Stróżna. To była jedna z najtrudniejszych akcji. Strażacy kilkanaście godzin wydobywali ciało

Stróżna. To była jedna z najtrudniejszych akcji. Strażacy kilkanaście godzin wydobywali ciało

Stróżna, nie żyje 66-latek, Biesna, studnia

– To była bardzo trudna akcja, ciężka strażacka robota, nieprzespana noc – wspomina młodszy brygadier Dariusz Surmacz z Państwowej Straży Pożarnej w Gorlicach. Ciało zasypanego ziemią 66-latka udało się wydostać po kilkunastu godzinach. W działaniach w Stróżnej brało udział kilkudziesięciu strażaków.

Jak już informowaliśmy, 12 września po godzinie 17.00 w miejscowości Stróżna (gmina Bobowa) doszło do tragicznego w skutkach wypadku. Mężczyzna nadzorujący wykopywanie przez koparkę studni, której głębokość sięgała ośmiu metrów, zszedł do wykopu i wtedy osunęła się na niego ziemia. 66-latek z Biesnej został zasypany i kilkanaście godzin przebywał pod ziemią. Poszkodowany nie miał szans przeżyć. Zginął na miejscu. Do działań zadysponowano kilka zastępów straży pożarnej z okolicznych jednostek, w tym grupę techniczną JRG2 z Tarnowa, dwie Specjalistyczne Grupy Poszukiwawczo-Ratownicze w Nowego Sącza i Tarnowa, Zespół Ratownictwa Medycznego i Policję.

– Pierwsza faza to były działania ratownicze, a kiedy wiedzieliśmy już, że mężczyzna przebywa kilka godzin pod wałami ziemi, skupiliśmy się na działaniach humanitarnych, czyli znalezieniu i wydobyciu osoby zmarłej. Nie było możliwości, aby zrobić to przy pomocy koparki, która powodowała obciążenie ziemi. Dodatkowo trzeba było rozgarnąć ziemię, która znajdowała się na zewnątrz i obciążała wykop, by nie doszło do ponownego osunięcia – relacjonuje w rozmowie z naszą redakcją młodszy brygadier Dariusz Surmacz, oficer prasowy Państwowej Straży Pożarnej w Gorlicach.

Akcja była bardzo trudna i niebezpieczna. Początkowo korzystano we wsparcia dwóch koparek, potem strażacy ręcznie musieli przerzucić łopatami kilkadziesiąt ton ziemi. Finalnie w wiaderkach wynieśli około 30 ton. Dodatkowo musieli wykonać przekop w kształcie litery V, aby jak najbardziej odciążyć wykop. Kilkudziesięciu strażaków na zmianę pracowało przy zlokalizowaniu ciała. Około godziny 6 rano, czyli po ponad 13 godzinach udało się trafić na skrawek ubrania 66-latka. Wówczas rozpoczęła się akcja wydobywania zwłok, która trwała niemal do południa. Ratownicy musieli korzystać z masek tlenowych, gdyż pod ziemią znajdowali się w strefie beztlenowej. Trzeba było działać rozważnie, by nie doszło do kolejnej tragedii.

– To była trudna akcja, ciężka strażacka robota. Mamy za sobą nieprzespaną noc – dodaje młodszy brygadier Dariusz Surmacz z Państwowej Straży Pożarnej w Gorlicach.

Przed południem na miejscu pojawił się prokurator i gorliccy policjanci. Dochodzenie wyjaśni, jak doszło do tragedii i kto za nią odpowie.

O zdarzeniu pisaliśmy w artykule: Tragiczny wypadek podczas wykopywania studni. Nie żyje 66-latek

 

Fot. Dariusz Surmacz/ 
PSP Gorlice – dziękujemy za udostepnienie/
Bobowa24.pl/ Gomułkiewicz J.

Reklama