Orzeł z Limanowej nie poradził sobie na wolności. Wycieńczony trafił do Leśnego Pogotowia

Orzeł z Limanowej nie poradził sobie na wolności. Wycieńczony trafił do Leśnego Pogotowia

Od marca historią orła przedniego, który po bójce z innym orłem został potrącony przez samochód w Limanowej, żyje cały region. Ptak po kilku miesiącach rehabilitacji wrócił na wolność. Wszystko wskazywało na to, że zwierzę poradzi sobie i zagości na dobre w lesie. Tak się jednak nie stało. Po dwóch tygodniach wycieńczony orzeł został odłowiony przez Komitet Obrony Orłów. Miał nadajnik, który w tym przypadku uratował jego życie.

W marcu po potrąceniu orłowi pomogli świadkowie zdarzenia, dzięki czemu szybko trafił do weterynarza. Tam udzielono mu fachowej pomocy. Pracownicy Nadleśnictwa Limanowa nawiązali kontakt z Jackiem Wąsińskim z Leśnego Pogotowia w Mikołowie i po kilku godzinach dostarczyli rannego ptaka do ośrodka. Tam spędził cztery miesiące. Było leczenie, rehabilitacja, aż wreszcie przygotowanie, aby ptak wrócił do środowiska naturalnego. 14 lipca orzeł został wypuszczony na polanie w masywie Dzielca w miejscowości Słopnice. To miejsce zostało wybrane przez specjalistów z dziedziny ochrony przyrody. Uznali je za najlepsze do jego szybkiej adaptacji środowiskowej. Było ono również symboliczne, o czym informujemy w artykule: Orzeł potrącony w marcu przez samochód, wrócił do domu. „Zrobił nam wielki prezent”.

– Wydawało się, że orzeł sobie poradzi. Miał nadajnik, był obserwowany. Przedstawiciele Komitetu Obrony Orłów podjęli decyzję o odłowieniu, gdyż ptak nie był w stanie nadal samodzielnie funkcjonować – potwierdził w rozmowie z naszą redakcją nadleśniczy Nadleśnictwa Limanowa Janusz Krywult.

Wycieńczony ptak został przewieziony do Jacka Wąsińskiego z Leśnego Pogotowia w Mikołowie, w którym orzeł od marca dochodził do siebie.

– Jest bardzo słaby, nie wiemy co się dzieje. Najprawdopodobniej orzeł nie polował, może lokalizacja wypuszczenia, w pobliżu siedzib ludzkich, nie była do końca trafiona. To jest dzikie zwierzę, które było już na wolności, my zrobiliśmy wszystko, co w naszej mocy. Są jednak sytuacje niezależne od nas. Może mieć jakiś defekt ukryty, którego nie widać. To ptak, on nam nie powie, co się stało – wyjaśnia w rozmowie z naszą redakcją Jacek Wąsiński, twórca Leśnego Pogotowia w Mikołowie.

Jeśli ptak nie będzie mógł wrócić do naturalnego środowiska, zostanie w ośrodku w Mikołowie. Znajduje się tam również inny orzeł, który pomimo, że wyleczony i nie ma żadnych złamań, nie lata. Możliwe, że teraz będzie miał kolegę z Limanowej. Obecnie pracownicy Leśnego Pogotowia robią wszystko, by pomóc orłowi z Limanowej odzyskać siły.

*30-letnie Leśne Pogotowie Jacka Wąsińskiego, które uratowało orła, może przestać istnieć. Więcej o sprawie piszemy w artykule: Po 30 latach ośrodek dla dzikich zwierząt przestanie istnieć? To tam limanowski orzeł powrócił do sił [PETYCJA]

Fot. Katarzyna Miłek i Paweł Twaróg/
Leśne Pogotowie/ (arch. 14 lipca)

Reklama