„Projekt życie” Michała Kociołka zakończony. Wojownik z Nowego Sącza już po drugiej stronie…

„Projekt życie” Michała Kociołka zakończony. Wojownik z Nowego Sącza już po drugiej stronie…

„Masz dwa tygodnie” – usłyszał od lekarza dziesięć lat temu. Dostał czas liczony w latach. Choroba przewartościowała jego życie, zmieniła jego codzienność i jego samego. Kiedyś był zawodowym kierowcą. Po diagnozie: glejak trzeciego stopnia, został zawodowcem w dzieleniu się z ludźmi siłą i nadzieją. – Każdy ma jakiegoś swojego glejaka. Gdy trafiasz na dno życia, to albo odbijasz i się i płyniesz dalej, albo odpadasz i rezygnujesz. Moje „dno życia” posłużyło do odbicia. Dawniej brakowało mi wiary w siebie. Choroba obudziła we mnie wojownika – mówił. Walczył bardzo długo. Nie poddał się ani na moment. Nie stracił radości ani na chwilę. Wczoraj skończyła się jego ziemska wędrówka. Michał Kociołek, chłopak z Nowego Sącza, który dał tysiącom ludzi przykład pięknego życia w ciężkiej chorobie, odszedł na drugą stronę doczesności.

– 22 listopada 2012 – ta data to punkt zwrotny w moim życiu. Miałem 26 lat, siedziałem na szpitalnym łóżku, czekałem na księdza by przyjąć ostatnie namaszczenie i miałem pełną świadomość, że mogę już nie wstać przez kilka miesięcy, albo nigdy – opowiadał kilka lat temu w redakcji  dts24.

W 2017 roku wydał książkę Projekt: Życie. Nie zatrzymuj się”, w której opisał swoje doświadczenia.  Żył jak podpowiadał niegdyś ksiądz Jan Kaczkowski – na pełnej petardzie.

– Głęboko wierzę, że wszystko jest po cośa każda, nawet najtrudniejsza i najbardziej bolesna sytuacja, to lekcja, z której powinniśmy wyciągnąć wnioski i iść dalej. Choć choroba oznaczała dla mnie kilka kroków wstecz, jednocześnie pozwoliły mi one na większy rozbieg. Niestety, nie mogę usiąść za kierownicą. Odzyskam prawo jazdy, o ile przez 10 lat nie będę miał kolejnego ataku padaczki. To dużo, ale cierpliwie czekam i korzystam z innych okazji, jakie przynosi mi życie… –  zwierzał się.

Prawo jazdy nie będzie mu potrzebne tam, gdzie jest.

A jego książka na pewno przyda się wszystkim, którzy stanęli przed wyzwaniem: życie i odczuwają deficyt mocy. To, co napisał Michał w „Projekcie Życie” nie straciło ani odrobiny aktualności.

Można ją kupić TUTAJ

 

 

fot. w nagłówku: archiwum dts24

Reklama