Z matki na córkę. O tradycji przekazywanej z pokolenia na pokolenie

Z matki na córkę. O tradycji przekazywanej z pokolenia na pokolenie

44 lata – tyle niestrudzenie funkcjonuje już Zespół Regionalny „Sądeczoki”. Nie byłoby to jednak możliwe bez pasji i zaangażowania i  bez przedstawicieli kilku pokoleń, którzy swoją wiedzę i umiejętności przenoszą dalej, do młodszych… Idealnym tego przykładem jest niezłomna kierowniczka zespołu – Barbara Sławecka, która pasją do tańca, śpiewu i folkloru zachęciła nie tylko córkę ale i wnuczkę.

Barbara Sławecka miała trzy latka, gdy córka jej sąsiadki po raz pierwszy zaprowadziła ją na zajęcia z rytmiki. Wtedy jedynym zespołem folklorystycznym w regionie był Regionalny Zespół Pieśni i Tańca ,,Lachy”. Barbara tańczyła tam przez 10 lat, a odeszła z gdy na horyzoncie pojawiły się nowe możliwości – szkoła muzyczna, przez którą kontynuowanie tańca okazało się zbyt obciążające dla 13-letniej dziewczynki.

– Wtedy nie było tak dużo organizacji i miejsc gdzie dzieci mogłyby spędzić wolny czas. Zespół Regionalny stanowił pewną formę realizacji pasji – można było poruszać się, potańczyć, a ja miałam ku temu predyspozycje –  poczucie rytmu oraz umiejętności wokalne, bo te rzeczy należy przede wszystkim posiadać i rozwijać aby uczestniczyć w zespole – opisuje Barbara Sławecka.

Pasja ta powstała może nie wyłącznie z jej woli, ale zawładnęła w całości jej życiem. Gdy po skończonej Wyższej Szkole Pedagogicznej w Kielcach Barbara wróciła do Nowego Sącza, w Pałacu dla Młodzieży nie prowadzono żadnych zajęć z rytmiki dla małych dzieci. Wzięła zatem sprawę w swoje ręce i stała się niejako prekursorką tych zajęć. ,,Sądeczoki” miały wtedy dwa lata, ale mimo to już odnosiły sukcesy w skali nie tylko powiatowej ale również wojewódzkiej. Wtedy właśnie Barbara Sławecka rozpoczęła pracę z najmłodszymi. Przede wszystkim chciała spośród nich wyłonić dzieci odznaczające się talentem ruchowym, wokalnym oraz pewnego rodzaju śmiałością i charyzmą. Jak podkreśla Barbara, cały proces okazał się długą a przy tym żmudną pracą jednak koniec końców zdołano stworzyć, cieszące się niemałą popularnością, grupy dziecięce w ramach zespołu.

Z pokolenia na pokolenie

Historia lubi się powtarzać, a pasja przechodzić z pokolenia na pokolenie. Tak też wydarzyło się w rodzinie Sławeckich gdy Barbara zaczęła zabierać dzieci ze sobą na zajęcia. Syn zdecydował, że ma inne plany na swoją przyszłość jednak córka – Marlena przepadła w tańcu, śpiewie i folklorze podobnie jak matka. Również podobnie jak ona w wieku 3 lat zaczęła swoją przygodę w zespole. Pasja ta obecnie przechodzi już na kolejne pokolenie czyli na dzieci Marleny.

-Moja córka jest już w zespole, a nawet uczy się grać na skrzypcach aby kiedyś zasilić naszą kapelę. Mam nadzieję, że do tego dojdzie i nie okaże się to raczej słomianym zapałem. Poza tym stanowi to dla nas, tak samo jak dla mnie i mojej mamy, formę spędzania czasu razem.  Nasze zajęcia odbywają się w godzinach popołudniowych więc nie zawsze jestem w stanie poświęcić mojej córce tyle czasu ile bym chciała. Ja, osobiście bardzo dobrze wspominam ten czas gdy mama miała mnie i brata blisko siebie na zajęciach – opowiada Marlena Bulanda.

Tradycji zatem dzieje się zadość – pasja do tańca, muzyki oraz folkloru przechodzi z matki na córkę i żadna z nich nie czuje się tym faktem przytłoczona, z czym niestety często możemy się spotkać myśląc czy słuchając opowieści o ciężarze pokoleniowej tradycji i wiążącej się z tym presj.

-Uważam, że jest to pewna cząstka nas samych, która powinna być przekazywana dalej. Dzięki temu dowiadujemy się jak to kiedyś było, jak robili to nasi dziadkowie, babcie i jak oni starali się nam to przekazać. Teraz my przekazujemy to następnym pokoleniom, bo zasługuje to na podtrzymanie – stwierdza Barbara Sławecka.

Zarówno Barbara Sławecka jak i Marlena Bulanda są nauczycielkami, których pracą jest nauka tańca. Ten zaś nie stanowi wyłącznie formacji konkretnych ruchów, ale również jest nośnikiem kultury, tradycji. Wspólnymi siłami tworzą dla wszystkich dzieci w zespole domową atmosferę, a przy tym są otwarte na ich troski, problemy i codzienne smutki. Jak Barbara i Marlena podkreślają, są dzieci, które odchodzą z zespołu jednak później wracają, bo twierdzą, że nigdzie nie jest tak dobrze jak w ,,Sądeczokach”.

Pasja to nie tylko jednostka

Pasja krzewiona przez instruktorów i instruktorki tańca nie byłaby na tyle efektywna i budująca ducha zespołu bez siły i zaangażowania rodziców, którzy stanowią integralną część procesu przekazywania oraz podtrzymywania tradycji. Zarówno Barbara jak i Marlena podkreślają jak istotne jest bycie dla dzieci opoką w chwilach zwątpienia, bo to właśnie w tych dzieciach leży nadzieja na podtrzymywanie zainteresowania folklorem, który w czasach globalizacji i rozwoju technologii odchodzi w cień. Oczywiście, nie wszędzie – Barbara Sławecka obserwuje pewnego rodzaju trend, który pokazuje, że na wsiach w ostatnim czasie, powstaje coraz więcej organizacji i zespołów regionalnych podtrzymujących tradycję i kulturę regionu. Zainteresowanie folklorem wzrasta również w mediach społecznościowych, a głównie na Instagramie. Podtrzymują je przede wszystkim ci, którzy z folklorem mieli już do czynienia, którzy mogli go posmakować i się w nim zatracić. Barbara Sławecka i Marlena Bulanda przyszłość tradycji upatrują w tych właśnie osobach.

 

fot. Martyna Kędra

Czytaj też:

Dziękujemy! Zwycięzcy plebiscytu „150 lat na straży” nagrodzeni

Reklama