,,Znikają” nagle, a rodzinie grunt osuwa się spod nóg. 24 godziny to mit

,,Znikają” nagle, a rodzinie grunt osuwa się spod nóg. 24 godziny to mit

zaginięcia, Grupa Ratownictwa Specjalnego OSP Nowy Sącz

W okresie wakacyjno-jesiennym dochodzi do większej ilości zaginięć. Nadal panuje błędne przekonanie, że jeżeli ktoś ,,zniknie”, to musimy odczekać 24 godziny, aby zgłosić ten fakt policji. To szkodliwa bzdura, którą często powielają seriale telewizyjne. Trzeba działać natychmiast. Na co zwrócić uwagę, jak zgłosić zaginięcie i dlaczego warto sprawdzić skrzynkę na listy w przypadku, kiedy dochodzi do zaginięcia? Te i inne zagadnienia wyjaśnia naczelnik Grupy Ratownictwa Specjalnego OSP Nowy Sącz Michał Gaik.

– Z naszych obserwacji wynika, że najwięcej zaginięć jest pod koniec wakacji i jesienią. Najpierw dotyczą one turystów i grzybiarzy, którym polecamy korzystanie z aplikacji Ratunek, a potem – późną jesienią – związane są z psychiką ludzką, z depresją. Statystycznie w okolicach listopada i  w okresie świątecznym mamy więcej zaginięć i prób samobójczych. Zaginięcia dotyczą często osób starszych, schorowanych. Patrząc przez pryzmat Nowego Sącza, do największej ilości prób samobójczych dochodzi na moście heleńskim i kolejowym – przyznaje w rozmowie z naszą redakcją Michał Gaik.

Mityczne 24 godziny

Za poszukiwania osób zaginionych odpowiada Policja, a w górach – Górskie Ochotnicze Pogotowie Ratunkowe. Nadal panuje błędne przekonanie, że zaginięcie można zgłosić dopiero po 24 godzinach nieobecności bliskiego.

– To zaszłość ze seriali, która utrwaliła się w świadomości widzów. Nie ma czegoś takiego, że należy odczekać 24 godziny. Jeśli podejrzewamy, że ktoś może sobie zrobić krzywdę, jest chory, jeśli się martwimy, zawsze możemy skontaktować z numerem 112. Policja ma dużo możliwości operacyjnych namierzania komórek. Trzeba działać natychmiast – przekonuje naczelnik GRS OSP Nowy Sącz Michał Gaik.

Przy zgłoszeniu zaginięcia należy od razu poinformować, czy istnieje ryzyko odebrania sobie życia przez osobę poszukiwaną, czy na coś choruje, czy wydarzyło się coś złego. Kolejną ważną informacją, której nie wolno zataić jest to, czy zaginiony był pod wpływem środków odurzających, czy posiada niebezpieczne narzędzia, broń lub zostawił list pożegnalny. Jeśli rodzina ma wątpliwości co zrobić, może porozmawiać ze specjalistami od spraw zaginięć, w tym psychologami z fundacji ITAKA. (Kontakt na dole artykułu)

– Są różnego rodzaju urządzenia GPS, zegarki, które są szczególnie przydatne w przypadku osób starszych, z demencją. W przypadku zaginięcia urządzenia wysyłają wiadomość SMS do przypisanego kontaktu i łatwiej taką osobę odnaleźć – wyjaśnia Michał Gaik.

Trzeba wejść w buty osoby zaginionej

Poszukiwania rozpoczynają się od rozmów z rodziną, przeglądu monitoringu i przeszukania pokoju, czy domu osoby zaginionej. Głównie robią to policjanci. Jednak niejednokrotnie bywa tak, że to właśnie ratownikom z GRS lub strażakom rodzina powie więcej, niż policjantom. Jednym z powodów jest to, że rodzina może np. bać się konsekwencji prawnych, więc pewne rzeczy woli zataić przed policją. Poszukiwania, jeśli nie ma innych śladów i wskazań, gdzie dana osoba mogła się udać, rozpoczynają się od przeczesywania rejonu blisko domu. Im więcej ratownicy wiedzą, tym precyzyjniej mogą wyznaczyć teren akcji poszukiwawczej. Jeśli ktoś poszedł do lasu i ratownicy namierzą zostawiony w pobliżu samochód, to punktem zaczepienia jest właśnie samochód.

zaginięcia, Grupa Ratownictwa Specjalnego OSP Nowy Sącz

– Rozpytujemy gdzie ktoś chodził np. na grzyby, analizujemy mapy. To skomplikowane metody opierające się na prawdopodobieństwie, intuicji i doświadczeniu ratowników. Osoby, które działają w terenie, niekoniecznie ratownicy z psami, muszą próbować wejść w rolę osoby zaginionej. Patrzyć oczyma np. grzybiarza i myśleć, gdzie byś poszedł, będąc nim. W przypadku dzieci, może dochodzić jeszcze sprawa chowania się przed ratownikami. W rozmowach z dziećmi warto powstrzymywać się od gróźb, że jeśli dziecko będzie niegrzeczne, to przyjdzie policjant i go zabierze, bo potem w przypadku poszukiwań, dziecko może ukrywać się ze strachu. Rodzice również straszą pieskiem, oczywiście po to, żeby dzieci nie podchodziły do psów, ale nie ma co straszyć, bo z tego robi się trauma – zaznacza Michał Gaik.

