Łączy nas to, że wychodzimy na pole

Łączy nas to, że wychodzimy na pole

Rozmowa z Marią Chojnowską – fizjoterapeutką, byłą piłkarką nożną

– Zapowiadałaś się na bardzo dobrą piłkarkę nożną, a tymczasem można Cię spotkać w sztabie reprezentacji Polski w… hokeju na lodzie. Skąd taka zmiana?

– To prawda, cale moje dotychczasowe życie kręciło się wokół piłki nożnej, a tymczasem współpracuję z reprezentacja hokeja kobiet na lodzie. Skąd się tam wzięłam? Wszystko przez Dominikę Maciaszczyk, która już od prawie 4 lat jest fizjoterapeutką w seniorskiej kadrze hokeja na lodzie kobiet i gdy była taka potrzeba, pomagałam jej okazjonalnie w pracy z naszymi hokeistkami. Po Mistrzostwach Świata Dywizji IB w Chinach, gdzie seniorska kadra kobiet zajęła trzecie miejsce, dostałam propozycję od sztabu u18, aby na stale z nimi współpracować. I w ten sposób od czerwca tego roku jestem członkiem sztabu trenerskiego kadry u18.

– Nie kusi Cię, aby ponownie zagrać w piłkę nożną? Przecież od Twojego ostatniego meczu we wrocławskim zespole nie minęło tak wiele czasu.

– Kusi ! I to bardzo! Ostatni mecz w barwach AZS-u rozegrałam w 2012 roku, kiedy to z młodzieżowym zespołem pojechaliśmy na Śląsk, aby wziąć udział w mistrzostwach Polski u19. Zdobyłyśmy wtedy zloty medal i był to jednocześnie ostatni turniej w jakim brałam udział. Po tym czasie, w okresie przygotowawczym do nowego sezonu odnowiła się kontuzja kolana, po której nie byłam już w stanie wrócić na boisko. Długo trwała moja walka o powrót, długo próbowałam walczyć o swoje marzenia, jednak rzeczywistość zweryfikowała wszystko. Przeszłam sześć operacji kolana, a mimo to dzisiaj nie jestem w stanie „pokopać” sobie w piłkę nawet rekreacyjnie.

– To która dyscyplina jest Ci bliższa, piłka nożna czy hokej?

– Trudne pytanie, ponieważ piłka nożna to sport, który mnie ukształtował. Grałam w piłkę od najmłodszych lat i do dzisiaj jest to dyscyplina sportu bardzo bliska mojemu sercu. Jednak skłamałabym mówiąc, że hokej to tylko praca. Z niektórymi hokeistkami znamy się już jakiś czas i nie ukrywam, że obecnie bardziej orientuję się, co dzieje się w kobiecej lidze hokeja niż w piłce nożnej.

 

– Brałaś udział w mistrzostwach świata. Mogłaś obserwować nową dla Ciebie dyscyplinę. Ciekawi mnie, jak futbolistka ocenia taki sport jak hokej?

– Jest to całkowicie inna specyfika sportu. Hokej jest szybki, nieprzewidywalny. Tutaj w parę minut wynik meczu może się diametralnie zmienić. Całkowicie inne jest również przygotowanie do meczu, rozgrzewka, sam mecz, to co dzieje się w boksie. Tam przez cały czas trzeba być w gotowości i pomagać zawodniczkom, przez co praca z nimi jest bardzo ciekawa i kreatywna.

– W reprezentacji jest kilka dziewczyn z Krynicy-Zdroju, kolebki hokeja w Polsce. Często rozmawiacie o naszym terenie, czy każda z Was żyje swoim życiem, Ty medycyną, one sportem zawodowym?

– Fizjoterapeuta w sztabie to osoba, która zazwyczaj jest najbliżej zawodniczek. Spędzamy ze sobą bardzo dużo czasu i szybko musimy złapać wspólny język, dlatego rozmowy z tymi dziewczynami są na porządku dziennym. Z zawodniczkami z Krynicy zazwyczaj tworzymy tę grupę, która wychodzi „na pole”, więc to nas łączy (śmiech).

– Skąd pomysł na fizjoterapię? Moda, czy jak się utarło mówić –  jeden z zawodów przyszłości?

– Zawód fizjoterapeuty bardzo mi się podobał już od momentu, kiedy zaczęłam jeździć na młodzieżowe reprezentacje Polski w piłce nożnej. W każdej kategorii wiekowej miałyśmy ciekawych fizjoterapeutów, podobała mi się ich praca, imponowała wiedza jaką posiadali. Potem sama doznałam kontuzji kolana i bardzo długo się rehabilitowałam. W tym czasie poznałam wielu fizjoterapeutów, dla których ta praca to przede wszystkim pasja. Doszłam wtedy do wniosku, że zostanę fizjoterapeutką i będę pomagać takim młodym sportowcom jak ja, którzy doznali kontuzji, jednak niestety nie mają dużego wsparcia ze strony klubu bądź kadry. W tym zawodzie podoba mi się również to, że mogę pracować z innymi sportowcami, być częścią drużyny, jednak tworzyć ją od tej drugiej strony niż to było dotychczas.

– Dawniej zwykło się mówić, kontuzja to do gipsu. Czy teraz też tak postępuje fizjoterapeuta?

– O tym, czy konieczne jest leczenie w opatrunku gipsowym, zazwyczaj decyduje lekarz. Dzisiejsza medycyna sportowa i fizjoterapia bardzo szybko się rozwijają, co pomaga w wielu przypadkach uniknąć unieruchomienia w opatrunku gipsowym, bądź umożliwia zastąpienie go innymi wyrobami z zakresu zaopatrzenia medycznego. W dzisiejszej fizjoterapii dąży się również do jak najwcześniejszego uruchomienia pacjenta, więc jeśli nie ma takiej potrzeby, ja osobiście wolę zrezygnować z unieruchomienia na rzecz bezpiecznego i funkcjonalnego ruchu, bo jak to zwykło się mówić – ruch to zdrowie!

 

 

 

Reklama