Mateusz Borek o swoich studiach w Nowym Sączu. „Sporo imprezowałem, opuszczałem zajęcia”

Mateusz Borek o swoich studiach w Nowym Sączu. „Sporo imprezowałem, opuszczałem zajęcia”

Mateusz Borek, Krzysztof Stanowiski, Kanał Zero, Kanał Sportowy, wywiad, Maja Strzelczyk

Mateusz Borek, jeden z najbardziej znanych komentatorów sportowych w Polsce był gościem Mai Strzelczyk w programie Audiochwile. W rozmowie z dziennikarką zdradził kulisy rozpoczęcia swoich studiów w Nowym Sączu. Jak sam przyznaje, był to czas, w którym dużo imprezował i opuszczał zajęcia. Od rodziców dostał ultimatum.

Jak już informowaliśmy w przeszłości na łamach naszego portalu, Mateusz Borek rozpoczął edukację na WSB-NLU. Miał dziennikarskie zacięcie, dlatego finalnie trafił na studia do Warszawy. W rozmowie z Mają Strzelczyk przyznał, że wyjazd do Nowego Sącza był dla niego ratunkiem przed koniecznością odbycia służby wojskowej.

Przypomnijmy. 8 maja 1992 roku sądecka uczelnia podpisała umowę z National-Louis University w Chicago, na mocy której zmieniła nazwę i mogła realizować program nauczania przekazany przez NLU.

– W 1992 roku dostałem bilet do wojska, dokładniej do Centrum Szkolenia Wojsk Rakietowych na Suwalszczyźnie. Wcześniej, chodząc na wojskową komisję a nie chcąc iść do wojska, udawałem pacyfistę. Gdy nastąpiło rozpoznanie boju i wyszło na jaw, że blefuję – postanowiono mnie ukarać i wysłać mnie tak daleko, że przy ewentualnej 48-godzinnej przepustce nie byłbym w stanie przejechać pociągami do domu tam i z powrotem. Zacząłem się bać. Zdawałem na Italianistykę. Było dostępnych 20 miejsc na 800 osób chętnych. Czas płynął. Uświadomiłem sobie, że skoro mnie nie przyjęto to lada chwila trafię do wojska – mówi Mateusz Borek, po czym dodaje:

– Mama zadzwoniła, że są egzaminy i przyjęcia do Wyższej Szkoły Biznesu w Nowym Sączu. Pojechałem. W zasadzie byłem pierwszym rocznikiem w tej szkole. Uczelnia mieściła się jeszcze w Nawojowej. Dzięki temu, dosłownie 48 godzin przed wyjazdem do wojska, mogłem odwołać bilet – zauważa komentator sportowy.

Mateusz Borek w szczerej rozmowie z Mają Strzelczyk przyznał, że był to czas młodości, w którym sporo imprezował i opuszczał zajęcia. Efektem było otrzymane ultimatum od rodziców.

– Przez około siedem miesięcy funkcjonowałem w tej szkole. To była dla moich rodziców bardzo droga uczelnia. Musieli odmawiać sobie wielu rzeczy, aby móc płacić za moją edukację. Był to także czas, w którym trochę się bawiłem. Oceny miałem dobre, ale opuszczałem sporo zajęć. To bardzo frustrowało moich rodziców – wspomina Borek, po czym przyznaje:

– Pamiętam, że mama przyjechała niezapowiedzianie do Nowego Sącza i postawiła mi ultimatum: albo będziesz regularnie uczęszczał na zajęcia, albo my nie będziemy za szkołę płacić. Jak to młody człowiek, obraziłem się na cały świat. Wsiadłem w autobus i pojechałem do Londynu. Zacząłem mieszkać z Polakami, którzy czekali za granicą aż minie ich wiek wojskowy.

Cały zapis rozmowy można obejrzeć – TUTAJ

Czytaj także: Muzyk Orkiestry Reprezentacyjnej Straży Granicznej najlepszym polskim dyrygentem

Fot: youtube / Maja Strzelczyk

Reklama