek zawodowy nie mieliśmy dostępu do dokumentów źródłowych. Dostęp do nich ma tylko zarząd i komisja rewizyjna – mówił. Całość jego wypowiedzi TUTAJ.
– Dlaczego przełom w sprawie nastąpił dopiero 14 listopada tego roku? – pyta dalej Krystian Kiercz i sam odpowiada:
– Bo wówczas Związek Zawodowy Newag S.A. (działający w firmie od 2017 r.) wystąpił o zwołanie walnego zgromadzenia członków. Przewodniczący „Solidarności” twierdzi w wypowiedziach medialnych, że wcześniej nie wiedział o sprawie. My natomiast mieliśmy sygnały od pracowników, że zgłaszano przewodniczącemu problem dużo wcześniej. Nic z tymi sygnałami nie zrobił.
Z kolei Marcin Dębiński, sekretarz Pracowniczej Kasy Zapomogowo-Pożyczkowej, potwierdza informacje dotyczące bezprawnej, długoletniej działalności byłego zarządu kasy, o czym już wspominaliśmy w poprzednich publikacjach na ten temat.
– Według naszej wstępnej wiedzy od czerwca 2004 r. nie odbyło się walne zgromadzenie Kasy. Przez piętnaście lat funkcjonowała ona bez zmian, w sytuacji, kiedy ustawa wyraźnie mówi, że nie rzadziej, niż co cztery lata powinno się odbywać walne zgromadzenie członków, a co roku powinny być sporządzane sprawozdania finansowe – stwierdza.
Jak przyznaje Dębiński, jeszcze nie wiadomo, czy 648 tysięcy złotych zostało wyprowadzone z Kasy jednorazowo, czy był to dłużej trwający proceder.
– Według nas trwał długo. Pieniądze z konta Pracowniczej Kasy Zapomogowo-Pożyczkowej można było wypłacać jednoosobowo i na wyciągach bankowych widać, kto dokonywał tych wypłat. Nie była to jedna osoba. Nikogo personalnie nie oskarżamy o to, co się wydarzyło, nie padły żadne nazwiska, a jedynie ogólne stwierdzenie, że odpowiedzialność za sytuację ponoszą osoby związane z poprzednim zarządem Kasy. Winnych ustali prokuratura i niebawem planujemy złożenie zawiadomienia o popełnieniu przestępstwa – informuje Dębiński.
(WM, KNB)
fot. ilustr. pixabay