Minął ponad rok od trąby powietrznej, która łącznie zniszczyła 70 budynków w Librantowej i Koniuszowej. Na jednej z posesji nadal zalegają tony azbestu z dachów budynków gospodarczych, które poniszczył żywioł. – W tamtym roku napominałem, w tym tak samo. Cały czas to leży bez zmian i truje ludzi – alarmuje Lucjan Popiela, który z rodziną przyjechał na wakacje do swojego domu w Librantowej. Jest szansa, że problem zostanie wkrótce rozwiązany.

W Koniuszowej w gminie Korzenna uszkodzonych zostało 9 domów i 3 budynki gospodarcze. W Librantowej w gminie Chełmiec uszkodzonych zostało w sumie 58 budynków: 30 mieszkalnych i 28 gospodarczych. Najgorzej było w przysiółku Wisyny, gdzie ucierpiał niemal każdy dom. To właśnie przy posesji w Wisynach do dzisiaj zalega azbest.

– W ubiegłym roku upominałem właściciela. Teraz ponownie. Nic się nie zmienia. Cały czas to leży i truje ludzi. Również w lesie. Sąsiedzi nie są chyba świadomi, że tutaj jest taka trucizna i truje się wszystkich, bo nie zapuszczają się w stronę mojej działki. Co więcej, azbest znajduje się centralnie za oborami, a gospodarz chwali się gospodarstwem ekologicznym i oddaje codziennie mleko do mleczarni – zaznacza Lucjan Popiela z Librantowej, właściciel domu jednorodzinnego.

Rozmowy z właścicielem miały do niczego nie prowadzić, a azbest jak zalegał, tak zalega. O interwencję została poproszona Straż Gminna z Chełmca. Funkcjonariusze byli na miejscu i potwierdzili składowisko azbestu obok posesji i nieopodal w lesie.

– Właściciel będzie zobligowany do usunięcia składowiska w ciągu 14 dni i przekazania dokumentów o odebraniu materiału przez wyspecjalizowaną firmę, która ma certyfikaty. Jeżeli właściciel nie wywiąże się z nakazu, to skutkować to będzie zawiadomieniem do prokuratury o możliwości popełnienia przestępstwa. Wiemy, że gospodarz rozpoczął działanie po naszej interwencji – przekazał w ubiegły czwartek w rozmowie z naszą redakcją starszy specjalista Artur Dzierżak ze Straży Gminnej w Chełmcu.

Jak się okazało, po rozmowie w komendzie Straży Gminnej Chełmca właściciel zobowiązał się jak najszybciej rozwiązać problem. Złożył wniosek do starostwa o usunięcie azbestu i zgodnie z wytycznymi okrył plandeką składowisko. Funkcjonariusze ponownie udali się na miejsce i potwierdzili, że faktycznie gospodarz wywiązał się z deklaracji.

– Nasza interwencja przyniosła oczekiwany skutek. To też nie chodzi o to żeby karać – podkreśla starszy specjalista Artur Dzierżak.

Strażnik gminny zaznacza, że jeśli do jesieni azbest nie zniknie, to właściciel musi o tym niezwłocznie poinformować komendę straży. Jednak wszystko wskazuje na to, że problem zostanie rozwiązany.

Kilka miesięcy porządków

Trąba powietrzna zniszczyła łącznie sześć dachów na budynkach gospodarczych Jerzego Oracza. Mieszka on w przysiółku Wisyny, który najbardziej został dotknięty przez żywioł.

– Część tego zabrali do kontenerów, które zaraz po tornadzie zostały podstawione przez gminę. A później zostałem z tym sam. Szczątki moich dachów były rozrzucone w promieniu kilometra. Zebranie tego trwało kilka miesięcy, a jeszcze są resztki na polach. Sporo pracy i czasu pochłonęło także usunięcie pozostałości dachów z budynków – wyjaśnia właściciel posesji Jerzy Oracz.

Mieszkaniec Librantowej w ubiegłym tygodniu złożył wniosek do starostwa i czeka na odbiór odpadów azbestowych.

Problem zniknie w jesieni

Pracownicy starostwa potwierdzają, że 11 sierpnia Jerzy Oracz złożył w Starostwie Powiatowym w Nowym Sączu wniosek o usunięcie i unieszkodliwienie odpadów zawierających azbest. Wniosek zostanie zrealizowany w najbliższym możliwym terminie.

– W lipcu na terenie powiatu nowosądeckiego zakończyliśmy odbiór azbestu. Projekt zostanie wznowiony jesienią i wówczas odbierzemy azbest od pana Jerzego Oracza – mówi Stanisław Ryba, dyrektor Wydziału Ochrony Środowiska, Rolnictwa i Leśnictwa Starostwa Powiatowego w Nowym Sączu.

Fot. Lucjan Popiela