Podczas prywatnego spotkania wpadł na trop oszustwa. Następnie pomógł w ujawnieniu fałszywego pułkownika. Dzięki sądeckiemu policjantowi 56-latek z województwa warmińsko-mazurskiego usłyszał już zarzuty.
Poznali go jakiś czas temu. Twierdził, że jest oficerem wojska w stopniu pułkownika. Miał im sprzedać swoje pojazdy wojskowe i w tym celu wziął od nich zaliczki, które opiewały łącznie na kwotę 10 tysięcy złotych. Dopiero funkcjonariusz z Wydziału Prewencji Komendy Miejskiej Policji w Nowym Sączu odkrył, że trzej sądeczanie zostali oszukani.
Policjant był na prywatnym spotkaniu w ubiegły weekend. Rozmawiając z pasjonatami sprzętu wojskowego, zaczął podejrzewać, że mężczyźni padli ofiarą oszusta, który w październiku wziął od nich zaliczki. Okazało się, że na zdjęciach, które im przesłał, były pojazdy sprzedawane w sieci kilka lat wcześniej.
Sądecki funkcjonariusz postanowił przyjrzeć się tej sprawie. Udał się na spotkanie z ,,żołnierzem”, który miał tego dnia przyjechać do Nowego Sącza po kolejną zaliczkę – rzekomo na zakup wojskowej ciężarówki. Na posesję podjechał samochód osobowy, a mężczyzna, który z niego wysiadł, miał na sobie mundur oficerski z dystynkcjami pułkownika.
– Policjant przedstawił się, podając również swój stopień i jednostkę, po czym poprosił żołnierza o okazanie legitymacji służbowej. Ten nie spodziewał się takiego obrotu sprawy i chciał jak najszybciej wsiąść do swojego samochodu, by odjechać. Ucieczkę uniemożliwił mu jednak policjant i wezwani na miejsce koledzy z komendy – relacjonuje Aneta Izworska z KMP w Nowym Sączu.
56-latkowi za oszustwo i usiłowanie oszustwa grozi kara do 8 lat więzienia. Mieszkaniec województwa warmińsko-mazurskiego odpowie także za wykroczenie, jakim jest bezprawne używaniu munduru. Mężczyzna już usłyszał zarzuty, a prokurator zastosował wobec niego środki zapobiegawcze – poręczenie majątkowe, dozór policji i zakaz opuszczania kraju.
Funkcjonariusze z Nowego Sącza sprawdzą, czy ktoś jeszcze nie został oszukany przez 56-latka.
fot. KMP w Nowym Sączu
Czytaj też: Oszuści nie próżnują. Sądeczanka straciła 25 tysięcy złotych