Twórcze pasje sądeckiego architekta Pawła Dygonia

Twórcze pasje sądeckiego architekta Pawła Dygonia

Powiat nowosądecki i ościenne powiaty są wręcz usiane wytyczonymi szlakami cennych, drewnianych obiektów sakralnych: kościołów, przydrożnych kaplic. Gdyby nowosądecki architekt Paweł Dygoń miał takie ambicje i rozbudowane nad wyraz ego (a jest skromnym człowiekiem), też mógłby wytyczyć kilka szlaków turystycznych po zrealizowanych przez siebie projektach obiektów sakralnych.

Wszak w swojej trwającej ponad 53 lata karierze zawodowej ma w dorobku 21 kościołów, nie licząc budynków mieszkalnych, usługowych, przemysłowych. Wspomniane kościoły nie tylko zaprojektował, ale też uczestniczył w procesie ich budowania.

– Zawsze myślą przewodnią moich projektów architektonicznych była ich funkcjonalność i forma współgrająca z krajobrazem – wyjaśnia. – Tworząc taki projekt, miałem na uwadze przykucie uwagi wiernych oraz ich samopoczucie w przeżywaniu misterium np. podczas mszy świętej.

Którędy szlaki architektury Dygodnia mogłyby prowadzić? Zacznijmy od Nowego Sącza. Tylko w tym mieście są trzy dygoniowe kościoły – w Zabełczu, Dąbrówce, Falkowej. A dalej w powiecie nowosądeckim, choćby Łososina Dolna, Michalczowa, Librantowa. W kierunku południowym Krynica-Słotwiny, Tylicz, Łomnica, Przysietnica. Powiat gorlicki to kościoły w Gorlicach-Gliniku, Lipinkach, Łużnej. Na tyle wystarczy, choć to zaledwie połowa wymienionych miejscowości.

– Największy boom budowlany tych obiektów był w latach 70. i 80., czyli za czasów PRL-u – mówi Paweł Dygoń. – W wielkim trudzie i z zapałem parafianie wznosili swoje kościoły. Wbrew pozorom władze nie utrudniały tych pomysłów. Dzisiaj już ten boom przeminął. Dość powiedzieć, że ostatni „mój” kościół poświęcił ks. biskup Andrzej Jeż w 2017 r. w Woli Piskulinej. Od tego czasu nie miałem żadnych tego typu zleceń w moim biurze (…)

  Cały tekst przeczytasz w najnowszym DTS – dostępnym bezpłatnie po kliknięciu linku:  

Reklama