Kandydaci na prezydenta dają sobie równe szanse

Kandydaci na prezydenta dają sobie równe szanse

Leszek Zegzda widzi się w drugiej turze z Iwoną Mularczyk. Małgorzata Belska sonduje, że walka o fotel prezydenta rozegra się między nią a Krzysztofem Głucem lub Ludomirem Handzlem. Reszta kandydatów woli pozostać zachowawcza w ocenach. – Wyniki będą spłaszczone – to najczęściej powtarzane przez nich zdanie.


O fotel prezydenta Nowego Sącza walczy siedem osób. W ostatnim tygodniu kampanii, zapytaliśmy, jak oceniają szanse swoje i kontrkandydatów. Tylko Małgorzata Belska (KWW Małgorzata Belska, Lucjan Stępień – Nowy Sącz Na Nowo) odważyła się otwarcie przedstawić, jak widzi pejzaż powyborczy po 21 października. – W tym tygodniu pojawił się sondaż na zlecenie Radia Zet, który daje mi czteroprocentowe poparcie i przewiduje, że do drugiej tury wejdzie Iwona Mularczyk i Ludomir Handzel. Mam poczucie, że wyniki tego sondażu nie przystają do rzeczywistości i prawdziwych odczuć mieszkańców – mówi Małgorzata Belska. W jej ocenie trzy-czteroprocentowy wynik osiągnie Jerzy Gwiżdż (KWW Jerzego Gwiżdża Samorządny Nowy Sącz) i Rafał Skąpski (KWW SLD Lewica Razem). Pozostali kandydaci, w tym ona, mogą liczyć na 10-17-procentowe poparcie. – Ciężko więc określić, kto z nas znajdzie się w drugiej turze. Niemniej nie po to się startuje w wyborach, by podcinać sobie skrzydła. Zatem o fotel prezydenta rozegra się walka między mną, a Krzysztofem Głucem (KWW Krzysztofa Głuca Wybieram Nowy Sącz) lub Ludomirem Handzlem (KWW Koalicja Nowosądecka Ludomira Handzla) – sonduje kandydatka.

Ten ostatni nie chce powiedzieć, jak jego zdaniem rozłożą się głosy. Mówi, że z pokorą podchodzi do decyzji mieszkańców, ale ma nadzieję, „że wybiorą drogę bezpartyjnej zmiany w mieście”.

Zachowawczo wypowiada się również Iwona Mularczyk, kandydatka Prawa i Sprawiedliwości.
– Nie chcę wróżyć z fusów. Moją najważniejszą sondażownią są mieszkańcy Nowego Sącza i moja kampania opiera się na spotkaniach z nimi – stwierdza.

W podobnym tonie mówi też Jerzy Gwiżdż, wiceprezydent Nowego Sącza. – Gdybym znał prawdziwe opinie sądeczan, to bym powiedział, kto wygra – mówi, podkreślając, że nie wierzy w żadne sondaże przedwyborcze.

Bardziej otwarty w ocenie jest Leszek Zegzda (Koalicyjny Komitet Wyborczy Platforma Nowoczesna Koalicja Obywatelska), który swoje szanse ocenia na 30 procent głosów poparcia w pierwszej turze. Tyle samo daje Iwonie Mularczyk, z którą widzi się w drugiej turze wyborów. Szanse pozostałych kontrkandydatów ocenia „na 1715 procent i w dół”. – Tych z dolną granicą jest kilku, ale nie będę podawał nazwisk – mówi Zegzda. – Z tego, co do mnie dociera, jestem jednym z faworytów – podkreśla.

Za takiego uważa się również Rafał Skąpski. Choć przyznaje, że na początku kampanii jego szanse nie były tak duże jak są bliżej finału. Ocenia, że teraz wyniki kandydatów będą zbliżone. – Obok mnie do drugiej tury może wejść tak naprawdę każdy. Nie ma zdecydowanego lidera, wyniki będą spłaszczone – mówi Rafał Skąpski.

Podobnie uważa Krzysztof Głuc. Swoje szanse ocenia na 25 procent w pierwszej turze. To będzie drugi wynik. Jeden z kandydatów, jego zdaniem, uzyska wyższe, 27-procentowe poparcie, i razem z nim powalczy o fotel prezydenta Nowego Sącza w drugiej turze. Pozostałe wyniki 3-7 procentowe rozłożą się na pozostałych kontrkandydatów. – W drugiej turze wygram, uzyskując 54 procent głosów – mówi pewnie Krzysztof Głuc.

Na ile przewidywania kandydatów się sprawdzą, dowiemy się po niedzielnych wyborach.

Czytaj „Dobry Tygodnik Sądecki” – kliknij i pobierz bezpłatnie:

Reklama