Kompozytowa rura dotarła do Polski z „piekła”. Allegro nie pozwoliło jej sprzedać, choć ludzie chcą płacić za nią krocie…

Kompozytowa rura dotarła do Polski z „piekła”. Allegro nie pozwoliło jej sprzedać, choć ludzie chcą płacić za nią krocie…

Trzy razy Krzysztof Jaworski wystawiał na aukcję  zdemilitaryzowaną  ukraińską wyrzutnię przeciwpancerną „PP RK-3, która zniszczyła ruski czołg”. Właściciel firmy Adventure Van Conversions z Królowej Polskiej w gminie Kamionka Wielka dostał ją od ukraińskich żołnierzy – w podziękowaniu za pomoc, która dla tamtejszej ludności jest na wagę życia. Chce ją teraz sprzedać, a za uzyskane w ten sposób pieniądze nadal pomagać walczącej Ukrainie. Dwukrotnie aukcja osiągnęła stawkę 10 tys. zł, raz ktoś był gotów zapłacić za nią około 15 tysięcy. Za każdym razem serwis Allegro bez uprzedzenia usuwał aukcję przed jej zakończeniem. Krzysztof Jaworski  zrezygnował z pomagania z wykorzystaniem Allegro, ale nie zrezygnował ze swojego pomysłu…

Chcesz kupić wyrzutnię, która zniszczyła ruski czołg?

Licytuj! 

Jako broń przedmiot jest bezużyteczny. Jako ciekawostka – bezcenny. Po dwóch bezskutecznych próbach sprzedania wyrzutni na Allegro i po wymianie korespondencji z obsługą serwisu, licytacja wróciła ze zmienionym opisem, który miał ją dostosować do zmieniającego się z dnia na dzień regulaminu Allegro.

– Zmienili regulamin w trakcie licytacji. W trakcie naszej interwencji dotyczących przywrócenia aukcji, dostaliśmy inny regulamin niż ten, który obowiązywał dwa dni wcześniej – tłumaczy Krzysztof Jaworski.

Z nową nazwą licytacja miała ponownie szansę na szczęśliwy finał. Skoro Allegro uznało, że „wyrzutni” sprzedać nie można (nawet jeśli pozbawiona jest już kluczowych militarnych właściwości i jest na to dokument) –  właściciel niezwykłej wojennej pamiątki wystawił na sprzedaż… rurę. Tytuł aukcji brzmiał: „kompozytowa rura która zniszczyła ruski czołg”. Jednak i tym razem nie udało się. Obsługa portalu uznała bowiem „rurę” za… broń białą.

Zarzucili, że to jest broń biała i stwierdzili, że stwarza niebezpieczeństwo. To absurdalne. Przecież mają dziesiątki aukcji mieczy samurajskich i  rycerskich, maczet, pałek teleskopowych i to rzeczywiście jest broń biała. Można u nich wylicytować granatnik Armii Amerykańskiej, a na naszą aukcję tak się uwzięli, że robią wszystko, żeby nie dało się tego sprzedać. Ale poradzimy sobie  – zapewnił wczoraj w rozmowie z dts24 Krzysztof Jaworski.

Wyrzutnię można od wczoraj licytować na aukcji na Facebooku. Wraz z nią, ten kto przedstawi najwyższą ofertę dostanie dokumentację zniszczenia czołgu.

Jak informowaliśmy kilka dni temu – niezwykła pamiątka trafiła w ręce Krzysztofa Jaworskiego w wyniku wzruszającej historii.

Krzysztof Jaworski jest pasjonatem – konstruktorem samochodów do celów specjalnych i jednocześnie pasjonatem podróży.  „Na modyfikacje samochodów od sportowych przez terenówki i campery wydawałem wszystkie zarobione pieniądze” – opowiada. Poźniej zamienił pasję w biznes. Produkowane przez niego wyprawowe vany jeżdżą po całym świecie. Ale biznes to tylko wycinek działalności Adventure Van. Po wybuchu wojny w Ukrainie Krzysztof Jaworski ruszył z pomocą – najpierw na granicę a później dalej… Postanowił pomóc najlepiej jak potrafi: konstruując dla frontowych wolontariuszy samochód. 8 kwietnia z Sądecczyzny na Ukrainę pojechał dar absolutnie wyjątkowy:  Hyunday Starex 4×4.

