Titanic dumnie płynie, a muzyka ciągle gra

Titanic dumnie płynie, a muzyka ciągle gra

29 listopada Andrzej Górszczyk skończył 80 lat. Na urodziny do swojego ukochanego Rytra zaprosił rodzinę oraz kilku zaufanych znajomych. Niech sam jubilat rozstrzygnie, czy możemy ich nazwać przyjaciółmi. A w uczuciach Górszczyk jest stały. Koleguje się na zawsze albo wcale. I choć pewnie pół życia spędził na scenie, dzisiaj uparcie stroni od publicznych występów. A szkoda, bo Andrzejów Górszczyków Nowy Sącz nie miał zbyt wielu, a legendy należy pielęgnować…

Zresztą już na samo słowo „legenda” mocno by się zdenerwował, na szczęście to nie Andrzej Górszczyk decyduje, czy do grona sądeckich legend należy go zaliczyć. Jeśli więc nie miałby zostać przez jakąś omyłkę wpisany w poczet legend sceny i kabaretu (piszemy o tym w drugiej części tekstu), to możemy go śmiało wpisać do legend ph. „życie na wodzie”. Bez wchodzenia w szczegóły Górszczyk więcej czasu niż na scenie spędził na pokładach jachtów i kajaków. A prywatnie ma ich całą flotyllę i każdego roku spływa nimi najbardziej bystrymi rzekami. Bo ludzie bystrzy wybierają bystry nurt. Kiedyś pan Andrzej bardziej nawet lubił pływać pod prąd, stąd pewnie u 80-latka ciągle siła imadła w ręce. Kto ciekaw niech sam spróbuje. Wystarczy podejść do Andrzeja Górszczyka i np. życzenia urodzinowe mu złożyć. Pretekst do uścisku dłoni legendy może brzmieć tak: „Panie Andrzeju, przeczytałem o Panu w DTS, chciałbym/chciałabym pogratulować…” (i tu należy wstawić tekst własny jako ciąg dalszy).

A propos pływania pod prąd… Przed laty Górszczyk rzucił obiecująco zapowiadającą się karierę w Warszawie i pod prąd Wisłą i Dunajcem wrócił do Sącza. To oczywiście metafora, bo ta przeprowadzka pod prąd marzeń tysięcy rodaków o lepszym życiu w stolicy nie wymagała od niego pakowania mandżuru na łajbę. Ta decyzja zaowocowała później jedną z najsłynniejszych piosenek Andrzeja Górszczyka „Wróć do Sącza”… W ostatnich latach złośliwi zarzucali mu zbytnie zbliżenie z władzą i to na najwyższym szczeblu. „Sprzedałeś się PiS-owi” – usłyszał pewnie Górszczyk kilka razy, płacąc złośliwościami za swoje prywatne, wieloletnie koneksje z późniejszymi ministrami Joachimem Brudzińskim („Jojo”) i Markiem Gróbarczykiem („Gruby”) oraz występy na warszawskich salonach. Ale Górszczyk na to macha ręką i nawet się specjalnie nie denerwuje, choć denerwować się lubi. „Mnie to najlepiej za komuny było. Minister kultury mi rękę ściskał, nagrody przyznawał i pieniądze niezłe płacił” – kwituje 80-latek. Oczywiście przewrotnie i z dystansem do ludzkich opinii, na który może sobie już pozwolić.

A z okazji 80. urodzin sam sobie zrobił gustowny prezent wydając w kolekcjonerskim nakładzie swoje „Wiersze i piosenki”. Coś jak utwory zebrane. Sam zebrał, opracował i wydał. Bo Andrzej Górszczyk nie lubi się o nic prosić. Honorny jest jak góral – chciałoby się napisać – ale napisać tak nie możemy, bo każde dziecko wie, że Andrzej Górszczyk urodził się w Radomiu, więc jaki tam z niego góral? No dobrze, ale jeśli jakieś dziecko w Nowym Sączu nie wie jeszcze, kim był Andrzej Górszczyk, to właśnie jest okazja, by (…)

Więcej przeczytasz w najnowszym wydaniu DTS – kliknij w link i czytaj za darmo:

 

Reklama