Z kapelusza: Marnie to widzę

Z kapelusza: Marnie to widzę

Przed poprzednimi wyborami parlamentarnymi obiecywał wyborcom powrót dyspozytorni Sądeckiego Pogotowia Ratunkowego z Tarnowa do Nowego Sącza. Ówczesnemu wojewodzie Jerzemu Millerowi zwiózł osobiście paczki z tysiącami podpisów obywateli w tej sprawie. Podobnie było z przywróceniem stacji Sanepidu w Nowym Sączu. Nic z tych rzeczy się nie zdarzyło, ale wybory wygrał. W trakcie pracy parlamentarzysty walczył, niczym Don Kichot o reparacje wojenne od Niemców, z wiadomym skutkiem. Prawdziwą dezynwolturą popisał się po przyznaniu Oldze Tokarczuk nagrody Nobla, domagając się od Szwedów odszkodowania za potop szwedzki. Tym humorystą i żartownisiem okazał się pan poseł Arkadiusz Mularczyk. Zawsze pełen aktywności i niesamowitych wręcz pomysłów.

Pod koniec starego roku wystąpił z kolejną ciekawą inicjatywą powołania do życia parlamentarnego zespołu do rozwiązań komunikacyjnych w Małopolsce. I jak przystało na ambitnego pisowca mianował się przewodniczącym tegoż gremium, wskazując na swojego zastępcę Patryka Wichra. Teraz zespół kilkunastoosobowy bez znaczących nazwisk, chociaż poseł Mularczyk zapowiada, że ma on charakter ponadpartyjny i ba! ponadregionalny, będzie naciskał…

Ma ci ten zespół naciskać w pierwszej kolejności na ministra infrastruktury Andrzeja Adamczyka i jego urzędników, by żwawo wzięli się do roboty przy budowie tzw. „Sądeczanki” i linii kolejowej Podłęże-Piekiełko. Jak dotąd wspomniany minister miał w nosie te inwestycje, bo bardziej dbał i dba o swój okręg wyborczy w zachodniej Małopolsce, mieszkając w Krzeszowicach.

No więc Mularczyk et consortes mają naciskać! Jeśli z takim skutkiem, jak dotąd naciskał w różne strony sam poseł Mularczyk Arkadiusz to marnie to widzę.

Zresztą, kto w obecnym rządzie liczy się w nim i bliżej nieznanymi posłami w zespole parlamentarnym do rozwiązań komunikacyjnych w Małopolsce, szczęśliwie zaś, jeśli chodzi o wspomniane tak ważne inwestycje. Panie pośle! Sądecczyzna była i jest zadupiem komunikacyjnym i takim niestety wciąż będzie. Czy pan będzie naciskał, czy nie. Ten region nie ma lobbystów parlamentarnych z prawdziwego zdarzenia. Potrafią obecni posłowie PiS jedynie mamić wyborców obietnicami z wiadomym dla tych wyborców skutkiem, ale przeciwnie jeśli chodzi o osobiste korzyści dla posłów. Taki mamy naród lachowsko-góralski.

Niewiele też się spodziewam w tej materii po nowym sekretarzu stanu w Ministerstwie Rozwoju Andrzeju Gut-Mostowym, który otworzył biuro poselskie w Nowym Sączu. Góral spod samiuśkich Tater z pewnością bardziej zadba o Podhale i Podtatrze, aniżeli o jakąś Limanowszczyznę, Sądecczyznę, o rejonie Gorlic nie wspominając.

Na tzw. „Sądeczankę” Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad zaksięgowała wyjściowo około 1,5 mln złotych. Wybrano wstępnie wariant drogi z dwoma tunelami pod Bukowcem i Justem. Już wiadomo, że pieniędzy nie wystarczy. Z nadzieją należy zatem wyczekiwać, że poseł Mularczyk i jego zespół wyciśnie z ministra Adamczyka więcej pieniędzy. A jeśli nie wyciśnie? To wtedy będzie tak jak z reparacjami wojennymi od Niemców.

Szkoda bowiem gadać cokolwiek na temat linii Kolejowej Podłęże-Piekiełko. Cwany Arkadiusz Mularczyk już ma doskonały szlagier wyborczy przed przyszłymi wyborami parlamentarnymi za kilka lat. Rzucanie obietnic dla pseudopolityków w naszym pięknym kraju bowiem nic nie kosztuje. Sorry, taki mamy krajobraz polityczny obecnie.

 

Targi Edukacja, Kariera, Przyszłość

REPERTUAR KINA SOKÓŁ

Reklama