Ludzie mówią i piszą o innych również dobre rzeczy, nie tylko hejtują sącząc jad i złośliwości. Dlatego publikujemy list Anny Totoń do Dariusza Popieli

Ludzie mówią i piszą o innych również dobre rzeczy, nie tylko hejtują sącząc jad i złośliwości. Dlatego publikujemy list Anny Totoń do Dariusza Popieli

Anna Totoń

Szanowny Pan Dariusz Popiela

Panie Dariuszu!

Po przeczytaniu wywiadu z Panem, opublikowanym w DTS, postanowiłam napisać do Pana list i poprosić Pana redaktora Molendowicza, aby ten list do Pana dotarł.

Nazywają mnie przesadnie „chodzącą encyklopedią naszego miasta”. Nie jestem „pniokiem”, jestem „krzokiem”, ale chciałam zawsze coś dla tego miasta zrobić. Takie Pana wyznanie dlaczego Pan tu zostanie, a nie musiałby, że dalej będzie kontynuował swoje plany i ratował co rzeczywiście zginie, zarośnie, ludzie, którzy jeszcze coś (jak zechcą) opowiedzą, a co ważne to ostatnie chwile teraz, że jeszcze te miejsca można dla następnych pokoleń uratować jest dla mnie cudownym uczuciem wiary, że w tym świecie są ludzie, którzy działają jak mówiła moja babcia- „sercem, a reszta idzie gładko”.

Jest to również dla mnie i za co jestem Panu wdzięczna, zwłaszcza w tych ostatnich trudnych dla mnie latach życia, a właściwie u schyłku życia – balsam na obolałe moje przemyśliwania, że dlaczego tak niewiele się robi w tylu dziedzinach zachowania tradycji, kultury życia innych narodowości, ale i dla innych cichych bohaterów, sądeczan w przeszłości naszego miasta, regionu.

Ile ludzi, wspaniałych bohaterów, tych którzy działali po cichutku czyniąc samo dobro dla drugiego człowieka, dla bliźniego, których groby pozarastały na cmentarzach, wdeptane, bo nie mieli rodziny, czy też rodzina nie dbała o uszanowanie miejsca pochówku.

Mogę śmiało powiedzieć, że w miarę moich skromnych możliwości wygrzebywałam z zapomnienia te postacie, przekazywałam przez sądeckie media obywatelom tego miasta. Miałam tylko raz nieprzyjemny, chamski telefon po mojej prezentacji jednego z zapomnianych sądeczan, ale przeważnie ludzie nawiązywali ze mną kontakt, przypominali inne zapomniane postacie, prosili mnie o kontynuację tego co robię.

Nigdy też media nie odmówiły współpracy, a to takie ważne. Reagowały zupełnie nieznane mi osoby i zgłaszały, że uratują dany grób gdy o to poprosiłam do kamery regionalnej TV. Do dzisiaj nie wiem kto uratował grób Zofii Medyckiej na Cmentarzu Komunalnym. Byłam ogromnie wzruszona gdy w Dzień Zaduszny poszłam na jej grób zaświecić znicz , a grób uratowany , zadbany.

 Powiedział Pan, że do tego czego Pan się podejmuje trzeba mieć zadzior. To nie tak jest. Do tego trzeba mieć duszę i tak jak Jan Paweł II nam głosił „chcieć żeby chcieć”. Wymienia Pan ludzi, którzy do tego inspirują. Rzeczywiście trafił Pan na wspaniałych społeczników. To jest ważne gdy się chce coś zrobić. Posądzam jednak , że fakt posiadania pewnych walorów pieniężnych i sława jakiej Pan w swym talencie olimpijczyka dostąpił – SERDECZNIE GRATULUJĘ – pozwoliła Panu uruchomić ten „zadzior”. Proszę tego nie zmarnować i trwać, czego serdecznie Panu życzę.

 Przez 40 lat, a właściwie od momentu zdobycia uprawnień przewodnickich żyłam tym miastem, miałam wspaniałych inicjatorów, nauczycieli. Uczyli mnie jak nie patrzeć na złośliwości innych , a działać społecznie i co tylko można – ludziom trzeba pokazać. Gdzie żyją, jakich mieliśmy wcześniejszych przodków, uczyć tego miasta, utrwalając jego historię, czyli ludzi, którzy to miasto tworzyli i nadal tworzą.

W momencie gdy ja już nie jestem zdolna tego czynić serce raduje się całą duszą, że są tacy jak Pan i działają. Czy świat tej naszej Małej Ojczyzny jest już Panu Wdzięczny, a potem czy daj Boże – BĘDZIE WDZIĘCZNY, to już trzeba przyjąć z pokorą. WIEM CO PISZĘ – RÓŻNIE TO BYWA.

Serdecznie pozdrawiam. Duchem jestem z Panem i wspieram całym sercem.

ANNA TOTOŃ

 

zdj. Klaudia Kulak

Przeczytaj również: Dariusz Popiela o tym, że trzeba mieć zadzior

Targi Edukacja, Kariera, Przyszłość

REPERTUAR KINA SOKÓŁ

Reklama