Poseł Wilk o pobiciu przez policję i strajkach: nie mam pretensji. Jestem rozczarowany ,,uśmiechniętym państwem”

Poseł Wilk o pobiciu przez policję i strajkach: nie mam pretensji. Jestem rozczarowany ,,uśmiechniętym państwem”

– Policjant w mundurze rzucający kostką brukową, łamie wszelakie zasady życia społecznego, czy pracy w policji – stwierdza w rozmowie z naszą redakcją poseł Ryszard Wilk, obecnie kandydat na prezydenta Nowego Sącza. Kiedy w Nowym Sączu trwa spór o miejsca na banery, Wilk walczy o przyszłość rolników. W środę (7 marca) poseł z Sądecczyzny został pobity pałką przez policjantów, gdy stanął po stronie rolników, którzy protestowali w Warszawie. Dopiero kiedy wyciągnął legitymację, funkcjonariusze odpuścili i podnieśli go z ziemi.

Rolnicy w ramach kolejnego protestu m.in. przeciwko Zielonemu Ładowi i niekontrolowanemu wwożeniu zbóż i produktów z Ukrainy ruszyli do Warszawy. Na początku było spokojnie, jednak do akcji wkroczyli prowokatorzy. Jak się później okazało, a co zostało nagrane przez niezależne media, prowokatorzy byli zarówno po stronie rolników, jak i policjantów.

Sytuacja między dwoma stronami zaogniała się z minuty na minutę. Posłowie Konfederacji, w tym Ryszard Wilk, chcieli łagodzić sytuację i weszli w tłum rolników, by nie doprowadzić do rękoczynów. Udało im się nieco uspokoić nastroje, jednak w tym momencie, jak relacjonuje poseł, prowokatorzy zaczęli rzucać kostką brukową. Wówczas wkroczyła w tłum policja i doszło do pacyfikacji posła z Sądecczyzny.

– Od samego początku mówiłem, że żadnych pretensji do policjantów nie mam, nie zostałem jakoś dotkliwie pobity, na szczęście na czas udało mi się wyciągnąć legitymację poselską. Kiedy policjanci zorientowali się, że jestem posłem, odprowadzili mnie do kolegów. Jedynie do kogo można mieć pretensje, to do prowokatorów, którzy byli po obu stronach. Zwróciliśmy się do MSWiA, aby sprawdzili się, kto w szergach policji rzucał kostką brukową – stwierdza poseł Wilk w rozmowie z nasza redakcją.

Jego zdaniem zamieszki były po to, by rząd zdyskredytował w oczach społeczeństwa rolników i zrobił z nich opryszków i bandytów.

– Rolnicy strajkują w bardzo słusznej sprawie, zostali pozostawieni sami sobie. Na piśmie od celników otrzymaliśmy jasne infomacje, że granica nie jest szczelna. Jeżeli my teraz nie będziemy z rolnikami, to za kilka lat polskie rolnictwo przestanie istnieć – stanowczo podkreśla poseł Ryszard Wilk.

Jednocześnie zaznacza, że nie ma nic przeciwko konkurencji i napływowli produktów, ale ma to się dziać na równych zasadach i należy zatrzymać niekontrolowane wwozy.

– Rolnicy nie chcą dopłat, bo będzie jak z górnikami: dostali odprawy, a potem patrzyli, jak zamykane są kopalnie. Rolnicy doskonale o tym wiedzą i na to nie pozwolą. Dzisiaj komisarz Unii Europejskiej, który zapewne nie widział krowy na oczy, będzie nakazywał rolnikowi, że ma 4% swoich pól zostawiać na ugór. Za chwilę będzie 10% i więcej? – pyta poseł Ryszard Wilk.

Parlamentarzysta z Ziemi Grybowskiej zaznacza, że wielu Polaków nie zdaje sobie sprawy, że 9/10 największych producentów rolnych, to są agroholdingi, które nie mają nic wspólnego z Ukrainą. To są korporacje zarejestrowane na Cyprze, czy w Stanach Zjednoczonych.

– Wielu ludzi ma takie odczucie, że polscy rolnicy przeszkadzają w transporcie zbóż ukraińskich zbieranych w deszczu kul i pocisków przez biednych Ukraińców. To jest zupełna bzdura! – zaznacza poseł Ryszard Wilk.

Zwraca również uwagę, że produkty, które są wwożone (m.in. pszenica, rzepak, kukurydza), nie spełniają norm unijnych, co wynika z przeprowadzanych badań.

Zapytany o zapowiadane przez marszałka Hołownię ,,uśmiechnięte państwo” mówi:

– Jestem rozczarowany, bo i barierki wróciły przed Sejm i doszło do pacyfikacji strajkujących.

Czytaj także: Zapraszamy na debatę kandydatów na prezydenta Nowego Sącza!

Fot. Adrian Maraś 

Reklama