Jak Karina Gamoń oswaja dzieciom szpitalny świat

Jak Karina Gamoń oswaja dzieciom szpitalny świat

Mały Książę był tylko jednym z tysiąca małych chłopców za Ziemi. I lisek był jednym z tysiąca podobnych lisków na Ziemi. Ale kiedy Książę oswoił zwierzę, przestali być dla siebie obcy, stali się ważni i odpowiedzialni za relację. Dla Kariny Gamoń opowieść Antoine’a de Saint-Exupéry’ego nie była tylko jedną z wielu książek dzieciństwa, była ważnym przekazem o sile miłości i poznawaniu tego, co obce. A przecież wtedy nie wiedziała, że też będzie pisać historie, które oswajają ludzkie lęki, uczą i budują zaufanie. A może to już było zapisane gdzieś w gwiazdach?

Na planecie Ziemia rodzą się różne dzieci, mają różne zabawy w dzieciństwie, czytają z innych książek, mówią innym językiem, wiele z nich musi szybciej dorosnąć. Czy boją się tego samego? Ciemności, burzy, dużej wody, węży, a może tygrysów? Karina Gamoń nie bała się ani burzy ani wody, nigdy nie odczuwała lęku przed duchami i ciemnością. To, co ją wycofywało, to nie był strach przed naturą, nawet przed życiem, bardziej przed ekspozycją, pokazaniem się przed innymi.

– Nie byłam solistką, pewną siebie dziewczynką, która wychodzi na środek i śpiewa czy recytuje przed publiką – wspomina.

O takich dzieciach mówi się, że nie umieją się sprzedać, że trochę odstają od reszty, że może są za dorosłe jak na swój wiek, albo nieśmiałe. Nie zastanawiała się wtedy nad tym. Od biegania po drzewach wolała czytać „Małego Księcia”, bajki i wiersze Marii Konopnickiej, te o sierotce Marysi i siedmiu krasnoludkach, świerszczu czy Stefku Burczymusze.

– Byłam drugim dzieckiem w rodzinie, po mnie urodził się jeszcze brat. Bardzo lubiłam się nim opiekować, wspólnie bawić, ale też tworzyć na kanwie znanych mi bajek swoje oryginalne opowieści (…)

Fot. Arch. K. Gamoń

Reklama