Pilne! Sądeczanka walczy z rakiem piersi. „To dla mnie potworna diagnoza” [ZBIÓRKA]

Pilne! Sądeczanka walczy z rakiem piersi. „To dla mnie potworna diagnoza” [ZBIÓRKA]

pomoc, Monika Szyszka, zbiórka, rak piersi, leczenie

To już blisko dwa miesiące od momentu, w którym sądeczanka Monika Szyszka usłyszała – jak sama to określa – „potworną diagnozę”. Inwazyjny rak piersi trójujemny o stopniu złośliwości G3. Nauczycielka i mama czwórki dzieci rozpoczęła walkę o zdrowie i życie. Apeluje o pomoc, a my czynimy to razem z nią.

– Mam na imię Monika. Jestem nauczycielką, żoną i matką czwórki wspaniałych dzieci. Basia w tym roku, kończy 18 lat i będzie zdawać maturę, rok młodszy Bartek jest sportowcem, gra w siatkówkę. 11-letni Antoś kocha rysowanie i maszyny rolnicze, a najmłodszy Franek już niebawem rozpocznie szkołę. Z niecierpliwością odlicza dni, myśli na okrągło co spakuje do plecaka. Początek marca zmienił moje życie. Jak tonącą osobę otoczyła mnie ciemność i cisza. W głowie pustka, a w ciele bezsilność i lęk. Przerażona wyczutym w piersi guzem, błyskawicznie robię badania. Słyszę potworną diagnozę. Inwazyjny rak piersi trójujemny o stopniu złośliwości G3. Wszystko staje w miejscu. Co dalej, co z dziećmi? Pytam siebie w myślach i czuje jak tracę oddech. Serce pęka mi na pół – relacjonuje pani Monika.

Kobieta przyznaje, że lekarze określają sytuację jako trudną, bo mowa o nowotworze najmniej poznanym. Zdiagnozowano także przerzut w węźle pachowym. Lekarze zaproponowali konkretny schemat leczenia.

– Najpierw chemioterapia przedoperacyjna, 12 wlewów chemii białej co tydzień i 4 czerwonej, co 2 tygodnie. Później operacja i radioterapia. Szansą jest leczenie immunologiczne. Lek pembrolizumab mobilizuje aktywność układu odpornościowego i pomaga w zwalczaniu mojej odmiany raka. Niestety, pembrolizumab nie ma refundacji w Polsce. Jego koszt, 250 000 zł, to za wiele dla mnie i mojej rodziny. Mimo iż przeznaczyłam całe moje oszczędności okazało się, że jest to kropla w morzu finansowych potrzeb – przyznaje Monika Szyszka, po czym dodaje:

– Wierzcie mi, nie jest łatwo prosić o pomoc. W końcu, tak wiele osób jej potrzebuje. Mimo to bardzo proszę, bo nie chcę zrezygnować z życia. Nie mogę. Wiem, jak boli, gdy odchodzi bliska osoba, jaką zostawia po sobie pustkę. Przeżyłam śmierć matki. Rak odebrał mi ją, kiedy miała 45 lat. Przegrała. Miłość do dzieci pcha mnie naprzód, mobilizuje, czyni waleczną, dodaje odwagi. Marzę o tym, by zobaczyć jak realizują swoje marzenia. Chcę im w tym pomóc. Chce zobaczyć jak moja Basia dostaje się na wymarzone studia, kibicować Bartkowi podczas meczów siatkówki, podziwiać rysunki Antka oraz z dumą i wzruszeniem słuchać ślubowania Franka na pierwszoklasistę już we wrześniu. Mam nadzieję na lepsze jutro. Na życie – przyznaje chora na raka kobieta. Przyłączamy się do apelu o wsparcie. Każda osoba, która może wesprzeć panią Monikę, może to uczynić za pośrednictwem platformy zrzutka.pl – TUTAJ.

Czytaj także: Wczorajsza atmosfera lat 60′, 70′ oraz 80′ na gorlickim Rynku. „To miłość i pasja” (fotorelacja)

Fot: Monika Szyszka

Reklama