Samochód jest darem ludzi dobrej woli i wielkiego serca. Na naszych prywatnych kanałach zainicjowaliśmy zbiórkę funduszy na pojazd wiedząc, że przyjdzie dzień, w którym ktoś będzie bardzo potrzebował takiego „szwajcarskiego scyzoryka”, a my i nasi wolontariusze będziemy mogli sprawnie działać nim w swoim zakresie transportu specjalnych towarów. Potrzebną kwotę razem z naszym osobistym wkładem uzbieraliśmy w 48 godzin. Wtedy jeszcze nie wiedzieliśmy jaki los spotka ta inicjatywa, ale od początku zakładaliśmy, że musimy mieć możliwość dostosowania go do transportu rannych. Nadszedł dzień, w którym jeden z naszych znajomych zadzwonił z pytaniem o pomoc w zbiórce funduszy na busa na potrzeby akcji ratunkowych oraz humanitarnych w Żytomierzu, Kijowie, Czernichowie i w miarę możliwości w innych rejonach Ukrainy… Nakreślił projekt, przedstawił człowieka, który tam jest i działa… i tak już dziś auto jest w Żytomierzu. Samochód wyposażyliśmy w zestawy ratunkowe, racje żywnościowe, uchwyty na kroplówki zestawy części zapasowych a także dwie kamizelki kuloodporne klasy IV oraz kevlarowe hełmy balistyczne. Po powrocie z Ukrainy Starex zostanie zlicytowany na aukcji charytatywnej, a środki z niej uzyskane zostaną rozdysponowane dla celu jaki po wojnie będzie najważniejszy” – czytamy w relacji z akcji zamieszczonej w mediach społecznościowych.

W tym miejscu historii znajdujemy wyjaśnienie skąd wzięła się wystawiona na aukcję wyrzutnia.

Dostaliśmy ją w podziękowaniu za zorganizowanie zbiórki i ofiarowanie pojazdu. Ten nietypowy podarunek razem z ukraińską flagą z polskim sercem został podpisany przez wojskowych i cywili, którym pojazd pomógł. Zawiera także podziękowania dla Polaków za wsparcie jakie oferujemy w tym ciężkim czasie. Chcąc dalej wspierać naszych bohaterów wystawiamy ten nietypowy prezent na aukcję z której cały dochód przeznaczymy na zakup najpotrzebniejszych towarów umożliwiających realizowanie kolejnych misji... – wyjaśnia „sprawca” aukcji.

Licytacja – tym razem w innym miejscu w sieci, rozpoczęła się od symbolicznej złotówki.  Potrwa do środy –  27. kwietnia, do godziny 20.

Przedmiot nie podlega ustawie o broni i amunicji i zostało to potwierdzone przez odpowiedni instytut wojskowy. Przedmiot jest skorupą, która nie posiada już cech broni palnej/wojskowej. Oferty kupna przyjmujemy w komentarzach, ale też otwieramy możliwość udziału w licytacji dla osób, które chcą pozostać anonimowe , zatem prosimy też o oferty na adres mailowy [email protected]. Będziemy uzupełniać aktualne stawki w komentarzach – informuje pomysłodawca akcji zaznaczając, że do przedmiotu wystawiony zostanie rachunek sprzedaży wyrzutni jako „przedmiotu z demontażu”.

Można licytować:

TUTAJ

Czytaj też:

Tragedia w kopalni Pniówek. Zginął górnik-ratownik pochodzący z Grybowa. Poświęcił życie, ratując kolegów

 

Reklama