Jesienią rowerami po szlaku Beskidu Sądeckiego

Jesienią rowerami po szlaku Beskidu Sądeckiego

Jesienią rowerami po szlaku Beskidu Sądeckiego

Kto nie był w ostatnich dniach na szlakach Beskidu Sądeckiego, ten nigdzie nie był, a może nawet nie przeżył w pełni życia – przekonują członkowie Greinplast Bike Team, którzy właśnie przejechali rowerami spory fragment Sądecczyzny. Zdaniem wielu góry najpiękniejsze są właśnie jesienią, a dzisiaj była – być może – jedna z ostatnich w tym roku okazji na ambitny rowerowy wypad.

– Przejechaliśmy duży kawałek Beskidu Sądeckiego, a nasza wyprawa trwała blisko dziesięć godzin. To chyba najpiękniejszy moment w roku na takie wypady – przekonuje Robert Stefanowski, szef Greinplast Bike Team. – Dziesięć godzin to dużo, ale nie jesteśmy na wyścigu, tylko delektujemy się chwilą. Nigdzie się nie spieszymy, po prostu jedziemy szlakiem, który teraz cały zasłany jest brązowymi liśćmi. W schronisku na Jaworzynie Krynickiej zjedliśmy śniadanie, a na Cyrli obiad. Nic tak nie smakuje jak pierogi na Cyrli, kiedy w połowie października jest 20 stopni i można też wystawić twarz do słońca.

Przy okazji w schroniskach ładowaliśmy baterie rowerów. Jeździmy na elektrykach – wiem, że kolarscy ortodoksi tego nie pochwalają – ale nam to nie przeszkadza. Dzięki wspomaganiu możemy jednego dnia przejechać znacznie dłuższy dystans niż tradycyjnym rowerem – konkretnie dzisiaj 75 km i blisko 3 tysiące metrów przewyższeń – nie zajeżdżając się na amen. To fantastyczna wersja turystyki i sportowej aktywności. Kto nie wierzy, niech spróbuje, zanim pierwszy rzuci kamieniem.

Zdjęcia Paweł Matkowski

Przeczytaj również: Nowa tężnia solankowa w krynickim uzdrowisku już otwarta

WYBORY 2024

REPERTUAR KINA SOKÓŁ

Reklama