Nikt nie widzi, jak się robi kiełbasę i politykę

Nikt nie widzi, jak się robi kiełbasę i politykę

Wiktor Durlak

Dlaczego najmłodszy w Polsce senator został szefem PiS w regionie nazywanym matecznikiem partii? Skąd ma takie poparcie prezesa partii i kiedy Jarosław Kaczyński przyjedzie do Nowego Sącza? Kto stoi za jego nominacją – najpierw wyborczą do Senatu, teraz na szefa lokalnych struktur.

Rozmowa z Wiktorem Durlakiem, senatorem, nowym pełnomocnikiem PiS w okręgu nr 37.

– Od kilku dni jest Pan pełnomocnikiem Prawa i Sprawiedliwości w okręgu nr 14. Gratulować?

– Niektórzy mówią: gratulacje ze współczuciem, ale myślę, że gratulować. I małe uściślenie, to nie okręg 14 tylko okręg 37. Nowa struktura Prawa i Sprawiedliwości to podział na 93 okręgi, które wyglądają tak jak okręgi wyborcze senackie. Jest to podzielenie jednego okręgu większego jakim do tej pory był ten 14 na dwa mniejsze, po to aby lepiej funkcjonować, sprawniej, żeby mieć bliżej do struktur i żeby ta praca wyglądała po prostu lepiej na dole.

– Gratulacje pan przyjął, ale dodał, że niektórzy mówią, żeby trochę współczuć, ale czemu współczuć?

– To ciężka praca, to jest praca w terenie, praca z ludźmi. Każdy ma różne wizje rozwoju ja to wszystko sam muszę ogarnąć na końcu i podjąć stosowne decyzję. Decyzja powołania mnie na pełnomocnika jest decyzją pana prezesa Jarosława Kaczyńskiego potwierdzoną przez komitet polityczny. Naszym głównym celem i zadaniem jest to, aby jak najlepiej przygotować struktury do pracy przed nadchodzącymi wyborami parlamentarnymi w przyszłym roku.

– Czytał pan komentarze po swoim wyborze? Jedni powiedzieli, że niespodzianka, inni, że sensacja, albo supersensacja. Giełda wskazywała inne nazwiska na pełnomocników.

– Nie skupiam się na tym, aby czytać komentarze, ilu ludzi tyle opinii. Zadanie jest trudne, ale myślę, że do udźwignięcia. Niektórzy mówią, że młody człowiek jeszcze nie ma doświadczenia… Nie do końca tak jest, bo to doświadczenie już jest dość duże. Jestem w Prawie i Sprawiedliwości od ponad 10 lat. Myślę, że dam radę udźwignąć te zadania stojące przede mną.

Proszę zobaczyć ilu mamy doświadczonych parlamentarzystów z wieloletnim stażem, na ważnych stanowiskach. Pan jest najmłodszy w tym towarzystwie. Za jedenaście miesięcy i 20 dni dopiero będzie 40-tka, a został Pan najważniejszą osobą w partii w regionie. Gdzie jest tajemnica tego awansu?

– Wydaje mi się, że czasem jest potrzebne w partii takie odświeżenie, wpuszczenie świeżego powietrza. Pokazanie, że są inni ludzie którzy też pracują, czy to w samorządzie, czy w parlamencie i to jest mój przykład. Nie trzeba mieć 60 czy 70 lat, żeby zostać szefem struktur partii, tylko jest to nowe pokolenie.

Konkurenci byli zaskoczeni? Przysłali gratulacje czy raczej byli rozczarowani?

– Myślę, że może nie zaskoczeni. Jestem po rozmowach z naszymi posłami i radnymi. Są bardzo dobre opinie, wszyscy się cieszą i chcą pracować.

– Mówią Panu: pamiętaj o nas Wiktor!

– Może nie tak interesownie, bardziej bezinteresownie, ale są gotowi do pracy.

Powiedział Pan, że Pańska nominacja to było wskazanie prezesa Jarosława Kaczyńskiego. To zdanie wraca w ostatnich latach, kiedy został pan kandydatem na senatora w poprzednich wyborach. Wówczas też Pan powiedział, że prezesowi się nie odmawia. Teraz wszyscy w Prawie i Sprawiedliwości zachodzą w głowę, a skąd ten Durlak ma takie względy u prezesa Kaczyńskiego?

