Nie krzywdź mnie, daj mi możliwość znalezienia nowego domu

Nie krzywdź mnie, daj mi możliwość znalezienia nowego domu

Beata Kożuch

Rozmowa z Beatą Kożuch z Gminnego Schroniska dla Psów w Wielogłowach

– Schroniska istnieją od lat. Każdy człowiek wie o ich istnieniu, dlaczego więc przypominanie o nich jest wciąż tak ważne i potrzebne szczególnie w okresie wakacyjnym?

– Czasami ludzie są nieodpowiedzialni i traktują zwierzę bardzo przedmiotowo. Jeśli staje się balastem, czymś niepotrzebnym, to po prostu bez żadnych wyrzutów sumienia zostaje wyrzucone. Kilka lat temu mieliśmy bardzo dużo porzucanych psiaków z matką. Teraz bardzo rzadko mamy szczeniaki, bo jednak psiaki są sterylizowane. Jeżeli więc zjawia się szczeniak to praktycznie od razu jest rezerwowany i idzie do nowego domu. Gdy ludzie mają wybór między szczeniakiem a dorosłym psem to raczej wybierają młodsze zwierzę.

– Słodziaki z tych piesków, szkoda, że czasami, ktoś je tak krzywdzi.

– Dwa lata temu był u nas piesek z raną od ucha do ucha i z pękniętą czaszką. Ewidentnie ktoś chciał go zabić. Był wychudzony, ale była w nim tak ogromna wola walki i chęć życia. Szybko doszedł do siebie, a do tego był bardzo przyjazny i nie miał żadnego urazu do człowieka.

– Który piesek jest tutaj najdłużej?

-Wikusia jest najdłużej u nas. Był to całkiem dziki psiak. Przyszła do nas z dwoma dorosłymi córkami i sześcioma dopiero co urodzonymi szczeniakami, więc gdy wchodziło się do kojca, to atakowała, mimo że nie ma zębów. Teraz daje się głaskać, ale podejrzewam, że ona zostanie z nami już do końca.

– Jak funkcjonuje to schronisko? Jak wygląda tutaj rutyna dnia? (…)

Gabriela Wolińska

Całość przeczytasz w „Dobrym Tygodniku Sądeckim”:

 

 

Reklama