Piłkarski rok 2018 czyli futbolowe wzloty i upadki

Piłkarski rok 2018 czyli futbolowe wzloty i upadki

Mijający rok pod względem piłkarskim w naszym regionie był bardzo ciekawy. Pojawiło się wiele niepokojących zjawisk, część zawodników, w których pokładano duże nadzieje, nie może uznać ostatnich 12 miesięcy za udane. Nie brakuje jednak również pozytywnych wydarzeń piłkarskich. Oczywiście lokalny futbol kręci się głównie wokół Sandecji, ale również w niższych ligach sporo sportowych emocji. Kto według nas wygrał poszczególne kategorie?


Piłkarz roku:

Maciej Małkowski. W pierwszym półroczu, gdy sądecka ekipa grała na ekstraklasowych boiskach pretendentów do miana piłkarza roku na ziemi sądeckiej było wielu. Znakomite recenzje zbierał m.in. Aleksandyr Kolew (obecnie Arka Gdynia) i Wojciech Trochim (obecnie Chojniczanka Chojnice). Mimo spadku z ekstraklasy z drużyną został Maciej Małkowski. Na boiskach ekstraklasy nie pokazał wszystkich swoich możliwości, ale pierwszą część ubiegłego sezonu pauzował ze względu na poważną kontuzję. Po tak długiej przerwie nie mógł złapać właściwego rytmu. Jak ważnym zawodnikiem dla Sandecji jest Małkowski, po raz kolejny potwierdziło się w obecnym sezonie. Był motorem napędowym zespołu, który po rundzie jesiennej jest wiceliderem pierwszoligowych rozgrywek. Przez cały 2018 rok spory wkład w siłę sądeckiego zespołu włożył przede wszystkim Michal Piter-Bućko i Dawid Szufryn. Niedawno na antenie radia Weszło.FM rozstrzygnięto Plebiscyt na Pierwszoligowca Jesieni. Głosujący kibice zdecydowali, że w tym sezonie na zapleczu ekstraklasy najlepszy jest właśnie Maciej Małkowski.

Trener roku:

Tomasz Kafarski, trener Sandecji Nowy Sącz. Otrzymał bardzo trudne zadanie przed obecnym sezonem. Przyszedł do zespołu, który spadł z ekstraklasy. Do tego z podstawowej jedenastki odeszło kilku kluczowych zawodników. Kadrę wzmacniał głównie zawodnikami z niższych lig lub piłkarzami z głębokiej rezerwy ekstraklasowych drużyn. Zespół zgrywał się bardzo mozolnie, ale efekt jest zadawalający. Wysoka pozycja w tabeli, efektowna gra dla oka kibica. Jak wielką pracę z Sandecją wykonał Tomasz Kafarski, najlepiej świadczą problemy, z jakimi boryka się Termalika Bruk-Bet Nieciecza. Drugi spadkowicz z ekstraklasy, który kadrowo wydawał się lepiej przygotowany. Jednak gorycz spadku i przystosowanie się do nowego otoczenia kosztowało drużynę bardzo wiele. Dlatego zespół z Niecieczy długo tułał się w dolnych rejonach tabeli. Dopiero dzięki niezłej końcówce jesieni drużyna spod Tarnowa zdołała zadomowić się w środku tabeli. Sądeczan ominął kryzys i na przerwę zimową udali się w znacznie lepszych nastrojach. Kafarski był kiedyś uważany za wielką nadzieję w polskim środowisku trenerskim. Pracę w Lechii Gdańsk rozpoczął bardzo obiecująco. Jednak potem szło mu już tylko gorzej, niepowodzenia przyszły także na pierwszoligowym froncie. Dobre wyniki z Sandecją pozwalają rozbudzić nadzieję, że kiedyś powróci na trenerską ławkę w ekstraklasowym klubie.

Osiągnięcie roku:

Damian Zbozień, 29-letni obrońca Arki Gdynia pochodzący z Łącka. W 2018 roku wraz ze swoim zespołem zdobył Superpuchar Polski (po raz drugi). W połowie lipca Arka pokonała Legię Warszawa 3-2, a Zbozień rozegrał całe spotkanie. Zanim w wieku 16 lat trafił do drużyny juniorów Sandecji Nowy Sącz, swoją przygodę rozpoczynał w klubie ze swojej rodzinnej miejscowości, Zyndram Łącko. Ma za sobą udane występy w pierwszoligowej Sandecji (2010-2011). Na boiskach ekstraklasy jest bardzo rozpoznawalny (GKS Bełchatów, Piast Gliwice, Zagłębie Lubin, Arka Gdynia). Ma też krótki epizod w rosyjskiej lidze (Amkar Perm). Dzisiaj jest najbardziej utytułowanym czynnym zawodnikiem pochodzącym z ziemi sądeckiej na boiskach ekstraklasy. W najwyższej klasie rozgrywkowej w Polsce zagrał już w ponad 130 spotkaniach i zdobył 10 goli. Na swoim koncie oprócz dwóch wspomnianych Superpucharów, ma także Puchar Polski z Arką Gdynia w 2017 roku.