Sprawdźcie skrzynki na listy

Mocnym światłem zapalnym w przypadku ,,zniknięcia” bliskiego z domu jest zostawienie przez niego dokumentów, obrączki, kluczy, pieniędzy, a czasami i telefonu komórkowego. Jak wyjaśnia naczelnik GRS OSP Nowy Sącz, nie zawsze te rzeczy zostawione są w widocznym miejscu. Bywa i tak, że osoba, która chce się targnąć na własne życie, wrzuca wszystkie rzeczy do skrzynki na listy, żeby zostały odnalezione, ale nie od razu.

– Z mojego doświadczenia wynika, że ewidentnym niepokojącym sygnałem jest to, że u osób, które noszą się z popełnieniem samobójstwa w pełnym momencie pojawił się spokój. Były smutne, a nagle jakby były ze wszystkim pogodzone, są wręcz pogodne. Takie obserwacje mają również bliscy zaginionych, którzy w rozmowach z nami przyznają, że tak właśnie było – wyjaśnia Michał Gaik.

Zdarza się, że osoby zaginione zostawiają wszystkie rzeczy w domu, ale zabierają komórkę, by wysłać zdjęcia z miejsca, w którym chcą odebrać sobie życie. Są również tacy, którzy do końca mają nadzieję, że ktoś się nimi zainteresuje i uratuje, dlatego biorą ze sobą telefon.

– Przede wszystkim należy rozmawiać. Rozmawianie z ludźmi jest ważne. Najważniejsze – zaznacza Michał Gaik.

Czas…

Wiele zależy od pogody. Może być tak, że turysta wyjdzie w góry, zaskoczy go pogoda i przemarznie w kilka godzin. Wiele zależy również od psychiki. – Czasami osoby starsze są znajdywanie w dużo lepszym stanie, niż osoby młode, które w gruncie rzeczy powinny być wytrzymalsze. Mówi się tak u nas w środowisku, że te pokolenia starsze, które przeżyły wojnę i trudne czasy, są odporniejsze. Była taka historia, że mężczyzna miał demencję starczą i dwa dni spędził w bagnie i sobie tuptał w miejscu. Nic mu nie było. Został znaleziony w dobrym stanie. Wytrzymałość psychiczna daje bardzo dużo – zauważa naczelnik GRS Michał Gaik.

Jeśli jest podejrzenie, że ktoś może popełnić samobójstwo, to nie ma na co czekać, tylko trzeba od razu zawiadomić służby ratunkowe. Dobrze jest, aby ktoś z rodziny został w domu, bo jeśli osoba zaginiona wróci i odbije się od zamkniętych drzwi, to jej kryzys psychiczny może się pogłębić. W ciągu ostatnich kilku lat jest coraz więcej tzw. pospolitych ruszeń, czyli ludzie po apelu w mediach społecznościowych, zaczynają szukać na własną rękę.

– Z jednej strony jest to fajne, bo działa ludzka solidarność, z drugiej strony bywa to niebezpieczne, bo może dojść do wielu innych zaginięć osób poszukujących. Jest również kwestia przeszkadzania służbom. Najlepiej jest skoordynować działanie z ratownikami. Trzeba pamiętać, że pracujemy z psami, latamy dronami i im więcej osób ,,z zewnątrz” przebywających  w terenie poszukiwań, tym więcej osób mamy do sprawdzenia – zaznacza naczelnik Michał Gaik.

Zamknięcie sprawy

Etap znalezienia osoby poszukiwanej lub jej ciała jest zakończeniem dla rodziny pewnego bardzo ważnego etapu.

– Dla nas zamknięcie sprawy to sukces. Nawet tragiczny finał potrafi przynieść rodzinie ulgę. Pamiętam wszystkie dobre zakończenia. Pamiętam starszą panią, która znaleźliśmy, miała hipotermię. Nie zapomnę jej niesamowitej radości, która biła z oczu, kiedy zobaczyła ratowników. Pamiętam również jak ładnie zadziałał system w 2014 roku. Przy ul. Orła Białego zaginął senior, który poszedł do lasu. Bardzo miło wspominam akcję, bo była super współpraca służb: policji, GOPR, straży, nas. Znaleźliśmy zaginionego po południu. Całą noc spędził w lesie. Był cały i zdrowy – wspomina naczelnik GRS OSP Nowy Sącz Michał Gaik.

Fundacja ITAKA

Linia wsparcia dla osób zaginionych.

22 654 70 70 – z telefonów stacjonarnych w Polsce
+48 22 654 70 70 – dla połączeń z zagranicy i połączeń z telefonu komórkowego

Linia wsparcia czynna jest całodobowo, 7 dni w tygodniu.

Wkrótce na naszych łamach rozmowa z psychologiem na temat zaginięć.

Fot. GRS OSP Nowy Sącz

 

Reklama