Mszana Dolna. Od tygodni nie może się doprosić od Orange naprawy usterki. Orange: wszystko przez pogodę

Mszana Dolna. Od tygodni nie może się doprosić od Orange naprawy usterki. Orange: wszystko przez pogodę

Mszana Dolna, Orange

Mieszkanka powiatu limanowskiego nie może doprosić się od Orange naprawy uszkodzonego łącza i kabla, a co za tym idzie – od prawie trzech tygodni nie ma telefonu stacjonarnego i Internetu i telewizji. W punkcie obsługi klienta Orange w Mszanie Dolnej była siedmiokrotnie, dzwoniła także na infolinię. Bezskutecznie. Nikt nie potrafi jej konkretnie powiedzieć, kiedy usterka zostanie naprawiona, za to rachunki docierają bezzwłocznie.

Maria Bednarz z Mszany Dolnej (powiat limanowski) 17 stycznia zawarła umowę z Orange na przyłącz światłowodu. Jeszcze tego samego dnia pojawili się pracownicy i zamontowali kabel. Nazajutrz leżał on na ogrodzie. Nie ma możliwości, aby został zerwany przez samochód, czy drzewo. Prawdopodobnie odpiął się pod naporem śniegu.

– Nie mam telewizji, Internetu, telefonu stacjonarnego. W punkcie Orange w Mszanie Dolnej byłam siódmy raz i nie potrafią mi odpowiedzieć, kiedy usterka zostanie naprawiona. Skądinąd wiem, że są robione kolejne nowe przyłącza, ale za naprawę nie ma się kto wziąć – mówi w rozmowie z naszą redakcją Maria Bednarz.

Co więcej, 19 stycznia otrzymała rachunek za abonament na 148 złotych, w tym za światłowód. Kiedy podpisywała umowę w salonie Orange usłyszała, że przez sześć miesięcy będzie płacić 128 zł, a dopiero po tym czasie kwota wzrośnie. Teraz, jak podkreśla, usługi brak, a musi za nią płacić.  Mieszkanka Mszany Dolnej jest osobą starszą, z pierwszą grupą inwalidzką, mieszka sama i jak podkreśla, telefon jest jest niezbędny do życia. 23 stycznia dostała trzy wiadomości sms, że usterka została naprawiona, kiedy na własne oczy widziała, że kabel nadal leży na ogrodzie. Dwie godziny później sms miały zniknąć z jej telefonu, na co – jak twierdzi- ma świadków. Dzień później przyszło dwóch pracowników Orange, aby zabezpieczyć kabel, został on przywiązany do rynny na rogu domu.

– Powiedzieli mi, że nic więcej nie mogą zrobić, bo oni tylko są od zabezpieczania kabli – relacjonuje klientka Orange.

Maria Bednarz zaznacza, że chce, aby Orange uczciwie naliczało opłaty i z szacunkiem traktowało swoich klientów. Liczy, że wreszcie ktoś zajmie się sprawą profesjonalnie, a nie będzie rozkładał rąk, mówiąc, że ,,nie wie”.

W tej sprawie skontaktowaliśmy się za pomocą maila (brak numeru telefonu) z rzecznikiem prasowym Orange Wojciechem Jabczyńskim. Przedstawiliśmy sytuację i poprosiliśmy o kontakt telefoniczny. Na takowy się nie doczekaliśmy. Za to otrzymaliśmy lakonicznego maila.

,,W ostatnim czasie, w związku z trudną sytuacją pogodową (opady śniegu, silny wiatr), mieliśmy wiele zgłoszeń o uszkodzeniach łączy i kabli z regionu, o który pani pyta. Staramy się dokonywać napraw tak szybko jak jest to możliwe. Niestety niektóre z uszkodzeń są bardzo poważne i wymagają więcej czasu. Do pracy przy naprawach skierowaliśmy dodatkowych serwisantów. Przepraszamy klientów za niedogodności” – napisał rzecznik Orange Wojciech Jabczyński.

Dzisiaj jest 3 lutego, a mieszkanka Mszany Dolnej nadal jest odcięta od świata. Czy ktoś wreszcie weźmie odpowiedzialność za usługi, które dostarcza swoim klientom?

Czytaj także: Lód na drodze w stronę przejścia granicznego w Koniecznej. Auto dostawcze w rowie (zdjęcia)

Fot. ilustr. pixabay.com 

WYBORY 2024

REPERTUAR KINA SOKÓŁ

Reklama