Z archiwum zbrodni i zagadek Sądecczyzny. Ostatni kurs taksówkarza

Z archiwum zbrodni i zagadek Sądecczyzny. Ostatni kurs taksówkarza

5 grudnia 2011 roku Wiesław J. z Nowego Sącza odebrał telefon… U nowosądeckiego taksówkarza zamówił kurs 16-letni Aleksander P.  Chłopak nałogowo grał w karty, popadł w długi. Chciał szybko zdobyć pieniądze na ich spłatę. Wchodząc do taksówki w kieszeni kurtki miał kuchenny nóż…

5 grudnia 2011 roku ok. godz.  18.30 16-letni Aleksander P. zadzwonił po taksówkę. Telefon wykonał  z mieszkania kolegi. Pożyczył też od niego komórkę. Prawdopodobnie, sięgając po telefon, w głowie miał już plan jak zdobyć pieniądze. Skrywał tajemnicę, o której nie wiedziała, nawet jego rodzina. Pomimo młodego wieku był nałogowym graczem. Popadł w długi karciane. Nie miał ich z czego spłacić. Grunt zaczął mu się palić pod stopami, kiedy nadszedł termin spłaty, a kwota do oddania – ok. 8 tys. złotych –  jak na owe czasy z pewnością była niebagatelna. Minimalne miesięczne wynagrodzenie w tamtym okresie wynosiło ok. 1300 zł. Nastolatek nie miał takich pieniędzy. Pomyślał, że zdobędzie chociaż ich część siłą… Postanowił zamówić kurs w ustronne miejsce. Do kieszeni kurtki schował kuchenny nóż. W późniejszych zeznaniach chłopak utrzymywał, że nie miał zamiaru go użyć. Stało się jednak inaczej.

Następnego dnia rano dyżurny Komendy Miejskiej Policji w Nowym Sączu otrzymał telefoniczne zgłoszenie, że na bitej drodze biegnącej przez las, przy ul. Ruczaj, na osiedlu Poręba Mała, porzucono samochód, który utrudnia przejazd. Mundurowi wysłali patrol. W samochodzie znaleźli zakrwawione zwłoki mężczyzny.

Życie wycenione na 250 zł

Taksówkarz Wiesław J. – zatrzymał się na bocznej drodze, niedaleko zabudowań. Gdy czekał na zapłatę za kurs pasażer siedzący z tyłu zaczął go dusić. Mężczyzna początkowo bronił się. Zdołał nawet przez chwilę odwrócić się w stronę napastnika. Przechylił się w jego stronę… Wtedy ten wyciągnął z kieszeni nóż kuchenny. Zadawał ciosy na oślep. Ostrze o długości 23 cm raniło głowę, szyję, brzuch i tułów. Aleksander P.  wyciągnął portfel z kieszeni ciężko rannego taksówkarza. Znalazł w nim ok. 250 złotych i komórkę, z której wyrzucił kartę. Wrócił do domu. Wyprał zakrwawione spodnie i skarpety, a nóż umył i zaniósł do kuchni. Gdy zasiadał na ławie oskarżonych, mówił, że gdy opuszczał taksówkę, Wiesław J. jeszcze żył.

Dzień po zbrodni

Jak podaje „Gazeta Krakowska”,  następnego dnia po dokonaniu zbrodni,  Aleksander P. jak gdyby nigdy nic  poszedł do szkoły. Był uczniem w Zespole Szkół w Marcinkowicach. Uczęszczał do klasy o profilu wojskowym. Podobno sprawiał kłopoty wychowawcze, ale nikt nie spodziewał się, że może być zdolny do  zabójstwa. Tamtego dnia wraz z koleżankami i kolegami brał udział w przygotowaniu uroczystości patriotycznej. Później wrócił do domu. Policja już tam na niego czekała. Mundurowi znaleźli narzędzie zbrodni oraz portfel zamordowanego mężczyzny. Rozmawiali z zabójcą w obecności psychologa policyjnego i rodziców. Nastolatek przyznał  się do winy. W czasie dochodzenia wyszło na jaw, że Aleksander P. nałogowo grał w karty, popadł w długi. W czasie przesłuchań tłumaczył, że zabrał z domu nóż jedynie po to, by postraszyć taksówkarza. Do końca utrzymywał, że nie miał zamiaru go użyć.

Sądzony jak dorosły

Sąd dla nieletnich zdecydował, że Aleksander P. będzie sądzony jako osoba dorosła. Za zabójstwo można spędzić za kratkami resztę życia, jednak w przypadku 16- latka kara może wynosić maksymalnie 25 lat.

Obrona Aleksandra P. wnosiła o nadzwyczajne złagodzenie kary ze względu na uzależnienie hazardowe. Sąd wziął też pod uwagę fakt, że w chwili dokonania zbrodni, Aleksander P. nie miał ukończonych 17 lat oraz, że nie ma dowodów iż planował zbrodnię. Chciał dokonać napadu rabunkowego z użyciem noża. Sąd uznał zatem, że nastolatek działał pod wpływem chwili, a decyzja o użyciu śmiercionośnego narzędzia zrodziła się nagle.

W 2013 r. Sąd Okręgowy w Nowym Sączu skazał Aleksandra P. na 12 lat pozbawienia wolności i 20 tys. złotych  zadośćuczynienia dla rodziny ofiary. Według oskarżyciela posiłkowego – syna zmarłego taksówkarza – wyrok był niezwykle niski. Chciał 25 lat więzienia. Sąd Apelacyjny w Krakowie przyznał mu rację, ale nie wymierzył maksymalnego wymiaru kary. Podwyższył wyrok o dwa lata.

Przed sądem uczeń – zabójca wyraził skruchę. Przeprosił też rodzinę zmarłego Wiesława J. za swój czyn.

Dźwięk klaksonów w cmentarnej ciszy.

Zabójstwo  wstrząsnęło całym Nowym Sączem i odbiło się szerokim echem w mediach w całej Polsce. Pogrzeb zgromadził tłumy sądeczan. „Każdy z nas mógł dostać ten kurs” – mówili o tej zbrodni sądeccy taksówkarze, którzy przybyli pożegnać kolegę. Ich samochody ozdobione były czarną wstążką. Trumnie, spuszczanej do grobu, towarzyszył dźwięk klaksonów.

zdjęcie ilustracyjne: pixabay

Czytaj też:

Reklama