Słaby mecz w Częstochowie. Sandecja przegrała po golu w doliczonym czasie gry

Słaby mecz w Częstochowie. Sandecja przegrała po golu w doliczonym czasie gry

Sandecja na wyjeździe ze Skrą Częstochowa, II liga, relacja z meczu

Zakończony przed chwilą mecz Skry Częstochowa z Sandecją był jednocześnie starciem dwóch spadkowiczów z Fortuna I Ligi. Przed tygodniem obydwie ekipy przegrały swoje inauguracyjne mecze. Sandecja poległa w Grudziądzu (1:3), z kolei Skra nie dała rady Hutnikowi Kraków (0:3).

Skra Częstochowa – Sandecja 1:0 (0:0)
Skra: Szymkowiak – Mesjasz, Nawrocki (55 Bartosiak), Kucharczyk, Olejnik – Łabojko, Nocon, Sajdak (66 Winciersz), Kubik (78 Malec) – Wojciechowski, Ciućka.
Sandecja: Sokół – Słaby, Bartków, Kowalik – Potoma, Talar, Marcinho, Bryła (84 Nawotka), Gołębiowski (79 Kwietniewski), Vaclavik – Wróbel (79 Mas).
Sędziował: Piotr Szypuła.

Pierwsza odsłona dzisiejszego spotkania stała na bardzo słabym poziomie. Sandecja nie oddała w tej części meczu ani jednego celnego strzału na bramkę gospodarzy. Ale i miejscowi nie stwarzali sobie szczególnie groźnych sytuacji podbramkowych. Posiadali optyczną przewagę, starali się dominować. Efektem ich poczynań były raptem dwa celne strzały. W 23. minucie golkipera Sandecji próbował pokonać Ciućka, ale Sokół zdołał sparować futbolówkę na rzut rożny. Chwilę później próbę zdobycia gola podjął Kubik (ofensywny gracz Skry), ale i tym razem z dobrej strony zaprezentował się bramkarz „Biało-czarnych” (pewna obrona groźnego uderzenia).

Po zmianie stron obraz gry nie uległ poprawie. Obydwa zespoły prezentowały się zachowawczo. Brakowało przebojowości, szybkości i pomysłu w konstruowaniu ofensywnych poczynań. Ekipy Sandecji i Skry wyglądały tak, jakby przede wszystkim nie chciały meczu przegrać. To czyniło spotkanie mało ciekawym dla oka. W doliczonym czasie gry ekipa Skry zdobyła zwycięską bramkę autorstwa Pawła Kucharczyka. Ten mecz powinien zakończyć się podziałem punktów. Jeśli któraś z drużyn miała dzisiaj wygrać, to tylko dzięki odrobinie szczęścia.

Czytaj także: Jan Kos znów bawi się w komentarze na Facebooku. Kibice są wściekli [ZDJĘCIA]

Fot: Adrian Maraś / DTS24

Reklama