GAZETA DO SŁUCHANIA. Nie dam rady sobie sam

GAZETA DO SŁUCHANIA. Nie dam rady sobie sam

Gazety słuchasz dzięki firmie WIŚNIOWSKI

Rozmowa z sądeczaninem Arkadiuszem „Arkadio” Zbozieniem: raperem, freestylowcem, mówcą, pomysłodawcą ogólnopolskiej akcji „Rób to co kochasz”

– Masz świadomość, że 15 maja obchodzimy Międzynarodowy Dzień Rodzin?

– Nie, ale bardzo miło mi słyszeć i super, że taki dzień jest.

– Myślałam, że w tym kierunku celowałeś czas wydania ostatniego singla „Schować się pod skorupę”, jak zresztą całej płyty „Gdy nie widzi nikt”. Mocno rodzinna.

– Nie, ale rzeczywiście cała płyta jest bardzo rodzinna i mówi sporo o relacjach. Taki jest utwór nagrany z Mariką „Skąd to się bierze” oraz wspomniany „Schować się pod skorupę” z Kasią Moś. Ale „Siedząc w domu” z gościnnym udział Ewy Novel – to dopiero rodzinny numer. Klip z tym utworem wyjdzie 26 maja, na Dzień Matki, ale już dziś można sobie go posłuchać – jak i całej płyty – na Spotify lub na odsłuchu na YouTube i wyobrazić sobie, co wydarzy się w teledysku.

– Ile ze Zbozieniów jest w tych utworach i teledyskach?

– Wiele utworów zahacza o moją sytuację rodzinną bądź są związane z rodziną. Niektóre w dość luźny sposób – jak „Pieniądze idą jak woda”. Inspiracją do jego nagrania była moja żona, która któregoś dnia pod nosem zanuciła sobie „pieniądze idą jak woda” w kontekście rachunków i codziennych wydatków. Utwór „Skąd to się bierze” czy „Brakuje czasu” z kolei to codzienność nie tylko nasza, ale wielu rodzin. „Schować się pod skorupę” to także treść życia każdego z nas. Każdy z nas bowiem ma chwile słabości, kiedy chce się schować pod skorupę. Najważniejsza jest jednak puenta, która wybrzmiewa w tym utworze: „Nie dam rady sobie sam”. Chodzi o to, by wspólnie dźwigać problemy, uczyć się komunikować i dzielić nimi. Wszystkie moje płyty zahaczają o codzienne sprawy, ale na tej zależało mi, jak nigdy, aby móc dać się mocno zidentyfikować.

– Nie masz poczucia, że w dobrym czasie udało Ci się wypuścić te klipy, w ogóle odpalić płytę?

– Nie planowaliśmy epidemii (śmiech). Postanowiliśmy wypuszczać wszystko zgodnie z wcześniejszym planem, bez względu na zaistniałą sytuację. Życie zweryfikuje, czy wpisaliśmy się w ten czas czy nie. Jedynym „terminowym” działaniem jest wspomniany klip „Siedzę w domu”.

– Pracodawca dzwoni do pracownika:- „Mam dla pana propozycję: A. Może pan nadal pracować, pozostając w domu z żoną i dziećmi. I B…”. – „B, B, B!!!”. A Ty jaką opcję wybierasz?

– (Śmiech) Zawsze starałem się być jak najwięcej w domu, więc dla mnie okres kwarantanny nie jest jakimś większym ciężarem. Wręcz przeciwnie, cieszę się, że jestem jeszcze więcej, jeszcze bardziej. Nie ukrywam jednak, że szukam w domu miejsca tylko dla siebie. Potrzebuję czasu na twórczość, poukładanie sobie wszystkiego. Wtedy też mam siłę dla bliskich. Utwór „Siedzę w domu” jest właściwie odpowiedzią na moją postawę na te czasy.

– Jak udaje Ci się pozyskać do swoich płyt innych znanych artystów?

