Taki sobie postawiłam cel: rozgrzanie zziębniętych serc

Taki sobie postawiłam cel: rozgrzanie zziębniętych serc

Rozmowa z Magdaleną Kordel, mistrzynią świątecznych opowieści

– Od wielu lat co roku możemy przeczytać Pani nową powieść świąteczną. Dlaczego zdecydowała się Pani pisać powieści o takiej tematyce?

– Czas około świąteczny i świąteczny jest bardzo szczególny. Na ludzi ten moment w roku też działa w bardzo specyficzny sposób. Im bliżej do świąt, tym wszystko czuje się bardziej i mocniej. Bardziej niż kiedykolwiek tęskni się do rodzinnych domów, do bliskich, częściej myśli się o tych, którzy są daleko, bardziej odczuwa się samotność i lęk przed pustymi miejscami przy stole.  Bardzo często też zapomina się, czym tak naprawdę są święta. „Opędza się” je, kupując prezenty, strojąc dom, przygotowując wystawne dania. A przecież świąt nie da się kupić. W świętach najważniejszy jest drugi człowiek. I to, że rok w rok 24 grudnia na świat przychodzi Maleńka Miłość, która zostaje z nami na kolejne miesiące. Z tego powodu zdecydowałam się pisać powieści zimowe. Chcę przypominać o tym, co najważniejsze, o tym, że to my możemy być dla siebie tymi aniołami, których tak pilnie wyglądamy, że tak naprawdę to my czynimy cuda. A cuda bywają różne. Cud bycia razem, cud życzenia komuś dobrego dnia, cud przyniesienia ciężkiej siatki, cud upieczenia dla kogoś pierniczków. Piszę te opowieści również po to, żeby przytulić tych, którzy przytulenia potrzebują. Pragnę na nowo oswoić grudzień, by święta znów stały się czasem wyjątkowym. Taki sobie postawiłam cel: rozgrzanie zziębniętych serc.

– Opowieści świąteczne są szczególne, niektóre przeszły do klasyki literatury jak np. „Opowieść wigilijna”. Czy w Pani najnowszej powieści „Światełko w oknie” także czuć „dickensowskie” duchy świąt?

– Mam wrażenie, że w życiu każdego człowieka pojawiają się takie duchy. Czasu przeszłego, teraźniejszego i przyszłego. Z przeszłością trzeba się uporać i oswoić ją na tyle, żeby pozwoliła nam iść naprzód. Z teraźniejszością również, bo to właśnie tu i teraz podejmujemy decyzje, które wprowadzą nas w jutro. Z tym samym muszą zmierzyć się bohaterowie mojej najnowszej powieści. Trzy duchy świąt mają sporo do zrobienia w ich życiu. Ich liczba odgrywa ważną rolę – 3 to magiczna cyfra. W różnych kulturach przypisuje się jej najróżniejsze znaczenia. Symbolizuje siłę i harmonię. Występuje w baśniach: trzy życzenia, trzy siostry, trzech braci. W „Światełku w oknie” są trzy córki, trzy bohaterki, które mają sporo spraw do przepracowania i muszą na nowo ułożyć sobie życie. Nadchodzi trzeci grudnia i każda z nich ma życzenie – jest ich łącznie trzy. Dodatkowo występują trzy duchy świąt. I już nie ma wyjścia. Musi zadziać się magia. A ja wierzę w znaki, życzenia i w moc liczby trzy. Przynosi mi szczęście i mam nadzieję, że Czytelnikom również je przyniesie.

– Jakie są tradycje bożonarodzeniowe w Pani domu? (…)

Więcej przeczytasz w najnowszym wydaniu DTS – kliknij w link i czytaj za darmo:

Fot. Radek Kazmierzak

Reklama