Kolejna akcja zakończona sukcesem. Strażacka krew pomoże między innymi panu Antoniemu

Kolejna akcja zakończona sukcesem. Strażacka krew pomoże między innymi panu Antoniemu

Można się cieszyć z tego, że są chętni do oddawania krwi, bo jest to lek, którego nie można kupić, czy wyprodukować w fabryce – mówi Stanisław Wojtarowicz, komendant Ochotniczej Straży Pożarnej w Korzennej – jednostki, która już od 12 lat organizuje w swojej remizie akcje krwiodawstwa. Podczas niedzielnej, 24. akcji udało się zebrać 20,25 litra bezcennego lekarstwa.

Takie wydarzenie odbywa się w Korzennej dwa razy w roku. Za każdym razem cieszy się dużym zainteresowaniem. W akcję włączają się nie tylko strażacy, ich rodziny i przyjaciele, ale i ,,cywile”. Tym razem przybyło 56 osób, a 45 oddało krew po zakwalifikowaniu przez lekarza.

– Jak co roku pojawiają się ludzie z Korzennej, Nowego Sącza i innych miejscowości. Przyjechali koledzy strażacy z Obidzy, Łużnej, Jasiennej, czy Rożnowa – zdradził w niedzielę komendant Stanisław Wojtarowicz.

Przed południem w kolejce oczekujących dostrzec można było wyjątkowego krwiodawcę. Choć Mariusz Miłkowski nie jest strażakiem, nie opuścił ani jednej z 24 akcji organizowanych przez OSP Korzenna. Oprócz tego zdarzało mu się oddać krew w innych miejscach, np. podczas służby wojskowej. W sumie podzielił się już około 20 litrami bezcennego leku.

Kiedy idzie się oddać krew pierwszy raz, to wciąga jak nałóg – mówi mieszkaniec Łyczanej. – Pierwszy raz przyszedłem z ciekawości, zobaczyć jak to wyjdzie i tak już zostało. Taka akcja to dobry pomysł, ważna dla życia ludzi inicjatywa.

Pan Mariusz swoim przykładem zachęca też do pomocy rodzinę. Krew w Korzennej oddawała już między innymi jego siostrzenica.

Podczas każdej strażackiej akcji krwiodawstwa spotkać można „nowicjuszy”. Tym razem krew po raz pierwszy oddawał na przykład druh OSP Korzenna – Michał Karwala.

– Na początku miałem trochę stracha, ale pomyślałem, że jestem strażakiem i nie ma się czego bać – mówił. – Koledzy oddają krew i namawiali mnie, więc dlaczego nie spróbować? Nie udałoby się, to by się nie udało, ale oddałem i będę ciągnąć to dalej. Człowiekowi ubędzie tylko trochę krwi, a komuś innemu uratuje to życie.

Jak przyznaje Michał, akcje organizowane w niedziele, są świetnym pomysłem. Łatwiej wybrać się na krwiodawstwo w dzień wolny od pracy, czy szkoły. Podobnego zdania jest Dariusz Bielak, również strażak OSP Korzenna. On sam tylko trzy razy opuścił organizowaną w remizie akcję.

– Jest to pomoc dla potrzebujących osób, bardzo dobry cel – twierdzi. Jak przyznaje, najtrudniej jest przyjść pierwszy raz, później jest już łatwiej. – Bać się można tylko igły, ale da się przeżyć i wytrzymać – śmieje się Darek.

Krew, którą bohaterowie dzielą się w Korzennej, ratuje wielu ludzi. Jedną z osób, której pomoże bezcenne lekarstwo jest Antoni Michalik. Mieszkaniec Niecwi przejdzie pod koniec września zabieg wymiany zastawki serca. To jemu strażacy postanowili zadedykować niedzielną akcję.

Będę mógł powołać się na korzeńską straż, że oddali krew dla mnie – tłumaczy pan Antoni. – Takie akcje są bardzo dobre. Powinny być nawet częściej niż dwa razy w roku, bo krew jest potrzebna.

Kiedyś sam oddawałem krew, a teraz ze względów zdrowotnych nie mogę – zdradza i wspomina, że kiedyś wsparł w ten sposób swojego szwagra, który miał operację. – Jeden drugiemu powinien pomagać, bo bez tego nie ma życia.

Bez wzajemnej pomocy nie byłoby także krwiodawstwa w remizie OSP Korzenna.

– Zaangażowanie moich druhów jest bardzo duże – mówi Stanisław Wojtarowicz. – Zawsze trzeba rozwiesić plakaty, odwiedzić księży, którzy później chętnie ogłaszają w swoich parafiach naszą akcję. Agencja reklamowa ZAZA za każdym razem robi nam bezpłatnie plakaty, a piekarnia Nika przekazuje ciasto, którym możemy poczęstować ekipę z Centrum Krwiodawstwa.

Przypomnijmy, że strażackie wydarzenie to Akcja Honorowego Oddawania Krwi im. ks. Artura Babika. Dlaczego ksiądz został jego patronem? Dowiesz się TUTAJ.

Reklama