Ludmiła Bas: Każdy pomaga, starsi robią koktajle Mołotowa

Ludmiła Bas: Każdy pomaga, starsi robią koktajle Mołotowa

Kijów, niebiesko-żółty czołg

– Damy radę, bo Ukraińcy nie oddali swoich największych miast” – mówi w rozmowie z „Dobrym Tygodnikiem Sądeckim” Ludmiła Bas, Ukrainka pochodząca z Kijowa. Kobieta w Nowym Sączu mieszkała blisko 30 lat. Obecnie prowadzi we Wrocławiu Autorską Szkołę Pianistyczną.

Waleczna postawa Ukraińców zyskała szacunek i sympatię całego świata. Ze swoich rodaków dumni są także Ukraińcy mieszkający w Polsce. Ludmiła Bas, absolwentka Wyższej Szkoły Muzycznej im. Reinholda Gliera i Konserwatorium im. Piotra Czajkowskiego w Kijowie, aktywnie włączyła się w pomoc swoim rodakom:

– Do mnie przyjechało 10 osób z Kijowa, rodzina i znajomi. Kolejnych 10 rodzin przyjęli moi uczniowie. Oddali im swoje pokoje – mówi Ludmiła Bas. – Mój syn, który jest lekarzem, pojechał na front z konwojem pomocy. To dla mnie tajemnica jak przejedzie przez granicę… Ale ma zamiar dostać się do miasta Kropywnycki, położonego na południe od Kijowa. Po powrocie udostępni cały swój dom dla potrzebujących schronienia.

Ludmiła Bas ma stały kontakt ze znajomymi mieszkającymi w Kijowie. Kontaktują się za pomocą Internetu:

– Ludzie tam na miejscu odróżniają już dźwięki związane z zagrożeniami, śpią w łazienkach, dzieci w wannie. Kiedy usłyszą alarm bombowy, biegną do schronów. Jest im na bieżąco dostarczana żywność, nie wiem jak to się odbywa, ale mają to opracowane. Na razie nie ma szans wydostać się z Kijowa, a żeby tam wjechać, trzeba minąć 40 posterunków.

Zdaniem kobiety ludzie są przygotowani do walki. Każda para rąk jest dobrze zagospodarowana. Na przykład starsi robią koktajle Mołotowa.

– Ukraińcy są bardzo zaradni. Nawet tam na miejscu, gdzie toczy się wojna – pracują. Kiedy jest alarm bombowy, chowają się w schronach. Z kolei znajoma, która przyjechała do mnie z Kijowa, uciekła przed wojną, dosłownie przed chwilą skończyła rozliczać podatki.

Ludmiła Bas wskazuje na pomoc Polaków w różnych sferach życia:

– Nawet w sklepie sprzedawczynie podpowiadają nam, które produkty są tańsze i pomagają w wyborze. Na każdym kroku spotykam się z życzliwością i serdecznością.

Już za kilka dni kobieta ma zamiar przygotować w swojej szkole muzycznej zajęcia dla dzieci, które uciekły z trawionej wojną Ukrainy. Muzyka, bowiem to jej pasja, którą od wielu lat zaraża najmłodszych.

 Czytaj też:

Wojna w Ukrainie. 2 marca. Flash wydarzeń

Reklama