Pierwsza „kierownica” sądeckiej Samochodówki

Pierwsza „kierownica” sądeckiej Samochodówki

zielińska

Ewa Zielińska została pierwszą kobietą w historii na stanowisku dyrektorskim w Zespole Szkół Samochodowych w Nowym Sączu. Obowiązki przejmie 1 września. Z  nową „kierownicą” szkoły samochodowej rozmawiamy o kobietach, życiu, dobrym jedzeniu, ale nie tylko.


– Zbliża się nasze święto – Dzień Kobiet. Świętuje Pani w jakiś szczególny sposób?
– Jestem pracoholikiem. Sama nie daję sobie czasu na świętowanie. Ale moi panowie – mąż i synowie dbają o to, abym czuła się tego dnia wyjątkowo. I uczniowie – oni też jak rycerze – dbają.

– Czego życzy Pani innym kobietom w tym dniu?
– Aby znalazły czas na sprawianie sobie małych przyjemności i aby pamiętały, że są cudem.

– Kiedy słyszy Pani określenie „najważniejsze kobiety w moim życiu”, to kogo Pani widzi przed oczami? A może tych kobiet, zarówno w życiu prywatnym, jak i na ścieżce zawodowej było wiele? Jakie wartości przekazały?
– Ojjjj, matka. Charakter, stosunek do ludzi, do rzeczy, do pracy. Wszystko, to ukształtowała we mnie moja mama. Swoim przykładem pokazywała mi, że można osiągnąć wszystko, gdy jest się pracowitym i konsekwentnym. Nauczyła mnie, że najważniejsi są ludzie i relacje z nimi. Trzeba dbać o siebie, postępować zgodnie ze swoimi przekonaniami, nie wolno bać się wypowiadać swojego zdania, ale trzeba to robić z szacunkiem do drugiego człowieka. Poza tym mam dwie siostry, czyli wychowywałyśmy się w babskim domu. Całe dotychczasowe życie trzymamy się razem. Gdy słyszę powiedzenie „siła sióstr”, to wiem doskonale, co ono oznacza. Sistersy rządzą!

– Nie lada odwagi wymaga kierowanie sądecką samochodówką, za której „kierownicą” zasiadał zawsze mężczyzna. Jest też stereotyp przysłowiowej „baby za kółkiem”. Nie boi się Pani wyzwań i tego, że będzie Pani oceniana na każdym kroku?
– Całe życie jesteśmy oceniani przez innych, od wczesnego dzieciństwa do późnej starości. Zdaję sobie sprawę z tego, że jest to przełomowy moment dla mojej szkoły. Moim zdaniem nie jest istotne, to kto zarządza szkołą, tylko jak to robi. Jestem pewną siebie osobą, ale pojawiła się nutka zwątpienia i zastanowienia, czy ja na pewno dam radę. Dokładnie to pojawiła się w drodze na konkurs. Na szczęście podwoził mnie mój kochany mąż Szczepan i nie pozwolił mi uciec sprzed budynku (śmiech).

A tak poważnie, to decyzja o startowaniu w konkursie była przemyślana. Wiem, że w mojej szkole potrzebna jest zmiana i ja mam pomysł na to jak „Samochodówka” może się rozwijać. Cała pozytywna burza, która rozpętała się po wygranym przeze mnie konkursie, była dla mnie olbrzymim zaskoczeniem. Poparcie dla mojej osoby, jakie pokazali moi uczniowie – zarówno absolwenci, jak i aktualni uczniowie, bardzo podnosi moja samoocenę, ale podnosi też wymagania, jakie sama sobie stawiam. Nie boję się oceny. „Nie myli się tylko ten, kto nic nie robi”. Mam wspaniały zespół współpracowników, głowę pełną pomysłów, olbrzymie ambicje i zapał do pracy. Już się nie mogę doczekać.

– Myśli Pani, że mężczyźni dobrze znoszą, kiedy rządzi nimi kobieta? A kobiety, koleżanki? Z Pani obserwacji wynika, że kobiety się wspierają i dmuchają wzajemnie w skrzydła, czy podcinają je sobie? (…)

WYBORY 2024

REPERTUAR KINA SOKÓŁ

Reklama