Jak chłopak z Sądecczyzny został sekretarzem Lema

Jak chłopak z Sądecczyzny został sekretarzem Lema

To była niesamowita przygoda dla mnie – nie tylko intelektualna, ale też – powiedziałbym – emocjonalna, życiowa. Sporo się od niego nauczyłem. Był w pełnym tego słowa znaczeniu moim mentorem, przewodnikiem życiowym. Nie rozczarowałem się przy bliższym poznaniu – mówi sekretarz Stanisława Lema Wojciech Zemek. W rozmowie z DTS opowiada jak wyglądało jego życie u boku Mistrza.

– Pochodzi Pan z Sądecczyzny i został Pan sekretarzem Stanisława Lema. Bardzo ciekawi mnie jak wyglądał proces dochodzenia do tej funkcji. Prześledźmy to. Będąc dzieckiem wykazywał Pan zainteresowanie literaturą?

– Tak, byłem ogromnym molem książkowym. Kochałem książki do tego stopnia, że potrafiłem pochłonąć jedną na dzień. Pani bibliotekarka po kilku miesiącach powiedziała, że ma mnie dosyć, bo nie czytam tych wszystkich ciekawych lektur, które ona mi poleca. Nie była w stanie uwierzyć, że mogę tak szybko czytać. Wtedy oczywiście byłem jeszcze za młody na poznanie dorobku Lema. Pierwszy głębszy kontakt z jego twórczością miałem dopiero w liceum. To był czas, gdy w Polsce pojawiło się czasopismo „Fantastyka”. Stanowiło ono absolutny hit i było odskocznią od szarych, PRL-owskich gazet. Co miesiąc czekałem na kolejny numer. Lema było tam niewiele, bo jednak częściej sięgali po zagraniczne opowiadania fantastyczne. Natomiast z książkami Mistrza miałem pierwszy kontakt dzięki serii Dzieł Zebranych, która ukazywała się w latach 80. nakładem Wydawnictwa Literackiego. Niestety wydania te rozpadały się już po pierwszym czytaniu, ale nakłady były gigantyczne i liczyły po kilkaset tysięcy egzemplarzy. Dzięki temu czasami udawało się upolować którąś z książek Lema, choć zdarzały się pozycje, które mnie przerastały.

– Kiedy trafił Pan już na książki Lema, to od razu zaiskrzyło, czy traktował Pan je jak kolejne przeczytane pozycje z bibliotecznej półki?

– Od razu czuło się, że jest to najwyższej jakości literatura – zahipnotyzowała mnie przede wszystkim swoim poczuciem humoru. To było coś, co mnie wciągnęło w jego twórczość, choć nie tylko to. Pod płaszczykiem humoru kryje się dużo głębokich refleksji. Lem w dużej mierze ukształtował mój światopogląd oraz mój sposób widzenia świata. Tak to się zaczęło.

– Coś jeszcze poruszało Pana w jego twórczości?

– On w bardzo atrakcyjny sposób potrafił podać czytelnikowi całkiem poważne i istotne kwestie. Miał też rodzaj nietypowego wglądu, spojrzenia na człowieka, jego naturę oraz kulturę. Mnie się to bardzo spodobało. Nastolatek bywa nastawiony dość buntowniczo i szuka własnych ścieżek, a Lem tych ścieżek i dróg proponował mnóstwo.

– To Stanisław Lem zainspirował Pana do studiowania polonistyki?

– To były dziwne czasy, kiedy człowiek po studiach nie bardzo miał co robić. Lepiej radził sobie w świecie ktoś z konkretnym fachem. Nie powiem, żeby to było moje powołanie. Wtedy po polonistyce można było zostać albo dziennikarzem albo nauczycielem. Na początku poszedłem na teatrologię, a po niej nawet nie można było zostać nauczycielem, bo nie było takiej specjalizacji. Trochę chciałem być pisarzem. Duża część osób, która idzie na polonistykę myśli, że zostanie pisarzami. Po Lemie jednak widać, że aby pisać nie jest potrzebne wykształcenie humanistyczne. Obcując z twórczością Mistrza uświadomiłem sobie, że pisarzem dobrym nigdy nie będę… Więc moje ambicje musiałem schować do kieszeni.

– Nie myślał Pan o studiowaniu astronomii bądź podobnych tematycznie Lemowi kierunków?

– Miałem podobno zdiagnozowane jakieś uzdolnienia do nauk ścisłych, ale nie rozwijałem ich. W szkole byłem w klasie humanistycznej, więc zostałem oderwany od pozostałych przedmiotów, a matematyka była u nas tylko szczątkowa. To był dla mnie wygodny wybór. Wtedy traktowało się studia jako taki okres, aby „przezimować” czyli przeczekać, jakoś się urządzić w życiu. Wiadomo było, że kariery się po tych studiach nie zrobi.

– Kiedy Pan po raz pierwszy spotkał Lema osobiście? (…)

Więcej przeczytasz w najnowszym wydaniu DTS – kliknij w link i czytaj za darmo:

Reklama