Spadkowicz z Ekstraklasy lepszy od Sandecji

Spadkowicz z Ekstraklasy lepszy od Sandecji

Po ośmiu dniach od zwycięstwa przeciwko Chrobremu Głogów podopieczni Tomasza Kafarskiego pojechali do Sosnowca, w celu kontynuowania swojej dobrej passy. Okazja była na tyle dobra, że ekipę spadkowicza z Ekstraklasy przed kilkoma dniami przejął stary-nowy trener, Dariusz Dudek. W spotkaniu pełnym emocji swoje zadanie zrealizowali sosnowiczanie.

Zespół z Nowego Sącza dokonał tylko jednej zmiany w porównaniu do zeszłotygodniowego starcia przy Kilińskiego 47. Miejsce Macieja Małkowskiego zajął Mateusz Klichowicz. Nowy szkoleniowiec gospodarzy zgodnie z oczekiwaniami dokonał sporej liczby roszad w składzie, bo w porównaniu z niedzielnym starciem przeciwko Odrze Opole na murawę wybiegło czterech nowych graczy. Najgłośniejszym nazwiskiem w tym zestawieniu jest były reprezentant Polski i dwukrotny mistrz kraju z Wisłą Kraków, Patryk Małecki.

W pierwszych minutach gra skupiała się na grze skrzydłami. Defensywy obu zespołów radziły sobie z tym jednak w całkiem dobry sposób. Groźniej atakowali jednak sądeczanie, którzy kilkukrotnie zmusili Perdijicia do pracy; najpierw szczęścia spróbował Thiago, zaś po chwili zaskakującym uderzeniem z pierwszej piłki popisał się Klichowicz. Groźnie pod bramką gości zrobiło się w 8 minucie; najpierw w lewy słupek trafiła futbolówka uderzana przez Polczaka, zaś po chwili Bielica pewnie interweniował po główce Małeckiego. Z upływem czasu więcej z gry mieli podopieczni Dariusza Dudka, a sądeczanie szukali okazji w kontratakach.

W 17 minucie przewaga Zagłębia została udokumentowana golem, Małecki dograł z prawej strony na głowę Bilenkyi’a, a Ukrainiec przymierzył w samo okienko bramki dając prowadzenie gospodarzom. To trafienie zdecydowanie uskrzydliło gracza z numerem 10, który stał się niezwykle aktywny i kreował kolejne ataki swojego zespołu. Na kolejną dogodną akcję Sandecji trzeba było czekać do 31. minuty; wówczas Klichowicz zagrał w pole karne do Ogorzałego, który przy dalszym, prawym słupku znalazł Chmiela, ale skrzydłowy z numerem 27 minimalnie pomylił się.

Po kilkudziesięciu sekundach Perdijić musiał znów pokazać swój kunszt bramkarski po efektownym kopnięciu Flisa zza 20. metra. Ofensywa trwała w najlepsze, a udokumentować ponownie chciał ją Chmiel, który nie wykorzystał dogodnej okazji uderzając obok słupka mimo pustej bramki i minięcia defensorów Zagłębia. Taki moment przewagi nie trwał zbyt długo, ponieważ w 38 minucie Małecki podał do Piaseckiego, a ten pokusił się o strzał piętą a’la Robert Lewandowski w meczu z GKS-em Bełchatów w 2008 roku. Nie była to tak skuteczna próba, jak obecnego snajpera Bayernu Monachium przed 11 laty. Pod koniec regulaminowego czasu pierwszej połowy bramkarz sosnowiczan dwukrotnie zapobiegł stracie prowadzenia przez swoją ekipę i nie dał się pokonać po próbach Klichowicza, oraz Walskiego.

Drugą część meczu lepiej chcieli zacząć sądeczanie, którzy mieli optyczną przewagę. Problemem był fakt, że bardziej efektywne były kolejne próby podopiecznych Dariusza Dudka; najpierw Bielica wybronił okazję Piaseckiego zza pola karnego, a później z tego samego miejsca przestrzelił Pawłowski. Sygnał do ataku dla sądeczan dał Walski szukając swojego szczęścia mocnymi strzałami, zwykle wybijanymi przez sosnowiczan. W 58 minucie ławka Sandecji wystrzeliła niczym z procy, a to dlatego, że pod bramką rywali padł Kun; zdaniem Kornela Paszkiewicza gracz z numerem 11 próbował wymusić faul, dlatego nie wskazał na 11 metr, a nawet pokazał żółty kartonik.

Gra w tym meczu nie należała do najłagodniejszych, a zespoły nie szczędziły sobie uszczypliwości i groźnych ataków ma rywali. Z tym coraz słabiej radził sobie arbiter tego meczu, który powoli zaczął się gubić. To działało na korzyść gospodarzy, ponieważ nie musieli już aż tak intensywnie atakować. Spokój w defensywie zapewniał im też czyniący cuda między słupkami Perdijić. Chorwat w 64 minucie wyciągnął się niczym struna po mocnym strzale z 20 metra pod poprzeczkę, dzięki czemu wynik 1-0 dla Zagłębia wciąż był aktualny. Jednym z mankamentów po stronie sosnowiczan, który Sandecja spróbowała wykorzystać była postawa Quentina Seedorfa. Bratanek legendy Realu Madryt i Milanu bardzo często gubił się w kryciu swoich rywali.

W ostatnim kwadransie gospodarze ruszyli do kolejnej ofensywy; najpierw Bielica wybronił próbę Mularczyka, zaś kilkadziesiąt sekund później jeden z defensorów „Biało-czarnych” wybił futbolówkę z linii bramkowej po wrzutce Małeckiego na głowę Polczaka. Na 9 minut przed końcem regulaminowego czasu gry na murawę w polu karnym padł Mularczyk, za co arbiter tym razem przyznał „jedenastkę”. Tą na bramkę zamienił Piasecki, który strzałem w lewą stronę bramki pokonał Bielicę i podwyższył prowadzenie gospodarzy. W doliczonym czasie gry rozmiary porażki powiększyły się, a to po indywidualnej akcji Pawłowskiego i dobrym kopnięciu z okolic pola karnego. Po kilkudziesięciu sekundach podopiecznym Tomasza Kafarskiego udało się strzelić honorowego gola; Ogorzały dobił futbolówkę uderzaną przez Korzyma.

Zagłębie Sosnowiec – Sandecja Nowy Sącz 3-1 (1-0)

Bramki: Stanislav Bilenkyi 17′, Fabian Piasecki 82′, Szymon Pawłowski 90+2′ – Kamil Ogorzały 90+3′

Żółte kartki: Rafał Grzelak, Jakub Sinior, Piotr Polczak – Dominik Kun, Grzegorz Baran.

Zagłębie: Matko Perdijić – Tomasz Nawotka, Kacper Radkowski, Piotr Polczak, Rafał Grzelak (46′ Quentin Seedorf) – Stanislav Bilenkyi (66′ Patryk Mularczyk), Jakub Sinior, Tomasz Hołota, Patryk Małecki, Szymon Pawłowski – Fabian Piasecki (90+2′ Filip Karbowy).

Sandecja: Daniel Bielica – Michal Piter-Bučko, Grzegorz Baran, Marcin Flis – Dominik Kun, Radosław Kanach, Michał Walski (66′ Maciej Małkowski), Thiago (84′ Maciej Korzym), Damian Chmiel – Mateusz Klichowicz (75′ Mariusz Gabrych), Kamil Ogorzały.

Sędziował: Kornel Paszkiewicz (Wrocław).

Fot. Jarosław Para, MKS Sandecja S.A.

Reklama