– Udział w różnych wydarzeniach artystycznych daje mi możliwość poznawania innych wykonawców. Z Kasią Moś na przykład poznaliśmy się na koncercie z okazji setnej rocznicy powstania śląskiego. Później zadzwoniłem do niej z propozycją wspólnego nagrania. Z Mariką czy Krzysztofem Antkowiakiem było podobnie. Artura Andrusa wcześniej jednak nie znałem. Zadzwoniłem i umówiliśmy się na kawę, by omówić moją propozycję. Z Miśkiem Koterskim też nigdy osobiście nie miałem kontaktu, a po moim telefonie, gdy odsłuchał nagrania „Pieniądze idą jak woda”, zgodził się w nim wystąpić. Akurat byłem w Warszawie na nagraniu programu „Ocaleni” [Program TVP, w którym Arkadio  swoim rapem przekazuje historie zaproszonych gości – przyp. red.], spotkaliśmy się w studiu, i Misiek mówi: „Powiem ci szczerze, że ja to w ogóle nie wiem, jak ja się zgodziłem na to nagranie. To chyba jakaś sprawka Boża. Cieszę się, że mogliśmy to nagrać”. Moi goście to spełnienie moich największych marzeń. Myślę więc, że warto odważnie marzyć i próbować te marzenia realizować.

– A jak dobierasz artystów?

– Pod kątem utworu. Zastanawiam się, kto by pasował do danej treści.

– Do którego pasował Ci na przykład Artur Andrus?

– Podobnie jak Misiek, do „Pieniądze idą jak woda”. Co ciekawe, pan Artur wykonał to zupełnie inaczej niż pierwotnie myślałem. Zrobił to po swojemu, jeszcze lepiej. I to jest to, co bardzo mnie cieszy, gdy zapraszam moich gości. Nigdy nie wiadomo, jaka będzie ostateczna forma myśli, którą miałem, gdy przystępowałem do pracy nad płytą. To jest super!

– Czego Ci najbardziej brakuje w dobie powszechnej kwarantanny? Jakich niezrealizowanych projektów żal?

– 9 maja mieliśmy mieć premierowy koncert w Krakowie, promujący płytę „Gdy nie widzi nikt”. Przed świętami, jak co roku, oczekiwałem na spotkania z tysiącem młodych ludzi, którym opowiadam o akcji „Rób To Co Kochasz”, którą realizujemy razem z RTCK. Był ból. Ale ja na szczęście jestem człowiekiem, który szybko przystosowuje się do nowych warunków – przynajmniej tak mi się wydaje. Przestawiłem się więc na bycie w domu, z bliskimi i twórczą pracę. Bo wbrew pozorom teraz mam na nią więcej czasu. Razem z Dj’em Dugim zrealizowaliśmy projekt „Hip-hopowa droga krzyżowa” opublikowany w sieci w Wielki Czwartek. Narodowe Centrum Kultury uruchomiło program dla artystów, więc złożyliśmy też kilka projektów o dofinansowanie. Niezależnie od tego na naszych kanałach streamingowych staramy się kontaktować z widzami i organizować dla nich transmisje life. Najpowszechniejszą formą kontaktu poza upublicznianiem utworów, teledysków, płyt jest tak zwany Tłusty Freestyle, co tydzień lub co dwa tygodnie w czwartkowe wieczory.

– Gdzie się odbywa i na czym polega?

– Na moim Facebooku. Widz rzuca w komentarzach jakiś temat, na przykład „jabłko na drzewie”, a moim zadaniem jest wymyślić na żywo do tego rymy. Teraz w trakcie transmisji planujemy wykonywać utwory z płyty. Odświeżyłem także akcję „Rozbrojony na wersy”, która z kolei polega na tym, że ludzie wrzucają jakieś powiedzenie, które funkcjonuje w potocznej mowie, i „rozbrajam” je, tworząc zwrotkę, która ocenia, czy ono w ogóle ma sens czy nie. Zacząłem też nominować innych do tego. Wielu podjęło rękawice i zamieszczają swoje zwrotki.

– Podasz przykład?

– Na placach zabaw – jak jeszcze były otwarte – często słyszałem jak rodzice mówią do swoich dzieci: „Bo się wywalisz”.

– I jak to „rozbroiłeś”?

– Fragment jest taki – a całość można znaleźć na moim kanale YouTube – Arkadio:

Na placu zabaw – niezły bałagan/ Ale w tym bałaganie myśli sobie układam/ Dzieciak wpada na drabinki z rozpędem/ Zaraz jego mama otwiera gębę/ Widać, że sobie radzi, chce to widzieć, a nie chwalić/ i wtedy słyszę głos „uważaj, bo się wywalisz”/ Ciągle to słyszę, aż do znudzenia/ Mój Boże, otwierają mi się noże w kieszeniach…

Więcej inspirujących tekstów znajdziesz w „Dobrym Tygodniku Sądeckim” – pobierz za darmo już teraz: 

 

Targi Edukacja, Kariera, Przyszłość

REPERTUAR KINA SOKÓŁ

Reklama