Indyjska restauracja w Nowym Sączu w tarapatach. Otwarto ją w epidemii, ale bynajmniej nie wirus jest przyczyną kłopotów…

Indyjska restauracja w Nowym Sączu w tarapatach. Otwarto ją w epidemii, ale bynajmniej nie wirus jest przyczyną kłopotów…

W styczniu tego roku, w ekstremalnie trudnym dla restauratorów czasie epidemii, w Nowym Sączu o sympatię klientów zaczęła zabiegać restauracja oferująca orientalne dania kuchni indyjskiej. Jeśli komuś było nie po drodze na ulicę Wiśniowieckiego, gdzie ulokowali swój biznes właściciele Nouvelle, istniała możliwość zamówienia jedzenia z dowozem do domu. Jednak kilka dni temu z komunikatu służb prasowych Karpackiego Oddziału Straży Granicznej można było dowiedzieć się, że restauratorzy mają kłopot.

Funkcjonariusze Wydziału ds. Cudzoziemców Karpackiego Oddziału Straży Granicznej przeprowadzili kontrolę legalności zatrudnienia w restauracji.

Stwierdzono, iż dwóch obywateli Indii i jeden obywatel Sri Lanki wykonywało pracę nielegalnie, naruszając przepisy o promocji zatrudnienia i instytucjach rynku pracy. Trzej mężczyźni w wieku od 31 do 33 lat wykonywali pracę (…) bez wymaganego prawem zezwolenia (…) stwierdzono również powierzanie nielegalnego wykonywania pracy cudzoziemcom przez prezesa zarządu firmy, którym jest 29-letni obywatel Indii” – czytamy w komunikacie prasowym KOSG. Właścicielowi firmy grozi grzywna w wysokości od tysiąca nawet do 30 tys. zł. Z informacji rozesłanej do mediów można było dowiedzieć się ponadto, że wobec nielegalnie pracujących obcokrajowców mają zostać wszczęte postępowania o zobowiązaniu do powrotu.

Dziś o prawo głosu poprosił naszą redakcję rozgoryczony właściciel.

„Jak widać, bardzo łatwo jest zniszczyć coś, co ktoś inny usiłuje stworzyć z pożytkiem dla innych, co winno być docenione zwłaszcza w czasach pandemii, gdzie restauracje raczej się zamyka, a nie otwiera” – pisze w mailu przedsiębiorca, który zainwestował w gastronomiczne przedsięwzięcie około 100 tysięcy złotych i jak tłumaczy – musiał ratować się przed bankructwem zanim rozpoczął działalność. Wpadł w kłopoty przez przedłużające się procedury związane z zezwoleniami na pracę i przez brak przepisów, które umożliwiłyby tymczasowe rozwiązanie w przypadku cudzoziemców zainteresowanych stałym zatrudnieniem w Polsce.

Podpisałem umowę najmu na dwa lokale pod restauracje w Nowym Sączu. Zaraz po podpisaniu pierwszej umowy najmu spółka wystąpiła o udzielenie zezwoleń na pracę osobom, które miały w niej pracować. Ponieważ to kuchnia indyjska, byli to wyłącznie cudzoziemcy. Jak dotąd zezwolenie na pracę dostała jedynie jedna osoba. Przyszła pracownica przebywa nadal w Indiach. Będzie mogła podjąć pracę w restauracji dopiero jak dostanie wizę i przyjedzie do Polski. Z powodu braku zezwoleń spółka nie mogła zawrzeć umów o pracę z przyszłymi pracownikami, a stałe koszty restauracji trzeba było płacić co miesiąc, więc groziło nam bankructwo jeszcze przed rozpoczęciem właściwej działalności. W tej sytuacji nie było innego wyjścia jak rozpocząć działalność restauracji przy ul. Wiśniowieckiego – tłumaczy właściciel.

Właściciel sam pracował w restauracji, zaś z przyszłymi pracownikami tymczasowo podpisał umowy o dzieło. To jednak nie załatwiało sprawy.

Po kontroli mundurowych wpadł w jeszcze większe tarapaty.

Prawo polskie jest w tym wycinku ułomne, nie przewiduje bowiem, że można zawrzeć z cudzoziemcem jakąkolwiek tymczasową umowę, zanim urzędowa procedura zakończy się uzyskaniem zgody na stałą pracę. To poważne ograniczenie na rynku pracy. Powinna istnieć jakaś forma przejściowa – komentuje radca prawny Grzegorz Grela.

Właściciel obiektu zaproponował czasową obniżkę czynszu, za co jestem bardzo wdzięczny. A Państwo sami zdecydujcie, czy chcecie naszej restauracji – zwraca się za naszym pośrednictwem do sądeczan restaurator.

Nouvelle na razie jest zamknięta. Właściciele starają się o przyspieszenie procedur związanych z zezwoleniami na pracę dla załogi restauracji. Jeśli na zgody nie trzeba będzie długo czekać, jest nadzieja, że po indyjskie smaki będzie można znów zajrzeć na Wiśniowieckiego…

Reklama