Wszyscy wracają odmienieni

Wszyscy wracają odmienieni

Wyjeżdżają za granicę, by zdobyć wiedzę i zwiedzić nowe kraje. Wracają z bagażem doświadczeń i umiejętności.

W 2003 r. PWSZ w Nowym Sączu po raz pierwszy zaaplikowała o środki unijne na realizację programu Erasmus, dzięki któremu studenci mają możliwość kształcenia się i realizowania praktyk za granicą, a pracownicy mogą wyjeżdżać w celu prowadzenia wykładów lub odbywania szkoleń. Do dziś wsparcie na ten cel przekroczyło kilka milionów złotych, a z wymiany zagranicznej rocznie korzysta 50-70 osób. Dzięki temu i innym podobnym programom również obcokrajowcy przyjeżdżają po wiedzę do Nowego Sącza.

Wyjazd to życiowa szansa

Partnerami sądeckiej Uczelni jest już 35 uniwersytetów zagranicznych. Największą popularnością wśród studentów z Nowego Sącza cieszą się: Uniwersytet w Kordobie i Las Palmas w Hiszpanii, Uniwersytet Sakarya w Turcji, Politechnika w Puli w Chorwacji czy Uniwersytet w Weronie i Sannio we Włoszech.

– Do chwili obecnej w wymianie międzynarodowej wzięło udział niemal 400 studentów i 300 pracowników uczelni, a także blisko 300 studentów i pracowników instytucji partnerskich – wylicza Anna Polek, kierownik Działu Nauki, Rozwoju i Współpracy PWSZ w Nowym Sączu. Podkreśla, że zagraniczny wyjazd dla studentów to życiowa szansa. Spędzając co najmniej dwa miesiące [zwykle studenci mają możliwość wyjazdu na pół roku, a maksymalny okres pobytu to rok – przyp. red.] na praktyce lub semestr w zagranicznej uczelni, mają możliwość zdobycia wiedzy, poznania nowej kultury i szlifowania języka. – Każdy, kto wrócił z takiej wymiany, przychodzi do mojego biura i pierwsze pytanie, jakie zadaje, to: Jaka jest możliwość kolejnego wyjazdu? – uśmiecha się Anna Polek. – Nasi studenci przyjeżdżają z Erasmusa zupełnie odmienieni. Na plus oczywiście – dodaje.

Włoska praktyka, polska korporacja

W maju z wymiany studenckiej wróciła Magdalena Wojtas. Wyjechała do Włoch nie tyle uczyć się, ile odbyć praktykę. Co prawda jest już absolwentką PWSZ, ale programy współpracy zagranicznej pozwalają na skorzystanie z wyjazdu do innego kraju do roku czasu po ukończeniu studiów oraz w celu zdobycia zawodowego doświadczenia. Magdalena Wojtas nie ma wątpliwości, że ten wyjazd pomógł jej teraz w zdobyciu pracy.

– Za dwa tygodnie podpisuję umowę z krakowską korporacją – cieszy się absolwentka specjalności język angielski na kierunku filologia. – To, że mogłam wpisać praktyki we Włoszech do swojego CV, myślę miało wpływ na to, że pomyślnie przeszłam rekrutację – dodaje. Opowiada, że dzięki tej wymianie nabrała pewności siebie i dodatkowo nauczyła się podstaw języka włoskiego. Wyjeżdżając znała tylko angielski.

– Głównym moim motywem, aby skorzystać z programu, była chęć zwiedzenia Włoch, tymczasem nie tylko dobrze mogłam poznać ten kraj, ale nabyłam też umiejętności, których w Polsce musiałabym się pewnie uczyć na dodatkowych kursach – podsumowuje Magdalena Wojtas. Emilia w Reggio, gdzie mieszkała przez pół roku, pracowała w biurze Erasmusa, koordynując praktyki uczniów z Polski. Organizowała też im wycieczki po kraju, przy okazji sama go zwiedzając.

Polska najtańsza do studiowania

– Miałam już okazję być w Krakowie i Gdańsku – opowiada z kolei Dilara Alptekin, studentka z Turcji, która przyjechała uczyć się języka angielskiego w sądeckiej PWSZ. Zagraniczni studenci mają podobne do sądeczan motywacje, by skorzystać z programu. Chcą zwiedzić nowy kraj i podszkolić język.

Oprócz programu Erasmus uczelnia realizuje współpracę z krajami spoza Unii Europejskiej, m.in. w ramach takiej wymiany przebywają w PWSZ studenci z Chin. – Polska w porównaniu z innymi krajami europejskimi jest dla nas najtańsza do studiowania – nie kryje Bim Wei, która od kilku miesięcy jest na wymianie w PWSZ w Instytucie Języków Obcych. W Chinach w przeliczeniu na polskie złotówki za akademik płaci się ok. 40 zł. W Polsce to co najmniej dziesięciokrotnie wyższy koszt. – A im dalej na zachód, tym jeszcze drożej – dodaje rodaczka Bim Wei, Cao Pennyan. Sądecką uczelnię Chinki wybrały nie tylko ze względów finansowych. Ich macierzysta szkoła, Shanxi Normal University, ma podpisane porozumienie z PWSZ, które jest warunkiem prowadzenia wymiany studenckiej. Zhang Shugun, studentka z Chin przyznaje, że w sądeckiej PWSZ o wiele szybciej przychodzi jej nauka języka angielskiego. I nie tylko dlatego, że w tym języku, chcąc nie chcąc, musi się na co dzień porozumiewać.

– Po polsku potrafię przecież powiedzieć tylko „dzień dobry” i „nie rozumiem” – śmieje się Zhang Shugun. – Co mi się podoba, to fakt, że wykładowcy mówią na zajęciach tylko po angielsku. W Chinach nawet na lekcjach angielskiego nauczyciele mówią po chińsku – wyjaśnia. Zagraniczni studenci nie kryją, że o Polsce niewiele wiedzieli, wyjeżdżając tu na studia. – A o Nowym Sączu to już w ogóle – śmieje się Zhang Shugun.

Po kilku tygodniach spędzonych tu szczerze przyznaje, że bardziej odpowiada jej klimat Krakowa. – Niedawno stałam przy straganie, chcąc kupić warzywa. Kątem oka widziałam dziewczynkę. Cały czas się na mnie gapiła. Dziwnie się poczułam – opowiada Zin Xinliang. – W końcu ja też na nią spojrzałam i ona nagle ślicznie się do mnie uśmiechnęła. Zrobiło mi się miło. Dopiero wtedy zrozumiałam, że odmiennym wyglądem wzbudzamy zainteresowanie mieszkańców – dodaje. – Ludzie patrzą tu na nas, bo jesteśmy egzotyczni. W Krakowie jednak takich spojrzeń się już nie czuje, dlatego to bardziej komfortowe dla nas – uśmiecha się Bim Wei. – Przydałoby się więc trochę więcej integracji z mieszkańcami Nowego Sącza – zgodnie przyznają zagraniczni studenci.

Przeczytaj specjalne wydanie „Dobrego Tygodnika Sądeckiego”:

Reklama