Odkrycie roku:

Filip Piszczek (23 lata), wychowanek Lubania Tylmanowa, rewelacja w barwach Sandecji, obecnie zawodnik Cracovii Kraków. Jego szansę na grę w Sandecji w ubiegłym sezonie oceniane były bardzo nisko. Niespodziewanie Piszczek na boiskach ekstraklasy zaprezentował się na tyle dobrze (sześć goli w 32 spotkaniach), że po sezonie zapracował na kontrakt w Cracovii Kraków. Jesienią w nowej drużynie był głównie zawodnikiem rezerwowym, ale dzielnie walczy o podstawową jedenastkę. W meczu 19 kolejki, w którym Cracovia wygrała 2-1 z Pogonią Szczecin, zdobył swojego pierwszego gola dla krakowskiego zespołu.

Rozczarowania roku:

Niestety lista piłkarskich rozczarowań jest dosyć długa. Należałoby rozpocząć od spadku Sandecji z ekstraklasy, ale taki scenariusz był brany pod uwagę. Kadrowo, organizacyjnie i finansowo sądeczanie mocno odstawali od rywali. Do tego w roli gospodarzy sądeczanie musieli grać na boisku w Niecieczy. Dlatego nie można było mieć pretensji do samych zawodników, którzy dali z siebie wszystko. Lekkie rozczarowanie z drugiej części sezonu mogą czuć natomiast zawodnicy, którzy po udanej wiośnie w barwach Sandecji, otrzymali kontrakty w ekstraklasowych zespołach, ale jesienią mecze swoich nowych drużyn oglądali głównie z ławki rezerwowych lub z trybun. Jest to przede wszystkim Adrian Danek, któremu w piłkarskim rozwoju przeszkodziła kontuzja już na początku sezonu. Na częstszą grę liczył zapewne także Aleksandyr Kolew (Arka Gdynia), ale w jego przypadku wywalczenie sobie miejsca w podstawowej jedenastce jest nadal kwestią otwartą. Rok 2018 pod względem sportowym źle będzie wspominał Kamil Słaby. Bohater Sandecji z sezonu 2016/2017 ruszył na podbój ekstraklasy w barwach… Termaliki Bruk-Bet Nieciecza. Był tam jednak tylko zawodnikiem rezerwowym. W pierwszym półroczu obecnego roku grał już w pierwszoligowym GKS Katowice. Na początku miał problemy z regularnymi występami, potem znalazł się w podstawowej jedenastce, ale niczego wielkiego nie pokazał. Wrócił do Niecieczy, która spadła do I ligi. W obecnych rozgrywkach zagrał jednak tylko w czterech spotkaniach.

Powrót roku:

Jakub Czerwiński, wychowanek Popradu Muszyna w 2018 roku odzyskał pewność siebie na boiskach ekstraklasy. W 2016 roku po udanych występach w Pogoni Szczecin podpisał kontrakt z Legią Warszawa, co było dla niego wielką szansą, ale zamieniło się w poważne kłopoty. Pierwszy sezon w barwach Mistrzów Polski był dla niego bardzo trudny, zaliczył wprawdzie występy m.in. w Lidze Mistrzów, ale wydawało się, że na wiosnę obecnego roku jego czas w Legii się kończy. Miał duże problemy z regularną grą. Jesienią 2017 roku podjął jeszcze walkę o podstawowy skład, ale gdy był już bliski tego celu, doznał poważnej kontuzji (skręcenie stawu skokowego), która wyeliminowała go z gry na kilka miesięcy. Od początku 2018 roku 27-letni obrońca mógł liczyć na sportową stabilizację i coraz lepszą formę. Zdecydował się na przenosiny do Piasta Gliwice. Szybko stał się ważnym zawodnikiem tej drużyny. W obecnym sezonie zagrał we wszystkich spotkaniach swojej drużyny w pełnym wymiarze czasowym i zdobył dwa gole. Do tego Piast Gliwice zajmuje miejsce w czołówce ekstraklasy. Jakub Czerwiński kończy więc rok w bardzo dobrym nastroju.

