SPARINGI – Sandecja przegrywa ze Zniczem w 3 minuty

SPARINGI – Sandecja przegrywa ze Zniczem w 3 minuty

Przygotowania do nowego sezonu Fortuna 1 Ligi trwają pełną parą. Dziś ekipa Sandecji Nowy Sącz rozegrała swoje drugie spotkanie sparingowe, w którym rywalem był drugoligowy Znicz Pruszków. Górą w tym starciu była ekipa gości, która w ciągu trzech minut drugiej połowy potrafiła doprowadzić ze stanu 2-1 do 2-4.

Okazją do rozegrania takiego meczu był fakt, że podopieczni Andrzeja Prawdy przygotowują się do sezonu podczas zgrupowania w Gorlicach. Mogli oni poczuć się, jakby po kilku latach przerwy wrócili do 1 Ligi, ponieważ pojedynek odbywał się na głównej płycie obiektu przy Kilińskiego 47. W pierwszych minutach oba zespoły skupiły się przede wszystkim na organizacji linii defensywnych, więc dogodnych okazji było jak na lekarstwo. Jeśli już się zdarzały, to z powodu chaosu w obronie, tak, jak w 8. minucie, kiedy dośrodkowanie z lewej strony zawodnika gości spowodowało zamieszanie pod bramką „Biało-czarnych”. 4 minuty później było już 1-0. Małkowski zagrał prostopadłą piłkę do Chmiela. Ten drugi wpadł w pole karne i przelobował bramkarza, który wybiegł na 7. metr.

 

Coraz częściej do głosu dochodzili podopieczni Tomasza Kafarskiego, którzy kontrolowali grę na wysokości środkowej linii boiska i tworzyli ataki pozycyjne oparta na długich podaniach. Tak było w 18. minucie, kiedy zdobywca pierwszej bramki otrzymał piłkę z 40. metra na lewą stronę i zagrał do środka, gdzie na piłkę czekał już Klichowicz. Napastnik z numerem 91 jednak z najbliższej odległości dwukrotnie trafił wprost w bramkarza. 300 sekund później akcja przeniosła się pod drugą bramkę, gdzie dośrodkowanie z lewej strony i główka na wysokości 6. metra mogły dać remis ekipie z Pruszkowa. Nie było jednak chwili wytchnienia, bo po chwili zagrania na dobieg od Chmiela ponownie nie wykorzystał Klichowicz, którego uderzenie po ziemi w iście hokejowy sposób obronił golkiper gości. Współpraca byłego napastnika m.in. Olimpii Grudziądz ze skrzydłowym rodem z Wadowic wyglądała, jakby obaj znali się od wielu lat. W 29. minucie to Klichowicz znalazł w polu karnym Chmiela, ale ponownie bramkarz wyczuł zamiary sądeckiego duetu.

 

Po kilkudziesięciu sekundach znów było blisko wyrównania po chwili dekoncentracji w szeregach defensywnych Sandecji, ale wbiegający w pole karne napastnik uderzył kilka centymetrów obok prawego słupka. Takich momentów było jednak jak na lekarstwo, bo cały czas dominowali gospodarze, którzy raz za razem zmuszali Gradeckiego do pracy. W 35. minucie był jednak remis. Po błędzie jednego z obrońców gospodarzy piłkę na 10. metrze przejął Zjawiński, który ze spokojem przymierzył w prawy długi róg bramki i pokonał testowanego bramkarza w szeregach „Biało-czarnych”. Napastnik ekipy z Pruszkowa raz za razem miał okazje na danie prowadzenia swojej ekipie, ale brakowało wyłącznie lepszej skuteczności. 300 sekund po bramce wyrównującej było już jednak 2-1. Płaskie podanie z prawej strony od Chmiela na bramkę zamienił Korzym. Doświadczony snajper wpakował do siatki piłkę znajdującą się dosłownie na linii bramkowej.

 

Drugą połowę lepiej zaczęli goście, którzy zaczęli dominować w środkowej strefie boiska, czego efektem była wyrównująca bramka w 51. minucie. Czarnowski otrzymał długą piłkę z okolic 30. metra w pole karne i z 9. metra przymierzył w lewy dolny róg nie dając szans Tokarzowi. Ten sam piłkarz chwilę później dał prowadzenie pruszkowianom. Golkiper Sandecji raz za razem próbował ofiarnie bronić, ale przy trzeciej dobitce nie miał już szans. Nie minęło kilkadziesiąt sekund, a było już 2-4. Nieuwagę w obronie ponownie wykorzystał Zjawinski, tym razem strzałem głową z okolic pola bramkowego. Sądeczanie swoją pierwszą szansę w tej części meczu mieli w 58. minucie. Wtedy to Korzym próbował wykorzystać zamieszanie pod bramką Znicza, ale w ostatniej chwili Misztal wyczuł zamiary napastnika „Biało-czarnych”.

 

Ostatnie pół godziny przebiegało w znacznie spokojniejszym tempie. To z powodu wielu niedokładności w konstruowaniu akcji od ich zalążka. Poza tym, w obu ekipach doszło do sporych roszad, więc i poziom czysto sportowy był niższy, niż do tej pory. Piłka krążyła głównie między obrońcami obu ekip, więc i koneserzy futbolu taktycznego nie mieli zbyt dużo powodów do zachwytu nad popisami zawodników. Gdyby na trybunach było znacznie więcej widzów, to zapewne z ich ust zabrzmiałby utwór: „Jaki tu spokój”. Jedyną wartą odnotowania akcją była próba gości z rzutu wolnego z 20. metra, po której jednak futbolówka poszybowała wysoko nad poprzeczkę bramki strzeżonej przez Tokarza.

 

Sandecja Nowy Sącz – Znicz Pruszków 2-4 (2-1)

Bramki: Damian Chmiel 12′, Maciej Korzym 40′ – Dariusz Zjawiński 35′, 54′ Patryk Czarnowski 51′, 53′.

Sandecja (pierwsza połowa): Zawodnik testowany – Zawodnik testowany, Grzegorz Baran, Marcin Flis – Dominik Kun, Radosław Kanach, Zawodnik testowany, Damian Chmiel, Miłosz Kałahur – Maciej Małkowski, Mateusz Klichowicz (30′ Maciej Korzym).

Sandecja (druga połowa): Szymon Tokarz – Michał Szaflarski, Michał Szeliga, Kacper Smoleń – Karol Matras (76′ Zawodnik testowany), Szymon Kuźma, Wiktor Żołądź, Kamil Ogorzały, Hubert Maślanka – Bartłomiej Dudzic (76′ Sebastian Wąchała), Maciej Korzym (60′ Mariusz Gabrych).

Sędziował: Konrad Kolak (Stary Sącz).

 

Zdj. Jarosław Para, MKS Sandecja S.A.

Reklama