Są gotowi umrzeć we Lwowie

Są gotowi umrzeć we Lwowie

Wolimy umrzeć we Lwowie niż wyjeżdżać w nieznane – takim stwierdzeniem zareagowali polscy lwowiacy na propozycję przewiezienia ich na Sądecczyznę i umieszczenia w jednym z tutejszych ośrodków wczasowych.

Jesteśmy cały czas w kontakcie z naszymi rodakami zrzeszonymi w Polskim Uniwersytecie Trzeciego Wieku we Lwowie, a jest to około stu osób  – mówi Wiesława Borczyk, prezes sądeckiego UTW. – Nie jest to kontakt łatwy, bo to wszystko starsze osoby, które albo nie używają poczty elektronicznej, albo reagują na maile po trzech dniach. Do kogo możemy, dzwonimy, pytamy w czym możemy być pomocni, czego potrzebują. Najczęściej proszą nas o lekarstwa i jakieś drobiazgi, bo Lwów funkcjonuje w miarę normalnie, czynne są banki i sklepy spożywcze, więc mogą się zaopatrywać na bieżąco. Z drugiej strony, trzeba mieć świadomość jak pomagać i nie robić tego nadmiernie spontanicznie i bez głowy. To też musimy tłumaczyć naszym rodakom we Lwowie. Wszystko co chcemy przekazać komuś na Ukrainie trafia do Przeworska do wielkiego rządowego centrum logistycznego i stamtąd jest przekazywane dalej. Los paczki adresowanej do kogoś we Lwowie jest mocno niepewny, bowiem przez granice przesyłane są w pierwszej kolejności rzeczy na potrzeby wojska. Proponowaliśmy członkom polskiego UTW zorganizowanie ich przyjazdu na Sądecczyznę, ale najczęściej słyszeliśmy: „Wolę umrzeć we Lwowie niż wyjeżdżać w nieznane”.

Przygotowują się by bronić swojego miasta i swojej ojczyzny.

Jak?  Jedna z odpowiedzi na załączonych zdjęciach. Butelki, pianka i bawełna w wojennych warunkach są na wagę wolności…

W załączniku korespondencja od członka polskiego UTW we Lwowie Mariana Frużyńskiego.

 

Czytaj też:

Reklama