Hotelowe zawiłości i góralskie mądrości

Hotelowe zawiłości i góralskie mądrości

Pobyt w hotelu może prowadzić do całej serii niespodziewanych zdarzeń, zwłaszcza kiedy prym tam wiodą nieokrzesany góral i kierownik – aktor amator. Jak się okazuje sporo problemów mogą sprawić też dwa nazwiska, które różni tylko jedna litera. W takich okolicznościach dochodzi do prawdziwej komedii pomyłek prosto „spod samiuśkich Tater”.

Kiedy przypadkowo w jednym pokoju hotelowym pojawiają się dwie żony, dwóch mężów i kochanka, sytuacja może być napięta. Zwłaszcza jeśli jedną z tych osób jest elegancki Stanisław, Prezes Polskiej Izby Turystyki. I choć Hubert, kierownik hotelu, dwoi się i troi, by dogodzić gościom, to sprawa komplikuje się coraz bardziej. A wszystko to w czasie, kiedy do placówki zjeżdżają kolejne karetki, aby zabrać wcześniejszych gości i członków personelu, którzy zatruli się odmrażanym jedzeniem. Niczego nie ułatwia popijający i podśpiewujący góral, który zastępuje niedysponowaną recepcjonistkę.

Skakanie po łóżkach, ławach i stole, ucieczki przez okno, upiększające maseczki, stanie na głowie, cieknący kaloryfer, zepsuta szafa, wiadro służące za toaletę, góralska śliwowica, jasełkowe kostiumy, stroje iście buduarowe, parawan, a nade wszystko zaskakująca gra słów z nutką erotyzmu, mistrzowskie aktorstwo, mądrości księdza Tischnera i niespodziewane, dynamiczne zwroty akcji – taki kocioł doznań zgotowano widzom podczas spektaklu w osiemnastym dniu Jesiennego Festiwalu Teatralnego w Nowym Sączu.

Na deskach sądeckiego MOKu pojawili się tym razem: Jacek Rozenek, Piotr Skarga, Paulina Holtz, Agata Załęcka, Anna Powierza, Rafał Szałajko i Piotr Ligienza.

Teatr Kamienica z Warszawy przybył do Nowego Sącza z przezabawnym spektaklem pod tytułem „SPA, czyli Salon Ponętnych Alternatyw”, którego autorem i reżyserem jest Emilian Kamiński.

Na pełnej jak zwykle sali, nie było chyba nikogo, kto powstrzymałby się od śmiechu. Podczas ponad dwugodzinnego przedstawienia można było skutecznie poprawić sobie humor. Zewsząd słychać było nie tylko ciche chichoty, ale i gromkie wybuchy śmiechu zakrapiane łzami.

fot. Jerzy Cebula

Reklama