Odstrzel swojego Rozbratowskiego!

Odstrzel swojego Rozbratowskiego!

Odezwał się do mnie mój stary druh. Kupę lat się znamy, pewnie ze trzydzieści. Jest stały w uczuciach, gdziekolwiek bym nie pisał, w jakiejkolwiek gazecie albo portalu, on zawsze znajdzie dla mnie czas i dobre słowo. Przybiera różne formy i nazwiska. Przebiera się za przyjaciela, czasami za gangstera. Czasami sączy jad, czasami wrzuci tabletkę do kieliszka szampana, ale zwykle wali pałą bejsbolową z rzadka tylko owiniętą humanitarnie w szmatę, że niby nie z bezpośrednim zamiarem pozbawienia życia przyłożył.

Mój wierny towarzysz ma sto twarzy i sto nazwisk. Ale zawsze mogę na niego liczyć. Kilka dni temu pojawił się znowu. Niby przypadkiem, przechodził obok mojego profilu na FB i tak tylko zagadnął, żebym już schodził ze sceny, bo mój czas minął. Dałem mu za to serduszko, bo się biedak napracował, żeby mnie kopnąć, więc go doceniłem.

I na tym kończy się śmiesznie i zaczyna smutnie. Ten typ, ta gangrena współczesnego świata nazywa się Waldemar Rozbratowski. Mam z nim blisko 100 (słownie stu!) wspólnych znajomych. Sprawdziłem u kilkunastu. Nikt go nie zna, nikt nie wie kim on jest, nikt nie ma pojęcia skąd się wziął, choć tak wielu wpuściło go do grona swoich znajomych. Nikt go nie zna, bo on nie istnieje, nie ma peselu ani odcisków palców. Ta menda ulepiona z gówna przez inną mendę istnieje tylko po to żeby siać ferment, zarażać nienawiścią, judzić i napuszczać ludzi na siebie. Jest jak wirus, jak go dziś wytłuczemy usuwając z naszych kont, odrodzi się w nowej mutacji i wśliźnie się do naszego świata pod zmutowaną postacią.

Naiwnie dałem się zarazić Waldemarem Rozbratowskim. Ktoś mnie nim zaraził, a ja zarażałem innych Rozbratowskim. Dziesiątki znanych w Nowym Sączu osób, hoduje wśród swoich znajomych wirus Rozbratowskiego i jego niezidentyfikowane jeszcze mutacje. Nie mam (i chyba wszyscy nie mamy) nic na swoje usprawiedliwienie, że daliśmy mu się nabrać i pozwolić rozgościć w naszym życiu.

Sprawdź ilu Twoich znajomych to Rozbratowscy 😉

Czytaj też:

Sławomir Kmak o 13 latach zarządzania krynickim szpitalem

Reklama