– Wbrew pozorom prezes jest bardzo zorientowany w sprawach partii. Prezes – i to będzie teraz zaskoczenie dla niektórych – wszystkich posłów i senatorów zna z imienia i nazwiska. Wie kto skąd pochodzi, nawet w takiej krótkiej wymianie zdań podczas wręczania tej nominacji. Pamiętał o tym, że jestem z Sądecczyzny, pamiętał o ostatnich wyborach, pogratulował jeszcze raz, że to była niebywała rzecz której dokonałem wygrywając wybory i liczy na to, że będę rozwijał partię w regionie.

– Nie wierzę, Panie senatorze, musiał coś wiedzieć o panu więcej, skoro zdecydował się Pana nominować na pełnomocnika partii, przy takiej konkurencji, nie będę wymieniał 10 parlamentarzystów Prawa i Sprawiedliwości.

– Można byłoby zacytować klasyka, że nie patrzy i nie ogląda się, jak się robi kiełbasę i politykę. Tak mógłbym powiedzieć najkrócej. Są pewne rekomendacje, my też się znamy w swoim środowisku. Są ludzie, którzy częściej rozmawiają z panem prezesem i podsunęli moją kandydaturę.

To kto jest pańskim patronem we władzach PiS?

– To nie jest tak, że ktoś jest patronem. My się spotykamy i rozmawiamy. Nie jest tajemnicą, że w Małopolsce najsilniejsze osoby, to może wicemarszałek Ryszard Terlecki, pani premier Beata Szydło, minister Andrzej Adamczyk. Ja z tymi ludźmi się spotykam, często rozmawiamy. Gdzieś może zobaczyli, że jest taka osoba która może jeszcze pomóc Prawu i Sprawiedliwość aby jeszcze się lepiej rozwinąć i zadania które stoją przed nami jak najlepiej spełni.

To zacytuję jeszcze rzecznika partii Radosława Fogla.

– O naoliwionej maszynie?

Właśnie. Powiedział „pod nowym dowództwem w regionach partia będzie iść do przodu jak dobrze naoliwiona maszyna”. Czuje się Pan jak ten maszynista, który trzyma oliwiarkę w ręku ?

– Na pewno mam dużo zadań do zrobienia, do poukładania w strukturach. Teraz pierwsze moje trzy zadania to zorganizować biuro okręgowe, aby ono działało. Drugie powołać pełniącego obowiązki sekretarza i pełniącego obowiązki skarbnika, a później ruszyć w teren, spotykać się z ludźmi. Politycy PiS już ruszyli w Polskę rozmawiać z ludźmi. No i już mogę powiedzieć, że na pewno będzie wizyta pana prezesa Kaczyńskiego w Nowym Sączu.

Jest już data?

– Nie ma jeszcze daty, ale myślę, że to będzie niedługo, jesienią.

– Przed Panem też zadania typu rozwiązywanie problemów takich jak konflikt w strukturach Prawa i Sprawiedliwości w ramach powiatu nowosądeckiego. Nie jest tajemnicą, że tam dochodzi do tarć, niektórzy są zawieszeni w prawach członka partii.

– Może nie zawieszeni w prawach członków partii, ale przesunięci z klubów, bo oni dalej są członkami Prawa i Sprawiedliwości. Gdzie są ludzie tam są problemy, różne zdania. Trzeba poukładać, spróbować pogodzić. Jesteśmy wszyscy z PiS i chcemy aby się po prostu Polska i nasz region dobrze się rozwijała. Ja nawet nie chcę wchodzić w jakiś personalne sprawy.

Ale będzie Pan musiał to rozstrzygnąć.

– Tak, będę musiał przeprowadzić rozmowy, wyciągnąć wnioski i decyzję podjąć.

– Te sprawy powiatowe Pan szczególnie dobrze zna, Pan był kiedyś radnym powiatowym.

– Tak przez dwie kadencje.

– To kto na przykład powinien zostać kandydatem na starostę?

– To jeszcze wszystko przed nami, Panie redaktorze. Do wyborów samorządowych mamy ponad dwa lata.