Porażka roku:

Barciczanka Barcice zamiast spodziewanego rozwoju i marszu w górę, przeżywa nieoczekiwane problemy. W klubie od dawna marzyli o awansie do III ligi. Jeszcze rok temu wydawało się, że przed klubem jest bardzo optymistyczna przyszłość. W 2017 roku Barciczanka obchodziła jubileusz 70-lecia istnienia. Do tego klub zyskał nowe obiekty sportowe. Zbudowano boisko treningowe ze sztuczną murawą, oświetlenie i zaplecze socjalne. Liczono, że klub będzie zarabiał na wynajmowaniu pięknie prezentujących się obiektów piłkarskich. Barciczanka poważnie się wzmocniła, solidnie pracowała również z młodzieżą. Wszystko układało się obiecująco i w 2018 roku III liga była bardzo blisko. Barciczanka wygrała swoją czwartoligową grupę (Małopolska-wschód), ale zgodnie z regulaminem musiała jeszcze rozegrać pojedynek barażowy ze zwycięzcą grupy zachodniej. Zadanie od początku wydawało się bardzo skomplikowane, bo rywalem był silny jak na czwartoligowe warunki Hutnik Kraków. Drużyna z Nowej Huty dopięła swego i Barciczanka musiała odłożyć marzenia o awansie na co najmniej rok. Niestety runda jesienna obecnego sezonu okazała się bolesną porażką. Pierwsze problemy pojawiały się już pod koniec ubiegłego sezonu. Doszło nawet do strajku zawodników, którzy odmówili występu w pojedynku ligowym. Powodem miało być obcięcie zawodnikom przez prezesa klubu zarobków za kwiecień. Sytuacja została wówczas uspokojona, ale runda jesienna pokazała, że w klubie nadal nie dzieje się dobrze. Słabe wyniki, zmiana trenera (Tomasza Szczepańskiego zastąpił Łukasz Biernacki) i kiepska atmosfera w zespole. Na półmetku rozgrywek Barciczanka traci do lidera Popradu Muszyna aż 18 punktów! Walka o awans w tym sezonie jest nierealna. Drużynę czeka zapewne gruntowna przebudowa, oby działaczom i przede wszystkim sponsorom wystarczyło cierpliwości.

Największy problem roku:

Miał być nowy stadion lub gruntowny remont obecnego obiektu Sandecji Nowy Sącz. Wielkie plany szumnie ogłoszono w 2017 roku, gdy sądeczanie awansowali do ekstraklasy. Konkretne obietnice złożono nie tylko kibicom, ale również Polskiemu Związkowi Piłki Nożnej, który przyznał Sandecji warunkową licencję. Przez rok gry w najwyższej klasie rozgrywkowej właściwie nie zrobiono nic, aby w Nowym Sączu realnie pojawiła się szansa na szybką budowę nowego stadionu. Historyczny sezon w ekstraklasie sądecki zespół w roli gospodarza grał na stadionie w Niecieczy. Teraz Sandecja jest wiceliderem I ligi, a powrót do piłkarskiej elity w naszym kraju pod względem piłkarskim jest bardzo możliwy. Jednak przeszkodą może okazać się odpowiednia baza sportowa. Przepisy licencyjne zostały ostatnio bardzo mocno zaostrzone. Sandecja nie może już liczyć na jakikolwiek ulgi, zwłaszcza że po sezonie 2017/2018 i wobec braku postępów w rozwoju nowoczesnej bazy sportowej, w PZPN nie mają już do niej zaufania. Wprawdzie pojawiło się światełko w tunelu na budowę nowego obiektu. Być może do końca lutego uda się uzyskać pozwolenie na budowę. Stadion budowany ma być na 8200 osób. Nowy prezydent Nowego Sącza, Ludomir Handzel, to wieloletni sponsor klubu, więc na pewno Sandecja może liczyć na jego przychylność. Budowa nowego stadionu (lub gruntowny remont obecnego) musiałby się zakończyć do końca obecnego sezonu lub inwestycja w momencie rozpoczęcia kolejnych rozgrywek powinna być na ukończeniu. Tylko w takiej sytuacji po zajęciu jednego z dwóch pierwszych miejsc w I lidze Sandecja mogłaby się starać o ewentualną licencję na grę w ekstraklasie.

Fot. Sandecja.pl

Czytaj „Dobry Tygodnik Sądecki” – kliknij i pobierz bezpłatnie cały numer:

Reklama