Gorlickie wicemistrzostwo świata. Tomasz Mordarski: Kochaj to co robisz!

Gorlickie wicemistrzostwo świata. Tomasz Mordarski: Kochaj to co robisz!

Jeżeli masz serducho do walki, to nie ważne ile lat miałeś pauzę, a i tak osiągniesz sukces – tak mogłoby brzmieć motto Tomasza Mordarskiego, prezesa Gorlickiego Klubu Sportów Walki. Nowego wicemistrza świata w K1 w kategorii do 65 kg. Tytuł wywalczył w irlandzkim Cork.

Po wieloletniej przerwie, za namową mojego serdecznego przyjaciela Marcina Zygmunta  postanowiłem odwiesić rękawice.
Osoby które mnie znają dobrze wiedzą że ostatni raz w formie byłem w 2010 r na Olimpiadzie Sportów Walki w Pekinie. Na wiele lat z wyczynowego uprawiania sportu wykluczyła mnie poważna kontuzja barku. Obaw było wiele: o mój organizm, o nałożone na siebie różne kontuzje, o to, czy jeszcze będę miał ten głód walki. Mimo tego wszystkiego padła decyzja: próbujemy. Aby motywacja była duża, zdecydowałem się na wielką międzynarodowa imprezę – mówi Tomasz.

Mordarski wystartował w kategorii do 65 kg.

Fizycznie czułem się dobrze, byłem skupiony i zdeterminowany. Pierwsza walka, a dokładnie pierwsza runda, to było spięcie, chaos. Na szczęście miałem przy sobie mojego pierwszego trenera z czasów, gdy zaczynałem przygodę z kickboxingiem, Andrzeja Śliwę. To on uspokoił sytuację i ustalił plan na pozostałe rundy. Rozkręciłem się i pokonałem przez k. o. przeciwnika z Cypru. Dodam, że po porażce ze mną startował on również w formule light na macie i wygrał cały turniej – wspomina.

Potem Tomasz pokonał rywala ze Szwajcarii. Aż przyszedł finał:

W ostatni dzień przed wylotem już spakowany do samolotu wyjechałem z hotelu aby stoczyć finałowy pojedynek. Trochę przemęczony i potłuczony, ale nastawiony bojowo. Przegrałem co prawda z Brytyjczykiem, ale radość pozostała. Swoim przykładem chciałem pokazać młodzieży, że nigdy nie jest za późno by stać się tym, kim zawsze chciałeś być. A jak się coś kocha, trzeba to po prostu to robić.

Targi Edukacja, Kariera, Przyszłość

REPERTUAR KINA SOKÓŁ

Reklama