To idzie młodość, czyli najmłodszy wójt Sądecczyzny

To idzie młodość, czyli najmłodszy wójt Sądecczyzny

Choć kończył studia związane z lotnictwem, przekonuje, że jest człowiekiem twardo stąpającym po ziemi. 35-letni Jacek Migacz 22 listopada zostanie zaprzysiężony na wójta gminy Grybów. Będzie najmłodszym wójtem w powiecie nowosądeckim.


– Jeśli się czegoś podejmuję, to muszę być do tego przekonany i dobrze przygotowany – mówi Jacek Migacz w kontekście swojej pracy, którą wykonuje jako przedsiębiorca. Zajmuje się projektowaniem i budową stalowych konstrukcji – od projektu, przez wykonawstwo, po montaż. Jest człowiekiem bardzo aktywnym. Nie tylko prowadzi własną firmę, ale pełni również obowiązki prezesa Spółdzielczego Zakładu Produkcyjno-Usługowego w Białej Niżnej. W wieku 27 lat rozpoczął swoją przygodę z samorządem, startując z sukcesem w wyborach do Rady Gminy Grybów. Funkcję radnego sprawował dwie kadencje. Od sześciu lat jest także sołtysem Gródka, gdzie mieszka wraz z żona Joanną, nauczycielką matematyki w grybowskim liceum, i czwórką dzieci.

Z wójtem Krokiem bez waśni

Rok temu podjął decyzję o tym, że będzie kandydował na urząd wójta gminy Grybów z własnego komitetu. O swoich zamiarach niemal od razu powiadomił ustępującego już wójta Piotra Kroka.

– Z wójtem Krokiem współpraca zawsze układała mi się dobrze. Był dobrym gospodarzem. Chciałem być wobec niego uczciwy i dlatego osobiście poinformowałem, że chcę spróbować swoich sił w wyborach. Uznałem, że mimo wieku, jestem na to dobrze przygotowany – opowiada 35-letni Jacek Migacz. Z powodzeniem skompletował zespół 28 kandydatów na radnych, którzy podobnie jak on świadomie chcieli zająć się sprawami gminy. Realizując przemyślaną i precyzyjnie przygotowana kampanię wyborczą, zdobywał krok po kroku zaufanie kolejnych mieszkańców gminy.

Świeża krew w gminie

Wyborcy w drugiej turze wyborów zdecydowali, że to on, a nie Piotr Krok, który wójtem był przez 20 lat, będzie rządził gminą. – Być może mieszkańcy potrzebowali świeżej krwi. Te wybory były inne od poprzednich. A ja, mam poczucie, że startowałem z ostatniej pozycji. Wszyscy moi kontrkandydaci [oprócz Migacza i Kroka startowali Piotr Wojtas i Kazimierz Michalik – przyp. red.] byli bowiem bardziej rozpoznawalni ode mnie – mówi Migacz. Zaznacza, że to był nie tylko jego sukces. Do Rady Gminy z jego komitetu dostało się siedem osób. – Wszyscy moi kandydaci chcieli być radnymi, chcieli działać na rzecz swoich małych ojczyzn. To nie byli ludzie z łapanki – stwierdza. Teraz najważniejsze dla nowego wójta to ukonstytuować radę i wybrać jej przewodniczącego, by móc wspólnie podejmować uchwały dla gminy.

Twardo stąpa po ziemi

– Życzę nowemu wójtowi równie dobrej współpracy z radnymi, jaką ja miałem. Pozostawiam gminę uporządkowaną, a urząd obsadzony dobrymi fachowcami – mówi Piotr Krok. Migacz, jako wójt, chce rozpocząć swój urząd od sprawdzenia posiadanych zasobów ludzkich. Przekonuje, że nie zamierza stawiać gminy na głowie, jak mówili niektórzy podczas kampanii wyborczej. – Należy przyjrzeć się pracy poszczególnych wydziałów i instytucji podlegających gminie, sprawdzić, co działa dobrze, a co należałoby usprawnić – mówi. Jako inżynier z wykształcenia, praktycznie podchodzi do sprawy. Ukończył Politechnikę Rzeszowską na kierunku silniki lotnicze. – Nigdy jednak nie nauczyłem się latać. Na kurs pilotażu, gdy studiowałem, moich rodziców nie było stać. Wychowałem się w wielodzietnej rodzinie, mam dziewięcioro rodzeństwa, tak więc twardo stąpam po ziemi – uśmiecha się Jacek Migacz. – Rodzice nauczyli mnie nie tylko ciężkiej pracy, ale przede wszystkim uczciwości oraz szacunku do drugiego człowieka – studzi obawy pracowników gminy.

Czytaj „Dobry Tygodnik Sądecki” – kliknij i pobierz bezpłatnie cały numer:

Reklama