Szynobus ratunkowy, ale nie dla wszystkich bezpieczny. Pasażerka spadła ze stopni

Szynobus ratunkowy, ale nie dla wszystkich bezpieczny. Pasażerka spadła ze stopni

To, co dzieje się w godzinach szczytu, kiedy ludzie jadą w stronę Nowego Sącza do pracy, szkoły i kiedy wracają do domów, to istny armagedon. Kierowcy tkwią w korkach, a pasażerowie – w tłumie nie mieszczącym się w godzinach szczytu w szynobusie. Dziesiątki osób nie dotarły, albo spóźniły się do pracy, czy szkoły. Co więcej szynobus dla niektórych jest swoistą ,,pułapką”, a nawet barierą nie do przejścia. 

– Starsza kobieta poślizgnęła się na schodach szynobusu i upadła, uderzając głową o stopień. Na szczęście chyba nic sie jej nie stało, bo wstała o własnych siłach – poinformował nas jeden ze świadków zdarzenia.

Na dwa strome schody ciężko wdrapać się seniorom. O korzystaniu niepełnosprawnych z pojazdu w ogóle nie ma mowy. Trudno jest wejść też do wagonu z rowerem czy wózkiem dziecięcym. Jednak to nie jedyne skargi pasażerów.

– Komunikacja powinna być dostosowana do pasażerów, a nie pasażerowie do komunikacji – bulwersuje się jedna z pasażerek szynobusu. – Powinna być kładka dla pieszych i rowerzystów i byłoby wówczas po problemie. Dzisiaj około stu osób nie zmieściło się do szynobusu na 7:40 – dodała pani Kinga ze Świniarska.

– Zostawiłam samochód pod cmentarzem, bo było tam jeszcze kilka miejsc. Rano w godzinach szczytu w Świniarsku był korek aż do Lewiatana. Osoby, które mają na ósmą do pracy wyjeżdżają już o 6.30. Jeśli ktoś ma cokolwiek do załatwienia w mieście, teraz musi poświęcić cały dzień  uwzględniając czas dojazdu, oczekiwania na szynobus, czy znalezienia miejsca do parkowania –  podkreślała mieszkanka gminy Chełmiec.

Maturzyści podwójnie zestresowani 

Maturzysta z Technikum Gastonomicznego Adam Kolat wstaje o 6. żeby zdążyć ze Świniarska do Nowego Sącza. Chłopak przyznaje, że do Chełmca dojeżdża samochodem, a raz pokonał trasę pieszo.

– Korki sięgają od Podrzecza do Chełmca, a na Węgierskiej trzeba stać w korku godzinę, czasem nawet dwie – wyjaśnia Adam.

– Wczoraj miałam problem z dojazdem i dotarłam na maturę 15 minut przed rozpoczęciem. Wyjechałam po godzinie siódmej, spóźnił się też autobus miejski. Zdążyłyśmy z koleżanką na szynbus tylko dlatego, że wcześniej wysiadłyśmy z autobusu i szłyśmy na nogach z Małej Wsi – dodała Joanna Lorek z I LO w Nowym Sączu.

– Wszystko to spowodowało jeszcze większy stres przed maturami, ale już kończymy i cieszymy się, że prawie mamy to z głowy. Pozostał tylko ustny angielski i rozszerzona geografia – mówiła Dominika Lasyk. Takiego samego zdania jest jej siostra Dorota, która także w tym roku zdaje egzamin.

Absolwenci szkół średnich opowiadali o swoich kolegach, którzy pędzili do szkoły biegiem i dotarli na egzamin pięć minut przed czasem.

W szynobusie spotkaliśmy też pana Józefa z Marcinkowic i Pana Andrzeja spod Muszyny, którzy stanowczo stwierdzają, że szynobusy powinny jeździć do Marcinkowic.

– Nawet jeśli mielibyśmy dopłacić do biletów, to niech jeżdżą – mówią jednogłośnie.

Bywali i tacy, którzy dojeżdzali samochodami i dalej przemierzali trasę rowerami. Pan Stanisław podróżował szynobusem z hulajnogą.

Dzisiaj pojawił się nowy rozkład jazdy. Szynobus będzie kursował teraz czterdzieści razy w ciągu dnia. Dodatkowe przejazdy pojawiły się w godzinach szczytu, czyli pomiędzy 7, a 9 i około godziny 15. Niestety ostatni kurs nadal jest po godzinie 18, więc ci, którzy kończą pracę później, muszą korzystać z innych środków transportu. Szynobus nie kursuje też w weekendy.

Nowy rozkład poniżej

Reklama