Rok Bolesława Barbackiego. To po prostu nasza rodzina

Rok Bolesława Barbackiego. To po prostu nasza rodzina

W zeszłym tygodniu „Dziewczę z Sącza” – uroczy portret Heleny Barbackiej-Ślepiakowej, ukochanej bratanicy Bolka, namalowany w 1937 r., został sprzedany na aukcji domu aukcyjnego Agra-Art w Warszawie za cenę 53 tys. zł. Na obrazie Helena ma tradycyjny lachowski strój, czerwoną chustkę na głowie i czerwone korale na szyi, w lewej dłoni trzyma niewielki bukiecik polnych kwiatów. Bolesław Barbacki wraca na należne mu miejsce w historii polskiej sztuki.

W Nowym Sączu był obecny od zawsze i jest tak nadal, między innymi dzięki członkom rodu Barbackich: Zofii Barbackiej-Gwiżeckiej (córce brata Bolka – Leona), Monice Ślepiak (córce Heleny Barbackiej-Ślepiakowej, wnuczce Zdzisława Barbackiego – brata Bolesława) oraz Markowi Kohutowi (mężowi nieżyjącej już Barbary Barbackiej-Kohut, córki Leona II, wnuczki Leona I Barbackiego), którzy dzielą się anegdotami, ciekawostkami oraz strzępkami rodzinnych wspomnień o Bolu.

 

Zofia Barbacka-Gwiżecka

Na ścianie w jednym z pokojów mieszkania pani Zofii wisi portret pięknej młodej dziewczyny, lekko uśmiechniętej blondynki.

– Ten portret wisiał całkiem zapomniany, nie został wykorzystany ani w wydanym w tym roku albumie ani na wystawie w muzeum. Nie wiem, kto na nim jest. Wiem tylko, że to panna „Wzorkówna”. Kim był ów Wzorek, ojciec dziewczyny? Delikatny żabocik przy bluzce świadczy o tym, że to panienka z dobrego domu, może córka jakiegoś profesora – zastanawia się pani Zosia.

Zofia Barbacka, po mężu Gwiżecka, urodziła się w 1937 r. w Nowym Sączu. Wychowała się w rodzinnym domu Bolka Barbackiego, przy ul. Kunegundy 6.  Jej rodzicami byli Leon II Barbacki (brat Bolesława) i Janina Barbacka, z domu Iwańska.

– W domu przy Kunegundy mieszkałam wraz rodzicami i babcią Joanną. Moi rodzice przed samą wojną mieszkali w Ostrołęce. Potem musieli stamtąd uciekać przed Rosjanami i do babci przyjechali z jedną, jedyną walizką i mną, maleńką córeczką, na ręku. Stracili dom, dosłownie wszystko. Zamieszkaliśmy u babci Joasi na Kunegundy – wspomina pani Zosia, która ma ciekawe pamiątki po Bolesławie, przywiezione przez jej babcię z Austrii, z kurortu Bad-Ischl, gdzie Barbacki mieszkał podczas I wojny światowej.

W 1914 r. dwóch braci Bolka wcielono do wojska, trzeci zaciągnął się do Legionów. Bolesław wyjechał do Austrii z pozostałymi członkami rodziny. Nie mógł walczyć z uwagi na wadę wzroku. W Bad-Ischl tworzył, zwiedzał muzea, malował swoich bliskich.

– Babcia przywiozła z Ischla te talerzyki, nawet ładne są. Na naczyniach nie ma napisu, skąd pochodzą, jednak na pewno używał ich Bolek w trakcie pobytu w Austrii – zapewnia pani Zosia.

Z innej ściany u pani Zosi tajemniczo uśmiecha się sportretowana przez Bolesława Kaja Piwońska.

– Pani Kaja opowiadała mi, że było jej bardzo zimno w tej pracowni, gdzie malował ją Bolesław. Może dlatego na obrazie ma takie zziębnięte, prawie fioletowe rączki? Opowiadała mi, że w trakcie pozowania ktoś pukał do drzwi, a Bol, bo tak był Barbacki nazywany, zapytał: kto tam? I usłyszał moje imię Zosia, on opowiedział: to wejdź Zosiu, wejdź. Tak mi mówiła jeszcze za życia pani Kaja.

W domu rodzinnym pani Zofii bardzo dużo mówiło się o Bolesławie.

– Moja kuzynka, Olga Kustroń, starsza ode mnie o 10 lat, opowiadała mi, że Bol przywiązywał bardzo dużą wagę do kroniki rodzinnej i że urządzał młodym Barbackim szkolenia. Na drugi dzień odpytywał ich z treści kroniki. Młodzi bardzo tych lekcji nie lubili – śmieje się pani Zosia.

– Olga pamiętała Bolesława dużo lepiej. Była przez niego pięknie portretowana, po prostu pięknie! Wiem jednak, że te portrety jej się nie podobały! Podobno Bol nie oddał w należycie szczegółowy sposób jej sukienki, bo Olga miała sukienkę w kropeczki, a Bol nie namalował tych kropeczek.

Dwa portrety Olgi Barbackiej, urodzonej w 1936 r., znajdują się w albumie wydanym w tym roku przez Piotra Droździka pt. „Bolesław Barbacki”.

– To piękne dwa obrazy, uroczonej 13-letniej panienki, mojej kuzynki – dodaje na koniec Zofia Barbacka-Gwiżecka.

Monika Ślepiak

Monika Ślepiak wszystko, co opowiada o Bolku, opowiada z perspektywy swojej mamy Heleny, ulubienicy wuja.

Moja mama była jego oczkiem w głowie, była mu bardzo bliska. I mnie Bolesław jest bardzo bliski, właśnie przez wzgląd na pamięć o mamie – mówi mieszkająca w willi Maryi Monika Ślepiak.

– W mojej rodzinie zawsze dużo rozmawialiśmy o Bolku. Mówiło się zawsze (…)

Cały tekst przeczytasz w „Dobrym Tygodniku Sądeckim”. Za darmo – on-line pod linkiem:

Zobacz też:

Finał obchodów Roku Bolesława Barbackiego [ZDJĘCIA]

 

Reklama