W czwartek decyzja komisji dyscyplinarnej w sprawie meczu Sandecja – Śląsk. Jakie są fakty?

W czwartek decyzja komisji dyscyplinarnej w sprawie meczu Sandecja – Śląsk. Jakie są fakty?

Sandecja, Śląsk Wrocław, komisja dyscyplinarna, jaka decyzja

W najbliższy czwartek (17 listopada) ma zapaść decyzja Komisji Dyscyplinarnej PZPN w sprawie pucharowej potyczki Sandecja – Śląsk Wrocław. Powinniśmy poznać ostateczne rozstrzygnięcie, choć komisja ma też możliwość odroczenia decyzji i podjęcia jej w innym terminie. Wiele wskazuje na to, że komisja zdecyduje o przyznaniu walkowera na korzyść Śląska Wrocław – choć mając na uwadze dowody byłaby to nico szokująca decyzja (udowodnimy to poniżej). Pozostaje jeszcze pytanie na ile dobrze Sandecja przygotuje argumenty. Zdaniem wielu uczestników wydarzenia (nawet tych niezwiązanych ze środowiskiem Nowego Sącza), rasistowskie odgłosy w trakcie karnego były wyraźne. Te opinie mają pokrycie w rzeczywistości (film poniżej).

Przypomnijmy. W pojedynku obydwóch ekip do wyłonienia zwycięzcy potrzebna była seria rzutów karnych. Po nietrafionej jedenastce przez Maissę Falla gracze z Nowego Sącza zeszli z boiska, argumentując decyzję rasistowskimi okrzykami, które miały paść pod kierunkiem piłkarza Sandecji. Zachowanie drużyny natychmiast pochwalił prezydent Nowego Sącza Ludomir Handzel, który opublikował na swoim portalu społecznościowym następujący wpis: „Wyrażam pełne poparcie dla postawy zawodników naszej Sandecji w trakcie meczu ze Śląskiem Wrocław w Pucharze Polski. Jestem z Was dumny! Udowadniacie, że Nowy Sącz to miasto otwarte, tolerancyjne. Nie ma naszej zgody na rasizm, ksenofobię i szczucie w Polsce”. O całej sytuacji pisaliśmy na łamach naszego portalu TUTAJ.

Wykonawca feralnej jedenastki Maissa Fall przyznał niedawno w rozmowie z Przeglądem Sportowym, że jeszcze przed egzekwowaniem rzutu karnego docierały w jego kierunku małpie okrzyki. – Moi koledzy rozmawiali z sędzią już po moim strzale, ale ja – co widać na video – pokazywałem arbitrowi jeszcze przed karnym, że są okrzyki rasistowskie. Nie reagował. Gdy były małpie krzyki, chciałem zejść z boiska. I potem nasz kapitan zdecydował, że wraz z drużyną schodzą ze mną – powiedział Przeglądowi Sportowemu Maissa Fall.

Na niekorzyść Sandecji wypowiedział się za to arbiter spotkania Sebastian Jarzębak, który tej samej redakcji udzielił następującej wypowiedzi: – Piłkarze Sandecji chcieli, żebym nakazał powtórzenie rzutu karnego Maissa Falla, a jeśli nie, to schodzą z boiska. Oczywiście nie mogłem się zgodzić na powtórkę, bo taka decyzja nie miałaby uzasadnienia w żadnym przepisie gry. Ich protesty były bardzo zdecydowane, nie była to jakaś normalna konstruktywna rozmowa i dlatego kapitan Dawid Szufryn został ukarany żółtą kartką. Mówiąc krótko, piłkarze domagali się jakichś swoich praw, niekoniecznie zgodnych z regulaminem – mówi sędzia Sebastian Jarzębak.

W kwestii samego zdarzenia wątpliwości zostały już rozwiane. Wskazują na to powtórki. Słychać w nich rodzaj takich okrzyków, które w świecie piłki nożnej uznaje się jako te o charakterze rasistowskim. Fakt takich okrzyków zdaje się potwierdzać także sędzia Sebastian Jarzębak, który w rozmowie z Przeglądem Sportowym przyznał, że do momentu wykonywania karnego przez Falla kibice Śląska Wrocław zachowywali się spokojnie a rasistowskie odgłosy pojawiły się dopiero podczas egzekwowania karnego. Jak sam twierdzi, karnego nie mógł przerwać i nie miał też szans zastosowania procedur PZPN, bo Sandecja zeszła z boiska. Zgodnie ze wspomnianymi procedurami, arbiter powinien przerwać grę i (w pierwszej kolejności) poprosić spikera o zwrócenie uwagi kibicom.

Olbrzymim paradoksem jest natomiast fakt, że mecz pomiędzy Sandecją a Śląskiem Wrocław nie był imprezą masową. To oznacza, że na stadionie przebywało maksymalnie 999 osób, bez zorganizowanej grupy kibiców gości. Mówiąc wprost – oficjalnie na stadionie nie było grupy kibiców Śląska Wrocław.

Swoje obronne oświadczenie wydali też fani z Wrocławia. Stowarzyszenie Wielki Śląsk opublikowało następujący komunikat: „Po sieci krąży wiele nagrań i jeszcze więcej jest ich interpretacji. Zostało rzucone hasło rasizm i wielu próbuje się go na siłę doszukać. Słychać przede wszystkim gwizdy i krzyki. Jest też w tle jakieś pojedyncze buczenie. Pewne jest to, że sektor kibiców Śląska nie obrażał na tle rasowym tylko w różny sposób próbował zdekoncentrować zawodnika gospodarzy przed strzeleniem rzutu karnego. To standardowe zachowanie w całym piłkarskim świecie. Można to interpretować na tle kulturalnym, ale nie rasowym. Jeszcze chwila i zawodnicy będą schodzić z boiska, bo się obrażą za krytykę ich słabych poczynań, albo arbitrzy będą schodzić z murawy, bo usłyszą „sędzia kalosz”. Niestety, kiedyś futbol był sportem dla charakternych mężczyzn, a dzisiaj nowe pokolenie piłkarzy nastawionych na duże pieniądze, ale bez charakteru i charyzmy obrażają się przy każdym trudniejszym momencie i to bez względu na kolor skóry”.

Jedno jest pewne. Kibice Śląska Wrocław kłamią. W trakcie meczu padały rasistowskie odgłosy, co dokładnie słychać na poniższym filmie.

Jaka będzie decyzja? Nie mogę na ten temat nic powiedzieć. Zarzut jest jasny, mamy katalog zagrożenia karami. Nie wiem jakie będą wnioski. W kwestiach rażących przypadków rasizmu do sprawy może też przystąpić rzecznik dyscyplinarny PZPN. Jeszcze nie wiem jaka będzie jego decyzja w tej sprawie. Będziemy też analizować wszystkie dostępne materiały audiowizualne, natomiast podstawą decyzji będzie ocena dokonana przez delegata w raporcie – mówi w rozmowie z TVP Sport Mikołaj Bednarz, przewodniczący Komisji Dyscyplinarnej PZPN.

Fot: Adrian Maraś

Czytaj także: Ukraińscy ratownicy szkolą się w Nowym Sączu. Zajęcia potrwają do najbliższego piątku (zdjęcia)

Targi Edukacja, Kariera, Przyszłość

REPERTUAR KINA SOKÓŁ

Reklama