Z powodu kampanii wyborczej rzadziej chodzę do szkoły

Z powodu kampanii wyborczej rzadziej chodzę do szkoły

Rozmowa z Jakubem Janikiem, najmłodszym kandydatem do Rady Miasta Nowego Sącza

– Na swoim facebookowym profilu występujesz jeszcze jako Kuba Janik. Ale dzisiaj debiutujesz już jako Jakub Janik, kandydat do Rady Miasta Nowego Sącza. Najmłodszy kandydat! Gratulować?

– Z gratulacjami poczekajmy jeszcze trzy tygodnie…

– Ale ja miałem na myśli nie wynik wyborczy, tylko czy gratulować samego faktu odwagi, że w tak młodym wieku ktoś decyduje się na start w takich dorosłych zawodach, jakimi są wybory samorządowe?

– Nie była dla mnie specjalnym wyzwaniem sama decyzja o starcie. Wyzwaniem jest przeprowadzenie sensownej kampanii mając tak małe doświadczenie, jakim ja dysponuję. Ten brak doświadczenia równoważę wielkim zapałem. Nie tylko moim, ale również grupy znajomych, którzy bardzo mi pomagają. Chcę przy tej okazji wymienić między innymi Magdalenę Koc, która jest kimś w rodzaju szefowej mojej kampanii.

– Wyczytałem na Twoim profilu w rubryce „poprzednio zajmowane stanowisko” Młodzieżowa Rada Miasta. Sądecki ratusz nie jest dla Ciebie całkiem obcym miejscem?

– Gdybym faktycznie został radnym, to mógłbym o tej sytuacji powiedzieć, że byłby to w ramach tej samej Sali obrad przeskok z ligi juniorów do ekstraklasy.

– Kuba, przepraszam, panie Jakubie, czym zajmuje się Młodzieżowa Rada Miasta? Po co ona w ogóle się zbiera?

– Myślę że ona ma charakter głównie symboliczny aby pokazać, że młodzież licealna może podejmować różne aktywności i rozmawiać o tym, co dzieje się w mieście.

– Powiedzieliśmy, że jesteś najmłodszym kandydatem do Rady Miasta, ale ciągle nie wiemy, ile masz lat?

– Jeszcze osiemnaście, ale w dniu wyborów będę miał już 19.

– Co sprawia, że młody człowiek, zdecydowanie odbiegający wiekiem od reszty kandydatów, decyduje się stanąć do zawodów ze znacznie starszymi konkurentami?

– Taka aktywność społeczna, a teraz moglibyśmy już nawet powiedzieć polityczna, nie jest mi obca od najmłodszych lat. Kiedy miałem trzynaście lat, czyli w szkole podstawowej byłem aktywny, a teraz w liceum tak zwanym „kołczowym” ciągle to kontynuuję. Byłem wiceprzewodniczącym samorządu szkolnego, podejmowaliśmy wszelakie aktywności, które zdynamizowały tę szkołę.

– Uważaj, bo profesor Kołcz pewnie to czyta.

– Mam nadzieję, że czyta i że będzie z tego dumny.

– Będzie dumny, kiedy jego uczeń mówi: „To my młodzi zdynamizowaliśmy tę szkołę”. To brzmi trochę, hm… odważnie.

– Pan dyrektor jest człowiekiem bardzo aktywnym i kreatywnym, ale nigdy nie ukrywał, że oddolne młodzieżowe inicjatywy są w naszej szkole również bardzo ważne.

– Od lat w Nowym Sączu panuje przekonanie, że młodzi ludzie nie są zainteresowani działalnością społeczną i kandydowaniem do Rady Miasta. Więcej zajmuje ich np. budowanie swojej kariery zawodowej, albo wyjeżdżają za granicę, żeby zarabiać pieniądze, a na listach wyborczych nie pojawiają się młode twarze. Trochę zaprzeczasz taki opinii.

– To prawda, panuje takie przekonanie, ale ono nie bierze się znikąd. Trzeba jednak zauważyć, że tegoroczne listy kandydatów są nieco odmłodzone. Prawdą jest, że tych kandydatów w przedziale 20-30 lat, albo w moim przypadku jeszcze młodszych, jest ciągle niewielu. Ale już i tak zdecydowanie więcej, niż w poprzednich kampaniach. Cieszę się, że partie zauważają młodych ludzi.

– Wyprzedziłeś moje pytanie, które miało brzmieć: „A kto kogo znalazł – Platforma Obywatelska Ciebie, czy to Ty znalazłeś PO”?

– Myślę, że spotkaliśmy się gdzieś w połowie drogi. Z jednej strony zaangażowałem się w działalność PO, ale widocznie partia to zauważyła i zaproponowała mi start w wyborach.

– Ktoś ważny do Ciebie w tej sprawie zadzwonił? Odebrałeś telefon od Donalda Tuska?

– Chciałbym mieć numer do Donalda Tuska, ale to pewnie dopiero za jakiś czas się uda.

– Młodzi ludzie, Twoi rówieśnicy interesują się zbliżającymi się wyborami samorządowymi?

– Generalnie w Nowym Sączu pokutuje takie przekonanie, że wśród młodych ludzi panuje marazm, że większość myśli głównie o tym, żeby jak najszybciej stąd wyjechać.

– A to nieprawda?

– Przeprowadziliśmy badania na ten temat z Magdą Koc i Zuzą Maciuszek. Z zapytanych przez nas osób dwie trzecie przyznały, że nie są zadowolone z możliwości jakie daje im Nowy Sącz. Z drugiej strony ponad 70 procent pytanych powiedziało, że chętnie zaangażowało by się w organizację jakiegoś wydarzenia albo chociaż w to, żeby tylko w nim uczestniczyć. To jest potencjał do zagospodarowania.

– Młodzi ludzie na dużej przerwie dyskutują o polityce i wyborach samorządowych, czy raczej patrzą w swoje smartfony?

– To zależy, do której szkoły pan pójdzie na dużą przerwę. Ale raczej siedzą w telefonach.

– Szczerze – wychodzicie na przerwę i dyskutujecie o zbliżających się wyborach samorządowych?

– Muszę przyznać, że z powodu prowadzonej kampanii obecnie trochę rzadziej uczęszczam do szkoły.

– I prof. Kołcz teraz się dowiaduje, że nieobecności Jakuba Janika to nie efekt niedomagania, tylko prowadzonej kampanii wyborczej. Być może jesteś pierwszym w Nowym Sączu uczniem, który wagaruje z powodu udziału w wyborach. A co powiedzieli nauczyciele kiedy przyznałeś się, że jesteś na wyborczej liście?

– Niektórzy byli zdziwieni, że tak późno im powiedziałem. Cześć życzyła mi powodzenia, a kto nie wiedział, to może dzięki naszej rozmowie dowie się o mojej decyzji.

– A gdzie osiemnastolatek prowadzi kampanię wyborczą? W szkole chyba nie wolno chodzić z ulotkami i namawiać nauczycieli do głosowania na siebie: “Panie profesorze, liczę na pański głos”.

– Oczywiście, że w szkole nie wolno tego robić, ale w jej najbliższych okolicach już tak. Na razie tego no nie robiłem koncentruję się na kampanii w mediach społecznościowych.

Rozmawiał Wojciech Molendowicz

Reklama