Nowy Sącz. Dziennikarz DTS24 żył dwie doby wśród bezdomnych (filmy + zdjęcia)

Nowy Sącz. Dziennikarz DTS24 żył dwie doby wśród bezdomnych (filmy + zdjęcia)

Nowy Sącz, bezdomni, filmy, zdjęcia

Ilu jest ludzi bezdomnych w Nowym Sączu? Jakie są ich największe zmartwienia? Jak sobie radzą, co jedzą, gdzie śpią? To tylko pierwsze z brzegu pytania, na które postanowiłem poszukać odpowiedzi. Jeden z wykładowców powiedział mi kiedyś, że warto umieć słuchać wszystkich ludzi, nawet tych bezdomnych. Argumentował tym, że oni także mają do przekazania swoją prawdę. Miał rację.

Z bezdomnymi z Nowego Sącza spędziłem niespełna dwie doby. Zamysł zebrania materiału na ten tekst powstał dużo wcześniej. Celowo czekałem na zimę i ujemną temperaturę powietrza. Wszystko po to, aby spróbować poczuć choćby namiastkę uciążliwości, z którą na co dzień zmagają się ludzie ulicy. Kilka dni temu miałem okazję przeprowadzać wywiad z Jerzym Styczyńskim, gitarzystą zespołu Dżem. W trakcie rozmowy wypowiedział się na temat dzisiejszych czasów: „…przydałoby się więcej wrażliwości. Trendy są teraz nieco inne. Wrażliwość ludzka jest moim zdaniem tłamszona…”

Te słowa tylko zdopingowały mnie do spotkania z bezdomnymi. To nie jest tak, że każdy, kto zostaje bez dachu nad głową, sam jest sobie winien takiego losu. Owszem – niektórym wskutek własnych błędów przyszło żyć na ulicach miast, ale są i takie osoby, których życie zwyczajnie nie oszczędziło. Z bezdomnymi jest dokładnie tak samo, jak z każdym z nas. Popełniamy błędy. A czasem przeciwności losu  przerastają nas, przytłaczają i wiodą na dno rozpaczy. Nikogo nie należy wrzucać do przysłowiowego, jednego worka.

Idąc tropem myśli Jerzego Styczyńskiego jestem pewien, że warto było doświadczyć wszystkiego, co pozwoliło mi na napisanie tego tekstu – nawet, gdyby tylko jeden Czytelnik portalu DTS24 miał sięgnąć po głębsze pokłady własnej wrażliwości. Przy okazji wspominam też zmarłego wokalistę Ryszarda Riedla, który powiedział kiedyś: „kto nie marzy, ten umiera”. Okazuje się, że sądeccy bezdomni chcą żyć, a zatem pewnie muszą też o czymś marzyć. O czym?

Noc z piątku na sobotę
Pierwszą bezdomną osobę spotykam przy ulicy Tadeusza Kościuszki w Nowym Sączu. W pobliżu znajduje się całodobowy bankomat / wpłatomat. Pomieszczenie małe i ciepłe. Ale też w pełni okamerowane. Bezdomny zmierza tam, aby móc się przez chwilę ogrzać. Jest zrezygnowany i ewidentnie zmęczony. W ręce ma reklamówkę wypełnioną rzeczami, które, jak sam mówi, znalazł za dnia w miejskich śmietnikach. Z jego relacji wynika, że sądecka mapa bezdomności jest dość wyraźnie zarysowana. Tylko niewielka część takich osób porusza się po obrzeżach miasta. Twierdzi, że chcąc przetrwać, trzeba trzymać się centrum: od dworca PKP, przez dworzec PKS, Planty, ulicę Jagiellońską, Rynek, aż po ulicę Tarnowską. Chwilę później podchodzi dwóch kolejnych bezdomnych. Długo rozmawiamy. Uderza mnie ich szczerość, oraz to, że pomimo posiadania drobnej ilości pieniędzy żaden z nich nie jest pod wpływem alkoholu. Uprzedzając fakty: żadna z osób bez dachu nad głową, którą spotkałem przez blisko dwie doby nie była pod wpływem alkoholu. Zastanawiam się czy to pierwszy obalony stereotyp? Być może piją w inne dni. A być może nie robią tego wcale. A więc zupełnie tak, jak każdy człowiek na tej ziemi.

Szymon
W sobotnie przedpołudnie poznaję Szymona. Gram z nim w otwarte karty. Mówię, że pracuję jako dziennikarz i zamieniam się dziś w osobę bezdomną, aby spróbować zrozumieć ten świat. Bez wahania chce rozmawiać. Jest też z nami jego kolega, ale on nie zostanie. Wyrusza w miasto. Potrzeba jest dokładnie sprecyzowana: jedzenie oraz kasa na lekarstwo dla Szymona, który ma opuchniętą w wyniku chorego zęba twarz. Recepta jest już wypisana. Brakuje kilkadziesiąt złotych aby móc wykupić lek. Rozpoczynamy wielogodzinną rozmowę. W jej trakcie dowiaduję się, że w świecie ludzi bezdomnych też działa zjawisko selekcjonowania znajomych. Szymon używa sformułowania, że coraz częściej jest zdany sam na siebie, bo jak twierdzi, część jego bezdomnych kolegów zaczyna uciekać w alkohol. Podobno z bezradności i desperacji. Zaznacza jednak, że jest garstka osób, które wzajemnie się wspierają. Rozmawiamy o życiu …

O tym ile jest osób bezdomnych w Nowym Sączu

O tym jak to się stało, że sam nie ma dachu nad głową

O tym, że coraz częściej jest zdany sam na siebie

Licealiści wspomagają Szymona

O tym co powinni wiedzieć ludzie o bezdomnych z Nowego Sącza

Marek
Noc. Rozpoczynam podróż przez miasto w towarzystwie Marka. On także chętnie dzieli się swoimi wspomnieniami i refleksjami. Okazuje się, że centralna część Nowego Sącza rzeczywiście jest największym skupiskiem takich jak on. Jedynym miejscem, gdzie o tej porze można skorzystać z łazienki jest dworzec PKP. Marek podejmuje ważne wątki. Opowiada o pomocy, którą bezdomni powinni świadczyć sobie nawzajem. Wymienia kluczowe cechy charakteru, które pomagają przetrwać. Zwraca też uwagę na małe natężenie ruchu przy Jagiellońskiej. Dla bezdomnych nie jest to okoliczność sprzyjająca. Jeszcze nie wie, gdzie będzie spał. Zaznacza, że nie jest łatwo znaleźć ciepłego miejsca na spędzenie nocy – szczególnie w okresie zimowym.

Ulica Jagiellońska. O tym w jaki sposób ludzie odmawiają częstowania papierosem i wsparcia drobną kwotą pieniędzy

Jak walczyć o odrobinę ciepła w nocy?

Co jest kluczowe, aby przetrwać?

O wsparciu od znajomych i zachowaniu higieny

O zbieraniu jedzenia po śmietnikach

O tym co jest najbardziej potrzebne w okresie zimowym

Poniżej publikujemy galerię zdjęć z części odwiedzonych miejsc na przestrzeni niemal dwóch dni. Bezdomni szukają różnych „miejscówek”. Nie ma w nich zbyt wiele atrakcji. Ich życie sprowadza się do funkcjonowania, które polega na tym, aby zwyczajnie dożyć dnia następnego.

 

ikona strony głównej dts24

WYBORY 2024

REPERTUAR KINA SOKÓŁ

Reklama