Wakacyjne wspominki. Lato ze „stonką” nie tylko w mieście

Wakacyjne wspominki. Lato ze „stonką” nie tylko w mieście

W dawno minionej epoce, rzekomej sprawiedliwości społecznej, forma wypoczynku letniego w głównej mierze zależała od statusu materialnego rodziny. Najważniejszym w tym wszystkim było, w jakim zakładzie przemysłowym zatrudnieni byli rodzice. Wszak ktoś, kto pracował w małej spółdzielni produkcyjnej, miał o niebo słabsze możliwości atrakcyjnego wypoczynku aniżeli np. rodziny górnicze, hutnicze, kolejarskie. Najlepiej więc mieli koloniści z bogatych firm, a ubogim, no cóż pozostawało lato w mieście, bądź wakacje u dziadków, stryjów, ciotek na wsi.

***

Łza się kręci w oku, kiedy spojrzeć na lachowską, limanowską, gorlicką wieś. Starych zabudowań nie uświadczysz, stodół, obórek nie ma. Nie mówiąc już o tym, że rzadko widać na łące jakąś krowę, konia, baranka, czy owcę. Niebawem współczesne dzieci będą te zwierzaki oglądać jedynie w ogrodach zoologicznych. A drzewiej tak nie bywało!

Każdy z nas, nazwijmy to mieszczuchów, swoich przodków wywodzi ze wsi. A polska wieś w latach 50., 60., 70. pachniała sianem, lasem pełnym grzybów, jagód, malin, czernic. Lato na wsi u dziadków, wujów było cudowne. Spało się na sianie w stodole, nie trzeba było myć nóg codziennie wieczór, pijało się mleko jeszcze ciepłe od krowy ze świeżo upieczonym podpłomykiem z cukrem. Pycha! W sobotę babcia, ciotka sprzątały obejście i dom, wszak zbliżała się niedziela. A w niedzielę święto, więc w pierwszej kolejności dreptało się na małych nóżkach do kościoła, niekiedy odległego o kilka kilometrów. Obiad był szczególny, bo na tę okazję dziadek, wujek ukręcali główki kilku małym gołąbkom, które świetnie smakowały ze śmietaną i ziemniakami wykopanymi jeszcze w sobotę.

Mój Boże! Kto nie ma takich wspomnień, ten nie wie, jak cudowna wtedy była sądecka wieś. Oczywiście dla dzieci z miasta, choćby tak niewielkiego jak Nowy Sącz. Ale los wiejskich rówieśników był o niebo gorszy, bo nie miały szans wyjazdu choćby na kolonie, za to ciężko pracowały – na początku lipca sianokosy, w sierpniu żniwa, potem wykopki.

***

W tamtych latach  PRL szanujące się zakłady pracy miały na Sądecczyźnie w atrakcyjnych jej zakątkach, czyli w Dolinie Popradu, Krynicy-Zdroju nad Jeziorem Rożnowskim, swoje ośrodki wypoczynkowe. W lecie (…)

Przeczytaj cały tekst i zobacz archiwalne zdjęcia – w numerze do pobrania w wersji pdf za darmo:

 

Reklama