Sądecka Pytia polityczna

Sądecka Pytia polityczna

Kiedy tylko ogłoszono termin wyborów samorządowych, zaczął się pojawiać na sądeckim Rynku przed magistratem niemal codziennie. Ale też w innych porach roku nie brakowało na ratuszowym placu jego postaci. Bardzo charakterystycznej – lekko przygarbiony, o pucołowatej twarzy, z nieodłącznym papierosem w ustach, starannie ubrany, noszący eleganckie buty skórzane. Pod ręką zawsze gotowy telefon komórkowy starej daty.

Gdyby stosowne służby inwigilujące obywateli zechciały się dowiedzieć, jak obszerną książkę, ba księgę telefoniczną zawiera jego komórka, z pewnością oszalałyby z zazdrości. Są w niej bowiem namiary nie tylko na lokalnych polityków, ale i tych z warszawskiego świecznika. Tylko, co to za świecznik, nawet nie mosiężny, ani kuty z żelaza, ale zwykła podróba z plastiku. Nasz bohater zwykle przesiaduje na ławeczce pod kasztanem ratuszowym, bo to najlepszy punkt obserwacyjny. Stąd bowiem doskonały widok na tych, którzy wchodzą do ratusza, bądź z niego wychodzą. Nie omieszkują też co ważniejsi politycy lokalni zamienić kilka słów z sądecką Pytią polityczną.

Nasza sądecka Pytia to nie kto inny jak Józef Basta. Według Władysława Kopalińskiego, autora „Słownika mitów i tradycji kultury”, delficka Pytia spośród wielu innych była najsłynniejsza. Otóż w świątyni Apollina w Delfach kapłanka boga zwana Pytią siedziała na trójnogu i w boskiej ekstazie, w odpowiedzi na pytania błagalników wypowiadała słowa bez związku, z których kapłan-prorok układał odpowiedzi. Choć wiele było wyroczni w greckim świecie, delficką uważano za najwyższy autorytet, zwłaszcza w sprawach religii.

Oczywiście ta definicja Kopalińskiego nie za bardzo przystaje do postaci Józefa Basty, bo przecież nie siedzi na trójnogu, a na ławeczce pod „leniwym kasztanem”. Nie wypowiada się pan Józef na tematy religijne, ani też i przede wszystkim nie potrzebuje żadnego kapłana-proroka do tłumaczenia innym kulisów polityki. Pan Józef Basta, nie tak jak Pytia, to konkretny i rzeczowy analityk tzw. sądeckiej realpolityki. Na przykład na miesiąc przed wyborami wie, kto zostanie prezydentem Nowego Sącza, ale tę informację przekazuje w największym sekrecie tylko najbardziej zaufanym. Z pewnością, sięgającą niemal 75 procent, Józef Basta zna wynik wyborów na miejskich radnych. Wie też, dlaczego niektórzy z kandydatów do rad zmienili swoje barwy polityczne. Ba, jego wiedza sięga też Sejmiku Wojewódzkiego. Oczywiście jeśli chodzi o kandydatów z sądeckiego okręgu wyborczego. Chciałoby się powiedzieć, że Basta jest the beściak.

Skąd on posiada taki talent do wizjonerstwa politycznego? Zapewne nie wyniósł tego z dosyć bujnego i ciekawego dzieciństwa. Jako mieszkaniec „Piekła” uczęszczał do jednej klasy ze śp. Józefem Oleksym. Przez siedem lat uczyli się razem w Szkole Podstawowej nr 3 im. Jana Kochanowskiego. Ba, przez osiem miesięcy siedział w jednej ławce z przyszłym premierem i marszałkiem Sejmu RP, bo mały Józiu O. był bardzo grzecznym uczniem i do tego ministrantem a nasza Pytia Józef B. był dzieckiem nad wyraz ruchliwym, żeby nie powiedzieć „piekielskim łobuziakiem”. Miał się więc uspokoić przy ministrancie. Ale w późniejszych latach wcale się nie uspokoił i często to powtarzał Józefowi O., kiedy ten przyjeżdżał do Sącza już jako „wielka figura”.

Przejdźmy do nie tak odległych znowu czasów. Kiedy powstała Platforma Obywatelska, Józef Basta wraz z synem Tomaszem znaleźli się w gronie założycieli tej partii w Nowym Sączu. Dzisiaj Józef Basta jest szefem struktur państwowych PO, ale Sącz to dla niego za mały teren, więc jest znany od Biecza poprzez Limanową, Mszanę Dolną po Zakopane. Tam też rozdaje karty i snuje swoje proroctwa. Wiele z nich w tych minionych latach się spełniło. To prawda, że długoletni poseł Andrzej Czerwiński wiele mu zawdzięcza, bo nasza Pytia jest bardzo aktywna w kampaniach wyborczych do Sejmu RP od lat.

Ale o dziwo, wiele mu zawdzięczali w 2005 r. posłowie „Samej Brony”, czyli Samoobrony RP, którzy wcześniej zupełnie nieznani w tym regionie, weszli do Sejmu. Józef Basta taką niósł im proroczą pomoc, że Elżbieta Wiśniowska rodem z Ząbkowic Śląskich i Tadeusz Szukała z Dębicy zasiedli w ławach poselskich. Ta pierwsza z ziemi sądeckiej ten drugi z ziemi tarnowskiej. Nie wspominając o wymienionym wyżej Andrzeju Czerwińskim. Wielka moc i skuteczność Józefa B.

Zatem ktokolwiek chciałby się dowiedzieć coś o przyszłej Radzie Miasta, przyszłym prezydencie, czy marszałku województwa, niech zasięgnie języka u Józefa Basty. Opłat nie pobiera tak jak prawdziwa Pytia z Delf. Nie wiadomo, czy tak będzie w przyszłym roku, bo i stawka o przyszłą Polskę będzie bardzo wysoka w wyborach parlamentarnych. Wtedy sądecka Pytia każe sobie płacić.

Targi Edukacja, Kariera, Przyszłość

REPERTUAR KINA SOKÓŁ

Reklama