– Znamy już datę wyborów samorządowych?

Nie znamy, ale prawdopodobnie będzie przesunięcie tych wyborów o pół roku. Problematyczne jest prowadzenie kampanii w tym samym czasie do samorządu i parlamentu.

– Przyspieszone o pół roku? Czy opóźnione?

– Opóźnione, ale te decyzje polityczne dopiero przed nami. Jeszcze jest potrzebna opinia pana prezydenta.

A w mieście? W Nowym Sączu gdzieś zniknęły struktury miejskie. Dawniej było wiadomo kto jest szefem. Teraz cisza panuje na tym odcinku. Cisza przed burzą… 

– Nie, burzy nie będzie, jakiejś rewolucji też nie. Chcę dokonać ewolucji, zmiany jakościowej, pokazać, że da się inaczej.

Nazwisko kandydat Prawa i Sprawiedliwości na prezydenta miasta ma pan już na karteczce zapisane?

Na to jeszcze za wcześnie. Kilka mam nazwisk, ale muszę się nad tym dobrze zastanowić, przede wszystkim porozmawiać z tymi ludźmi.

– Znane nazwiska, czy będziemy zaskoczeni?

Są znane, ale i mniej znane.

– Iwona Mularczyk?

Iwona Mularczyk była już raz kandydatem Prawa i Sprawiedliwości, wybory przegrała. Myślę, że nie będziemy robić tego, aby ponownie była kandydatem.

– Michał Kądziołka?

Radny miejski, bardzo doświadczony, aczkolwiek próbuje pan redaktor wyciągnąć taką informację, której jeszcze sam nie mam w głowie, więc ciężko mi się do tego odnosić.

– Inne ciężkie zadanie. Szybciej niż wskazywanie kandydata na prezydenta miasta, będzie trzeba układać listy do parlamentu. To zawsze bardzo gorący temat.

– Z naszego statutu wynika, że jako pełnomocnik przedstawiam propozycje, a lista jest układana w Warszawie. To nie jest tak, że pełnomocnicy, zarządy okręgowe, decydują o osobach w stu procentach na listach i o miejscach jakie one zajmują.

Ale jakiś wpływ na te listy będzie Pan miał?

– Tak, ale to trzeba też zobaczyć geograficznie, jak to się wszystko rozkłada. Trzeba również zachować parytety, bo panie muszą być na listach.

– Nazwisko jedynki ma Pan już w głowie? Wiktor Durlak?

– Myślę, że nie, bo ja będę prawdopodobnie startował do senatu na drugą kadencję.

Już dziś Pan jest najmłodszym senatorem w Polsce.

– Zawsze byłem najmłodszy, bo i w radzie Gminy Grybów byłem najmłodszy, w powiecie byłem najmłodszy i teraz w senacie również najmłodszy.

No i wszyscy się dziwią, jak taką karierę polityczną, w tak młodym wieku można zrobić?

– Kariera to duże słowo. Ja tego nie uważam jako kariera tylko jako służba.

– Ile trwa kadencja pełnomocnika?

– Nie ma kadencyjności, potrwa do nadchodzących wyborów.

Aż go odwołają?

Jeśli się sprawdzę i będę dobrze realizować swoje zadania moja rola prawdopodobnie skończy się z dniem wyboru nowego zarządu okręgowego i prezesa okręgu. Czyli po wyborach samorządowych.

– Ma Pan nakreślone jakieś zadania? Na przykład ilu parlamentarzystów wprowadzić?

Nie mam takich zadań postawionych. Było ośmiu, wynik był fantastyczny. Ja bym chciał minimum utrzymać stan, który mamy, a być może jeszcze go powiększyć, bo jak pamiętamy w ostatnich wyborach zabrakło 120 głosów na całą listę, żeby był jeszcze jeden mandat. Jest to do zrobienia.

 

fot. wiktordurlak.pl

Czytaj również: Decyzja Jarosława Kaczyńskiego: Wiktor Durlak będzie „oliwił” partyjną maszynę PiS na Sądecczyźnie

Targi Edukacja, Kariera, Przyszłość

REPERTUAR KINA SOKÓŁ

Reklama